Uwolniona. Tara Westover
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Uwolniona - Tara Westover страница 22

Название: Uwolniona

Автор: Tara Westover

Издательство: PDW

Жанр: Биографии и Мемуары

Серия:

isbn: 9788380155237

isbn:

СКАЧАТЬ z echa i pojedynczych przebłysków zawodnej pamięci. Nakreślam go. Gdy dochodzę do końca, robię przerwę. Jest w tej opowieści jakaś niespójność, jakiś brak.

      Czytam. Jeszcze raz. I odnajduję go.

      Kto zgasił ogień?

      Dawno uśpiony głos mówi: tato.

      Ale gdy znalazłam Luke’a, był sam. Gdyby tato był z Lukiem na górze, przyniósłby go do domu, opatrzyłby ranę. Tato był zapewne w jakiejś pracy poza domem, dlatego Luke sam musiał zejść z góry, dlatego dziesięciolatka musiała się zająć jego nogą i dlatego ta noga skończyła w pojemniku na śmieci.

      Postanowiłam zapytać Richarda. Jest ode mnie starszy i ma lepszą pamięć. Poza tym, według mojej najświeższej wiedzy, Luke nie ma już telefonu.

      Dzwonię. Pierwsza rzecz, którą Richard sobie przypomina, to sznurek, o którym zgodnie ze swą naturą encyklopedysty mówi „sznurek rolniczy”. Potem przypomina sobie rozlane paliwo. Pytam, jak Luke’owi udało się zagasić ogień i zejść samemu po schodach, skoro gdy go znalazłam, był w szoku. Richard mówi beznamiętnie, że był z nim tato.

      Racja.

      To dlaczego taty nie było potem w domu?

      Richard mówi: bo gdy Luke przebiegł po polu, zapaliła się od niego Góra. Pamiętasz tamto lato, suche, gorące. W trakcie suchego lata nie można rozpalać ognisk w lesie. Dlatego tato wsadził Luke’a do ciężarówki i kazał mu jechać do domu, do matki. Tylko że matki nie było.

      Racja.

      Myślę o tym przez kilka dni, a potem znów siadam do pisania. Tato pojawia się na początku, z dowcipami o socjalistach, psach i dachu, który chroni liberałów przed utopieniem się. Potem tato i Luke wracają na Górę, matka wyjeżdża, a ja odkręcam kurek, żeby napełnić zlew. I znowu. Trzeci raz czuję to coś.

      Coś dzieje się na Górze. Mogę to sobie tylko wyobrazić, ale widzę wyraźnie, wyraźniej, niż gdyby to było wspomnienie. Samochody są ułożone w stos, gotowe, ich baki przedziurawione i opróżnione. Tato macha w kierunku wieży z wraków i mówi:

      – Luke, odcinamy te baki, okej?

      A Luke odpowiada:

      – Jasne, tato.

      Opiera palnik o biodro i uruchamia go. Nie wiadomo skąd buchają płomienie i ogarniają go. Luke krzyczy, mocuje się ze sznurkiem, znów krzyczy, po czym rusza przez pole.

      Tato goni go, każe się zatrzymać. Prawdopodobnie pierwszy raz w życiu Luke nie robi tego, co każe tato. Jest szybki, ale tato jest sprytny. Robi skrót po piramidzie z samochodów i łapie Luke’a, przewracając go na ziemię.

      Nie potrafię sobie wyobrazić, co się dzieje potem, bo nikt mi nigdy nie opowiedział, jak tato zagasił ogień na nodze Luke’a. Wtem pojawia się wspomnienie – tato tego wieczoru w kuchni krzywi się, gdy matka nakłada mu duże ilości maści na dłonie, które są czerwone i pokryte pęcherzami, i już wiem, co zrobił.

      Luke już się nie pali.

      Próbuję sobie wyobrazić moment decyzji. Tato patrzy na pole, które szybko zajmuje się ogniem, spragnione płomieni w tym drgającym od upału powietrzu. Patrzy na syna. Myśli sobie, że jeśli uda mu się zdusić płomienie na wczesnym etapie, to zapobiegnie pożarowi lasu, a może i ocali dom.

      Luke wydaje się przytomny. Jego mózg jeszcze nie przeanalizował tego, co się stało, jeszcze nie czuje bólu. Wyobrażam sobie, że tato myśli: „Bóg upatrzy sobie… Bóg chciał, żeby nie stracił przytomności”.

      Wyobrażam sobie, jak tato się modli na głos, ze wzrokiem zwróconym ku niebu, gdy niesie syna do ciężarówki i sadza go na miejscu kierowcy. Włącza pierwszy bieg i samochód zaczyna się toczyć. Teraz jedzie już ze sporą prędkością, a Luke trzyma rękami kierownicę. Tato wyskakuje z jadącego pojazdu, twardo ląduje na ziemi, a potem biegnie w kierunku pożaru, który zaczyna się rozprzestrzeniać. „Bóg upatrzy sobie”, woła, a potem zdejmuje koszulę i zaczyna zbijać płomienie9.

      Rozdział 8

      Małe ladacznice

      Chciałam uciec ze złomowiska, a był na to tylko jeden sposób – taki, którym posłużyła się Audrey: znalezienie pracy, żeby nie przebywać w domu wtedy, gdy tato zbiera swą ekipę. Problem polegał na tym, że miałam jedenaście lat.

      Wsiadłam na rower i przejechałam półtora kilometra do zakurzonego centrum naszej mieściny. Niewiele tam było, tylko kościół, poczta i stacja benzynowa Papa Jay’s. Poszłam na pocztę. W okienku siedziała starsza pani, która nazywała się Myrna Moyle, a wiedziałam o tym, bo ona i jej mąż Jay (Papa Jay) byli właścicielami stacji benzynowej. Tato powiedział, że to oni stoją za rozporządzeniem o ograniczeniu liczby posiadanych psów do dwóch na rodzinę. Proponowali też inne zarządzenia i teraz co niedziela tato wracał do domu i grzmiał o Myrnie i Jayu Moyle’ach, jak to pochodzą z Monterey czy Seattle, czy kto ich tam wie, i myślą, że mogą narzucić dobrym ludziom z Idaho swój socjalizm rodem z zachodniego wybrzeża.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

      1

      Wpisu tego brak w polskim wydaniu Dziennika (przyp. tłum.). (Wszystkie przypisy, o ile nie zaznaczono inaczej, pochodzą od autorki).

      2

      John Dewey, Moje pedagogiczne credo, przeł. Józef Pieter, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Warszawa 2005, s. 23 (przyp. tłum.).

      3

      Oprócz mojej siostry Audrey, która we wczesnym dzieciństwie złamała rękę i nogę. Zabrano ją do lekarza na założenie gipsu.

      4

      Iz 7, 14. Wszystkie cytaty z Biblii pochodzą z: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań СКАЧАТЬ



<p>9</p>

Odkąd skończyłam opisywać tę historię, rozmawiałam o wypadku z Lukiem. Jego relacja różni się od mojej i Richarda. Luke pamięta to tak: tato zabrał go do domu, podał mu homeopatyk przeciw wstrząsowi, a potem włożył do wanny z zimną wodą, tam go zostawił i poszedł walczyć z ogniem. To nie zgadza się z tym, co zapamiętałam ja i Richard. Ale być może to nas pamięć zawodzi. Może rzeczywiście znalazłam Luke’a samego, w wannie, a nie w trawie. Co dziwne jednak, wszyscy zgadzają się co do tego, że w jakiś sposób Luke w końcu znalazł się na trawniku przed domem z nogą w pojemniku na śmieci.