Makbet. William Shakespeare
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Makbet - William Shakespeare страница 5

Название: Makbet

Автор: William Shakespeare

Издательство: PDW

Жанр: Языкознание

Серия:

isbn: 9788379035410

isbn:

СКАЧАТЬ stronie do BANKA

      Wątpiszże widzieć twe dzieci królami,

      Gdy ci te same usta to przyrzekły,

      Które nazwały mnie tanem Kawdoru?

      BANKO

      podobnież do niego

      Wieszczba ta, jeśli wiarę w niej położysz,

      Może zapalić w tobie niebezpieczną

      Żądzę korony. Często, przyjacielu,

      Narzędzia piekła prawdę nam podają,

      Aby nas w zgubne potem sieci wplątać;

      Łudzą nam duszę uczciwym pozorem,

      Aby nas znęcić w przepaść następstw;

      głośno

      Słówko,

      Mości panowie.

      MAKBET

      do siebie

      Dwie wróżby, będące

      Niby prologiem świetniejszej przyszłości,

      Już się sprawdziły.

      głośno

      Za trud wasz, panowie,

      Wdzięczny wam jestem.

      znowu do siebie

      To nadprzyrodzone

      Proroctwo złym być nie może, nie może

      Także być dobrym. Jestli złym, dlaczegóż

      Zapowiedziało mi wiernie godziwy

      Początek mego powodzenia? jestli,

      Przeciwnie, dobrym, dlaczegóż mi skrycie

      Nasuwa myśli, od których strasznego

      Obrazu włos mi się jeży i serce

      Moje hartowne w kontr naturze bije?

      Obecna zgroza nie tyle jest straszna,

      Ile okropne twory wyobraźni,

      Mordercze widma, bytujące dotąd

      Tylko w fantazji mojej, tak dalece

      Wstrząsają moje jestestwo, że wszystkie

      Męskie me władze w sen się ulatniają

      I to jest tylko we mnie, czego nie ma,

      BANKO

      na stronie

      Czy uważacie, jak się nasz przyjaciel

      Zadumał?

      MAKBET

      wciąż do siebie

      Chceli los, abym był królem,

      Niech mię bez przyczynienia się mojego

      Ukoronuje.

      BANKO

      jak wyżej

      Nowe dostojeństwa

      Są snadź dla niego jako nowa suknia,

      Która czas jakiś noszona dopiero

      Dobrze przystaje.

      MAKBET

      jak wyżej

      Niech będzie, co będzie;

      Czas wszystko równo w swym unosi pędzie.

      BANKO

      Szlachetny tanie, czekamy na ciebie.

      MAKBET

      Wybaczcie, umysł mój był zaprzątniony

      Odgrzebywaniem zapomnianych rzeczy.

      Trud wasz, panowie moi, zapisałem

      Do księgi, którą co dzień odczytuję.

      Idźmy do króla.

      do BANKA

      Nie zapomnij o tym,

      Co zaszło, a gdy czas znajdziesz po temu

      I bieg wypadków pokaże, o ile

      Można do tego wagę przywiązywać,

      Poufnie o tym pomówimy znowu.

      BANKO

      Najchętniej.

      MAKBET

      Teraz dość. Idźmy, panowie.

      Wychodzą.

      Scena IV

      Forres. Pokój w pałacu. Odgłos trąb. Wchodzi DUNKAN, za nim MALKOLM, DONALBEIN, LENNOX i orszak.

      DUNKAN

      Czy wykonany wyrok na Kawdorze?

      I ci, co byli w tym celu wysłani,

      Sąli z powrotem już?

      MALKOLM

      Jeszcze ich nie ma,

      Ale mówiłem z kimś, co był obecny

      Przy jego śmierci; bez ogródki wyznał

      On swoją zdradę, błagał przebaczenia

      Waszej królewskiej mości i okazał

      Szczery, głęboki żal; nic w ciągu życia

      Nie odznaczyło go tak szlachetnością

      Jak rozstawanie się z życiem. Umierał,

      Jakby był w śmierci ćwiczony, i jako

      Nikczemną fraszkę odrzucił od siebie

      To, co mu było najdroższe.

      DUNKAN

      Nie sposób

      Z oblicza dociec usposobień duszy.

      Ja w tym człowieku pokładałem ufność

      Najzupełniejszą, СКАЧАТЬ