Название: Kryształowi. Tom 3. Polowanie
Автор: Joanna Opiat-Bojarska
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Современные детективы
Серия: Kryształowi
isbn: 978-83-287-1269-0
isbn:
– Chciałem powiedzieć, że BSWP może na mnie liczyć. Jeśli doszło do nadużyć, oczywiście udzielę wszelkiej pomocy. W końcu wyjaśnienie sprawy leży również w moim dobrze pojętym interesie. W moim i… – podkomisarz odchylił głowę do tyłu i spojrzał na sufit, jakby widniała tam ściąga – …i naszej całej organizacji.
– Cieszę się. Muszę porozmawiać z funkcjonariuszami, którzy zatrzymali Marka Jackowskiego.
Podkomisarz bez ociągania złapał za telefon.
– Podolski i Mańczak! DO MNIE! – wydarł się tak głośno, że właściwie nie musiał dzwonić. Słyszała go pewnie połowa komisariatu.
– Jacy są?
– Kto?
– Piotr Podolski i Mariusz Mańczak.
– Aaa. Skuteczni. Lubiani. Bez skarg. Jestem przekonany, że… Nie, ręczę za nich. Sytuacja była dynamiczna. Pojechali zatrzymać poszukiwanego listem gończym. Napady z bronią w ręku, uszkodzenia ciała i inne takie. Pełna koncentracja, bo przecież takiego zatrzymuje się inaczej niż jakiegoś zarzygańca znad Warty, co go pchnąć mocniej wystarczy, żeby grzecznie szedł. Zaczęli z wysokiego „ce”, co było uzasadnione. Na miejscu okazało się, że zatrzymywany jest agresywny, więc musieli trochę podkręcić temperaturę, pokazać, kto jest policją. Po przywiezieniu na komisariat zatrzymany rzucał się, kopał, niszczył wszystko, co znalazło się w jego zasięgu. Nie dał moim ludziom zbyt wiele możliwości. Chcieli pokazać mu miejsce w szeregu.
– I pokazali. Umarł. U was.
– I to już pech, bo mógł zatrzymać się właściwie wszędzie. W drodze do aresztu albo… no, albo chuj wie gdzie. Na ulicy i bez naszego udziału.
– I tak byłoby najlepiej. Ja nie miałbym sprawy, a pan BSWP na swoich śmieciach.
– Niestety nie na wszystko mamy wpływ. Chciałbym zauważyć wszak, że z ferowaniem wyroków powinniśmy poczekać na sekcję. Pacjentowi włączył się nadczłowiek, zero skruchy czy chwili regeneracji. Na moje był naćpany.
– Wylegitymowali go, więc wiedzieli, że to zwykły człowiek. Nie poszukiwany gangster.
– Zwykły człowiek w obliczu dwóch uzbrojonych funkcjonariuszy policji staje się obywatelem nieawanturującym się. Cwaniak udziela cwaniackich odpowiedzi. Ćpun i gangster macha łapami nawet w kajdankach.
Podkomisarz Braniewski zapewne nadal dzieliłby się wynikami analizy zachowania homo sapiens w czasie aresztowania, ale przeszkodziło mu donośne pukanie. Drzwi otworzyły się, a w szparze między nimi i ścianą pojawiła się męska głowa.
– Mamy wejść czy czekać? – spytał umundurowany mężczyzna.
– Wejść – burknął podkomisarz.
Kardasz z uwagą patrzył, jak Podolski i Mańczak idą w stronę biurka przełożonego, jak każdy z nich siada na krześle. Jak rozglądają się bez cienia lęku, jakby przyszli na imprezę i nie wiedzieli, kogo najpierw zagadnąć.
Z wyglądu byli do siebie podobni. Obaj chudzi, bladzi, obaj mieli mocno wystające kości policzkowe. Wyglądali raczej na ofiary, nie na sfrustrowanych funkcjonariuszy nadużywających siły. Jeden z nich pod okiem miał sinofioletowy krwiak.
– Pozostałość po udanej imprezie? – zapytał Kardasz.
– Po służbie. Zero, kurwa, szacunku. Jebnął mnie w ryj. Taki był, kurwa, wyrywny ten Jackowski, że nie zdążyłem się uchylić.
Biurko, które kiedyś zajmowała Zośka, nadal stało puste, ale ani Driverowi, ani Kardaszowi to nie przeszkadzało. Bardzo szybko przyzwyczaili się do tego, że mogą rozmawiać o wszystkim i wszystkich. Czasami znajdowali zastosowanie dla dodatkowego blatu, zasłaniając go papierami, tak jak właśnie robił to Driver. Wypożyczył od dochodzeniówki komplet dokumentów, by przyjrzeć się im na spokojnie.
Po prawej stronie ułożył cztery protokoły z przesłuchań funkcjonariuszy.
Po lewej znajdowały się zeznania kobiety w szarym swetrze, Natalii Kuśmierczyk.
Środek biurka zostawił na dokumenty potwierdzające fakty.
Najpierw sprawdził raporty balistyczne. Według nich oddano dwa strzały z dwóch różnych glocków. Numery ewidencyjne pasowały do tych, które przed podjęciem służby pobrali Śmiechowski i Iwański. Czas oddania strzału nie był możliwy do ustalenia, więc te dokumenty nie wniosły nic nowego. Wersja fuszy była spójna, logiczna i zgadzała się z faktami. Nie kłamali.
Jako drugi na środku biurka znalazł się protokół badania lekarskiego. Honorata Marchwińska, która została zaatakowana przez napastnika i w której obronie koledzy użyli broni, trafiła najpierw do karetki, a potem do szpitala na obserwację. Skarżyła się na ból głowy, a na jej skórze widniały zadrapania. Wypuszczono ją następnego dnia. Obserwacja nie wykazała niczego niepokojącego.
Obok zeznań policjantów ułożył kwitki potwierdzające badanie trzeźwości. Nie przeszła go jedynie Honorata Marchwińska. W momencie przeprowadzania badania była w szpitalu. Nikt nie pomyślał, żeby do niej podjechać, ale Driver nie zamierzał się tego czepiać. Szczególnie że kobieta nie używała broni.
– Co robisz? – W drzwiach pojawił się Kardasz.
– Porządkuję wiedzę.
– W sprawie?
– Śmierci w lesie. A co?
Kardasz wzruszył ramionami, włączył radio i rozpostarł się na krześle przy swoim biurku.
– Też mam, kurwa, denata. I brak chętnych do roli sprawcy.
– A ja mam fusza, który strzelił i na serio nie wiem, jak miałbym mu przypierdolić. Zocha chce pokazówy i fusza, na którym powiesi psy, ale przecież jej go, kurwa, nie urodzę!
– Ale zawsze możesz ją zapłodnić.
Driver nie chciał nawet wyobrażać sobie aktu kopulacji z krótkowłosą blondynką, ale Kardasza najwyraźniej to rozbawiło.
– O tak, Driver, weź mnie! – piszczał, próbując naśladować głos Zochy. – Nie tak, inaczej. Trzy centymetry w prawo, dwa w lewo. Mocniej, nie tak, tak, o tak, o tak! – Pisk zamienił się w jęk.
– Weź, kurwa, Kardasz! Kobiety w ciąży bywają nie do wytrzymania.
– Nie każę ci z nią mieszkać. Zapłodnisz ją, a ona pójdzie najpierw na macierzyński, potem na wychowawczy i będziemy mieć luz.
– Zocha? Przecież to cyborg jest. Będzie rodzić СКАЧАТЬ