Название: Kolory uczuć Tom 3 Słoneczne jutro
Автор: Ewa Bauer
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Любовно-фантастические романы
isbn: 978-83-65684-79-0
isbn:
Kobieta poprawiła się na siedzeniu, odgarnęła kosmyk z czoła i przyjrzała się Kalinowskiej.
– Tak, oczywiście. Sama wiem, jak to jest być tu obcym.
– No właśnie, przecież ty jesteś Amerykanką! – Anna przypomniała sobie, że to do niej Carlos wyjeżdżał przed laty do Stanów. – Tak świetnie mówisz po hiszpańsku, że wyleciało mi to z głowy.
– Teraz to jestem pół-Amerykanką, pół-Hiszpanką – zaśmiała się, a w jej głosie dało się słyszeć dumę. – Miałam hiszpańską nianię, która od dziecka uczyła mnie mówić w tym języku.
– Opowiedzcie mi o sobie. Coś miłego, żeby odgonić przykre myśli. Jak się poznaliście i tak dalej. – Anna potrzebowała oderwać się od kłopotów.
– Carlos, zacznij, ja tymczasem zaniosę dzieciom coś do jedzenia, bo chyba już zgłodniały. Tak grzecznie się bawią, że boję się im przerywać – zażartowała Marta.
To prawda. Od kiedy chłopcy zniknęli w pokoju nowej koleżanki, zgodnie się bawili. Od czasu do czasu słychać było tylko polsko-hiszpańskie rozmowy. Pomimo wąskiego zasobu słów w nowym dla nich języku chyba się dogadywali. Anna zazdrościła synom tej swobody. Właściwie nie mieli problemu, by się komunikować. Zauważyła to już kilkakrotnie na placu zabaw.
– Poznałem moją żonę, kiedy przyjechała do Barcelony w celach turystycznych. Dorabiałem wtedy oprowadzaniem po bazylice Sagrada Familia. Trafiła mi się jej grupa. Marta jako jedyna mnie słuchała. Reszta rozeszła się, by robić zdjęcia. Zaproponowałem jej kawę. Zgodziła się. I jeszcze na kolację tego oraz następnego dnia. Zakochałem się po uszy. Marta była ostrożna, bo właśnie rozstała się z chłopakiem. To była ta jedyna, więc nie mogłem wypuścić jej z rąk. Korespondowaliśmy, aż któregoś dnia zjawiłem się w jej domu w Los Angeles. Musiałabyś zobaczyć jej minę, kiedy otworzyła drzwi – zaśmiał się.
– To prawda. Zaniemówiłam z wrażenia. Był miłym chłopakiem, ale nie wierzyłam w te jego deklaracje. To taki typ w gorącej wodzie kąpany. Miłość wyznał mi już na drugiej randce, ale nie podejrzewałam go o to, że przeleci dla mnie ocean! – Gospodyni wróciła już do salonu i postawiła na stole talerz z kilkoma kanapkami, których widocznie dzieci nie chciały. – Poznałam Carlosa z moimi rodzicami, a oni z miejsca się w nim zakochali. Zresztą jak każdy. Nie pozostawił mi wyboru.
– Miałem tu pracę. Marta kończyła studia w Stanach. Po trzech cudownych miesiącach spędzonych razem musieliśmy się rozstać. Wróciłem do Barcelony i rozglądałem się za większym lokum, do którego mógłbym ją sprowadzić, bo mieszkałem wtedy z kolegą w wynajętej kawalerce. Ślub wzięliśmy w Hiszpanii, a wkrótce okazało się, że Marta jest w ciąży.
– Niestety bardzo źle się czułam. Carlos całymi dniami pracował. Nie znałam tu nikogo. Postanowiłam wyjechać do Los Angeles i w razie czego być bliżej rodziców. Mój ojciec jest pediatrą, więc pomyślałam, że po porodzie będę się czuła bezpieczniej, mając go pod ręką. I ja, i Carlos… po prostu bardzo tęskniliśmy za sobą. Nie dało się tak żyć. Pomógł nam los, bo firma, dla której pracował mój mąż, zbankrutowała i wszystkich zwolniono. Na szczęście tata zaproponował, żeby pomógł mu rozkręcić prywatną praktykę. Miał wielu hiszpańskojęzycznych pacjentów, więc uznał, że przydałby mu się wspólnik mówiący w tym języku. Przyleciałam na krótko do Barcelony i wtedy urodziła się Amelia – zaśmiała się. – Tak bardzo chciałam, żeby przyszła na świat w Stanach, ale widać nasza córeczka miała inne plany. W dodatku pojawiła się aż półtora miesiąca wcześniej. Na szczęście nie było żadnych komplikacji. Wyjechałyśmy z Europy trzy miesiące później.
