Dziady. Adam Mickiewicz
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Dziady - Adam Mickiewicz страница 4

Название: Dziady

Автор: Adam Mickiewicz

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Поэзия

Серия:

isbn: 978-83-270-3968-2

isbn:

СКАЧАТЬ

      Jużem gotów.

      GUŚLARZ

      Daję hasło.

      STARZEC

      Buchnęło, zawrzało

      I zgasło.

      CHÓR

      Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

      Co to będzie, co to będzie?

      GUŚLARZ

      Dalej wy z najcięższym duchem,

      Coście do tego padołu

      Przykuci zbrodni łańcuchem

      Z ciałem i duszą pospołu.

      Choć zgon lepiankę rozkruszy,

      Choć was anioł śmierci woła,

      Żywot z cielesnej katuszy

      Dotąd wydrzeć się nie zdoła.

      Jeżeli karę tak srogą

      Ludzie nieco zwolnić mogą

      I zbawić piekielnej jamy,

      Której jesteście tak blisko:

      Was wzywamy, zaklinamy

      Przez żywioł wasz, przez ognisko!

      CHÓR

      Mówcie, komu czego braknie,

      Kto z was pragnie, kto z was łaknie?

      GŁOS

      za oknem

      Hej, kruki, sowy, orlice!

      O wy przeklęte żarłoki!

      Puśćcie mnie tu pod kaplicę,

      Puśćcie mnie choć na dwa kroki.

      GUŚLARZ

      Wszelki duch! jakaż potwora!

      Widzicie w oknie upiora?

      Jak kość na polu wybladły;

      Patrzcie! patrzcie, jakie lice!

      W gębie dym i błyskawice,

      Oczy na głowę wysiadły,

      Świecą jak węgle w popiele.

      Włos rozczochrany na czele.

      A jak suchy snop cierniowy

      Płonąc miotłę ognia ciska,

      Tak od potępieńca głowy

      Z trzaskiem sypią się iskrzyska.

      GUŚLARZ I STARZEC

      A jak suchy snop cierniowy

      Płonąc miotłę ognia ciska,

      Tak od potępieńca głowy

      Z trzaskiem sypią się iskrzyska.

      WIDMO

      zza okna

      Dzieci! nie znacie mnie, dzieci?

      Przypatrzcie się tylko z bliska,

      Przypomnijcie tylko sobie!

      Ja nieboszczyk pan wasz, dzieci!

      Wszak to moja była wioska.

      Dziś ledwo rok mija trzeci,

      Jak mnie złożyliście w grobie.

      Ach, zbyt ciężka ręka boska!

      Jestem w złego ducha mocy,

      Okropne cierpię męczarnie.

      Kędy noc ziemię ogarnie,

      Tam idę szukając nocy;

      A uciekając od słońca

      Tak pędzę żywot tułaczy,

      A nie znajdę błędom końca.

      Wiecznych głodów jestem pastwą;

      A któż mię nakarmić raczy?

      Szarpie mię żarłoczne ptastwo;

      A któż będzie mój obrońca?

      Nie masz, nie masz mękom końca!

      CHÓR

      Szarpie go żarłoczne ptastwo,

      A któż mu będzie obrońca?

      Nie masz, nie masz mękom końca!

      GUŚLARZ

      A czegóż potrzeba dla duszy,

      Aby uniknąć katuszy?

      Czy prosisz o chwałę nieba?

      Czy o poświęcone gody?

      Jest dostatkiem mleka, chleba,

      Są owoce i jagody.

      Mów, czego trzeba dla duszy,

      Aby się dostać do nieba?

      WIDMO

      Do nieba?... bluźnisz daremnie...

      O nie! ja nie chcę do nieba;

      Ja tylko chcę, żeby ze mnie

      Prędzej się dusza wywlekła.

      Stokroć wolę pójść do piekła,

      Wszystkie męki zniosę snadnie;

      Wolę jęczeć w piekle na dnie,

      Niż z duchami nieczystemi

      Błąkać się wiecznie po ziemi,

      Widzieć dawnych uciech ślady,

      Pamiątki dawnej szkarady;

      Od wschodu aż do zachodu,

СКАЧАТЬ