Название: Policja
Автор: Ю Несбё
Издательство: PDW
Жанр: Криминальные боевики
Серия: Ślady Zbrodni
isbn: 9788327150813
isbn:
Próbował przekonywać, że nie powinna tak mówić, nawet jeśli naprawdę tak myślała, bo przez to robi się brzydsza, bo on przez to robi się gorszy, ponieważ staje się mężczyzną, który bierze sobie to, co może łatwo dostać. Ale teraz cieszył się, że to powiedziała. To się musi kiedyś skończyć, a ona mu to ułatwiła.
– Skąd wziąłeś kawę? – spytał nowy pielęgniarz i poprawił okrągłe okulary, żeby przeczytać kartę choroby zawieszoną w nogach łóżka pacjenta.
– Kawałek dalej w korytarzu stoi ekspres. Tylko ja z niego korzystam, ale możesz…
– Bardzo dziękuję – odparł pielęgniarz. Anton zauważył, że wymawia słowa w jakiś dziwny sposób. – Ale ja nie piję kawy. – Pielęgniarz wyjął z kieszeni kurtki kartkę. – Zaraz zobaczymy… Trzeba mu podać propofol.
– Nie wiem, co to powoduje.
– Tyle, że będzie spał przez dłuższy czas.
Anton obserwował, jak pielęgniarz przekłuwa igłą strzykawki metalową folię zamykającą buteleczkę z przezroczystym płynem. Pielęgniarz był niewysoki i drobny, podobny do znanego aktora. Ale nie do któregoś z tych przystojniaków. Do jednego z tych, którym się udało mimo wszystko. Do tego z brzydkimi zębami i włoskim nazwiskiem, niemożliwym do zapamiętania. Zresztą nazwiska, jakim przedstawił się pielęgniarz, też już nie pamiętał.
– Pacjenci w śpiączce, którzy się wybudzają, to skomplikowana historia – tłumaczył pielęgniarz. – Są wyjątkowo wrażliwi i trzeba ich bardzo ostrożnie wprowadzać w stan świadomości. Jeden źle zrobiony zastrzyk i ryzykujemy odesłanie ich tam, skąd przychodzą.
– Jasne – powiedział Anton. Mężczyzna wcześniej okazał mu identyfikator, podał hasło i zaczekał, aż policjant zadzwoni na dyżurkę i uzyska potwierdzenie, że właśnie tej osobie wyznaczono dzisiejszą wizytę.
– Masz duże doświadczenie w znieczulaniu ludzi? – spytał Anton.
– Tak, pracowałem przy anestezji przez dobry rok.
– I już nie pracujesz?
– Kilka lat podróżowałem. – Pielęgniarz uniósł igłę strzykawki pod światło i wcisnął tłoczek, a strumień, który wytrysnął z igły, zaraz zmienił się w chmurę mikroskopijnych kropelek. – Ten pacjent wygląda tak, jakby miał za sobą ciężkie życie. Dlaczego w karcie choroby nie ma żadnego nazwiska?
– Ma pozostać anonimowy. Nie powiedzieli ci o tym?
– Nic mi nie powiedzieli.
– A powinni. Jest potencjalną ofiarą zabójstwa. Właśnie dlatego siedzę na tym korytarzu.
Tamten nachylił się nad pacjentem. Zamknął oczy. Wyglądało to tak, jakby chłonął jego oddech. Antona przeszły ciarki.
– Ja już go kiedyś widziałem – stwierdził pielęgniarz. – Czy on jest z Oslo?
– Obowiązuje mnie tajemnica.
– A myślisz, że mnie nie?
Pielęgniarz podwinął pacjentowi rękaw nocnej koszuli. Pstryknął w wewnętrzną część przedramienia. To coś dziwnego w jego sposobie mówienia nie dawało Antonowi spokoju. Znów zadrżał, kiedy igła wbiła się w skórę. W idealnej ciszy wydało mu się, że słyszy lekki szelest jej tarcia o mięśnie i szum płynu przeciskającego się przez igłę po naciśnięciu tłoczka strzykawki.
– Przez wiele lat mieszkał w Oslo, zanim uciekł za granicę – powiedział Anton. – Ale potem wrócił. Plotki mówią, że z powodu jakiegoś chłopca, narkomana.
– Smutna historia.
– Owszem, ale wygląda na to, że będzie miała szczęśliwy koniec.
– Trochę za wcześnie, żeby coś przesądzać. – Pielęgniarz wyciągnął strzykawkę. – Wielu pacjentów w śpiączce ma nagłe nawroty.
Anton nareszcie zorientował się, o co chodzi. Było to ledwie uchwytne, ale pielęgniarz niewyraźnie wymawiał „s”. Seplenił.
Po wyjściu z sali chorego, kiedy mężczyzna już zniknął w korytarzu, Anton jeszcze raz zajrzał do pacjenta. Poobserwował ekran z widocznym wykresem bicia serca. Przez chwilę słuchał rytmicznych pisków przypominających sygnały sonaru, który natrafił na okręt podwodny w głębinie. Nie wiedział, co go do tego skłoniło, ale zrobił to samo co pielęgniarz – nachylił się nad twarzą tego człowieka. Zamknął oczy. I poczuł na policzku jego oddech.
Altman. Przed odejściem pielęgniarza Anton uważnie przyjrzał się przypiętemu do fartucha identyfikatorowi z nazwiskiem. Pielęgniarz nazywał się Sigurd Altman. Czysta intuicja, nic więcej, ale już postanowił, że jutro go sprawdzi. Nie będzie tak jak w tej sprawie z Drammen. Tym razem nie popełni żadnego błędu.
8
Katrine Bratt siedziała z nogami na biurku i z telefonem wciśniętym między ramię a ucho. Gunnar Hagen kazał jej czekać. Palce biegały po leżącej przed nią klawiaturze. Wiedziała, że za jej plecami, za oknem, Bergen pławi się w słońcu. Że lśnią mokre ulice, na które jeszcze dziesięć minut temu lał padający od rana deszcz. I że zgodnie z bergeńską regularnością wkrótce znów zacznie padać. Ale akurat w tej chwili słońce wyjrzało przez szparę w chmurach, a Katrine miała nadzieję, że Gunnar Hagen wkrótce skończy drugą rozmowę, by mógł СКАЧАТЬ