– No tak. Kiedy się poznaliśmy, Carlos właśnie się wyprowadzał. – Anna przypomniała sobie spotkanie sprzed lat. Uśmiechnęła się do swoich myśli, które już dawno przestały krążyć wokół byłego partnera. Była w Barcelonie od kilku tygodni, a miała tu już bliskie osoby. Poznała ich losy, przyglądała się rodzinnemu szczęściu. Chciałaby kiedyś opowiadać przyjaciołom równie romantyczne historie, siedząc u boku ukochanego. Choć teraz nie była gotowa na nowy związek, to nie wyobrażała sobie, że do końca życia zostanie sama. – Wspominałaś o trudnych początkach w Barcelonie. Kiedy tu wróciliście?
– Dwa lata temu. Zmarł mój ojciec, a mama przeprowadziła się do siostry w Seattle. Carlos nie mógł prowadzić praktyki lekarskiej, bo nie ma wykształcenia medycznego, a nie chciał wchodzić w układ z kimś innym. Szukał nowej pracy i tam, i tu. W końcu w Hiszpanii pojawiła się dobra oferta, więc wróciliśmy. Nie mogłam przywyknąć, bo jednak życie tu jest zupełnie inne. To miasto jest piękne, gdy tu przyjeżdżasz, gdy chwilę pomieszkasz, ale jeśli dłużej zostajesz, to zaczynasz borykać się z wieloma problemami. Mentalność Hiszpanów jest inna niż Amerykanów. Dla mnie to bywa bardzo trudne. Powiedzmy, że przywykłam. Musiałam się przestawić, zwłaszcza gdy Amelia poszła do przedszkola. Zaprzyjaźniłam się z mamami jej koleżanek i one bardzo mi pomogły.
– O! To budujące. Mam nadzieję, że i nam się tu ułoży.
Anna spojrzała na zegarek. Chłopcy o tej porze zazwyczaj byli już po kąpieli, a czekał ich jeszcze długi spacer do domu. Chętnie posiedziałaby dłużej, ale pomyślała o dzieciach i o tym, że przecież będą mieli wiele okazji, by w tym gronie porozmawiać.
– Było mi bardzo miło. Koniecznie musicie wpaść do mnie. Przygotuję coś z polskiej kuchni. Muszę was wypytać o te wszystkie sprawy związane z przedszkolem, szkołą i tak dalej. Dobrze, że znam kogoś, kto przechodził podobną drogę. Będzie mi łatwiej. – Mrugnęła do Marty, a ta odwzajemniła się uśmiechem.
Anna zajrzała do pokoju, w którym bawiły się dzieci, i odkryła źródło spokoju. Na małym przenośnym telewizorku leciały bajki, a cała trójka leżała w łóżku dziewczynki i oglądała animacje. Kubuś mocno przecierał oczy. Zawołała chłopców, by się zbierali, ale ubieranie szło im opornie. Carlos jakby odgadł jej myśli, proponując, że odwiezie gości. Polka nie oponowała. Zdała sobie sprawę, że to konieczność. Chłopcy przelewali się przez ręce. Przez myśl jej przeszło, że będzie miała problem z wniesieniem ich, jeśli usną w samochodzie, ale tym postanowiła martwić się później.
– Dobranoc, Marto. Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie. Będziemy w kontakcie. – Pocałowała gospodynię w oba policzki i zajrzawszy ponownie do pokoju dziecięcego, pomachała dziewczynce, która nie zamierzała rezygnować z bajki i nadal leżała na łóżku wpatrzona w telewizor.
Gdy podjechali pod dom Anny, Carlos pomógł jej przetransportować dzieci do mieszkania. Była mu bardzo wdzięczna za tę bezinteresowną pomoc. Zgodnie z przewidywaniami chłopcy już smacznie spali.
– Carlos? – zagadnęła, bo coś nie dawało jej spokoju. – Nie chcę sprawiać kłopotów. Dziękuję za pomoc i obiecuję, że gdy tylko stanę na nogi, to nie będę wam już zawracać głowy.
– Ale co ty mówisz?! W każdej chwili jesteśmy do dyspozycji. Proś, o co chcesz.
– Marta СКАЧАТЬ