Kolory uczuć Tom 3 Słoneczne jutro. Ewa Bauer
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kolory uczuć Tom 3 Słoneczne jutro - Ewa Bauer страница 3

Название: Kolory uczuć Tom 3 Słoneczne jutro

Автор: Ewa Bauer

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Любовно-фантастические романы

Серия:

isbn: 978-83-65684-79-0

isbn:

СКАЧАТЬ Miała pełne zaufanie do przyjaciela. Zaznaczyła, że za włożoną pracę otrzyma wynagrodzenie, ale ten wykręcał się, mówiąc, że póki nie zaczną wpływać pieniądze z wynajmu, wyświadczy jej przysługę.

      Odłożyła telefon na stolik i poszła do łazienki, by zrobić makijaż. Nie będę wyglądać jak sierota, tylko jak atrakcyjna kobieta, która sobie ze wszystkim radzi, postanowiła.

      – Mamo! – Usłyszała po chwili zza drzwi głos syna.

      – Słucham?

      – Bo Maciek nie chce się ze mną bawić! – Kuba był zdenerwowany.

      – Dlaczego?

      – Właśnie nie wiem. Leży i mówi, że się źle czuje.

      Anna odłożyła tusz do rzęs na półeczkę i szybko opuściła łazienkę. Musiała sprawdzić, co dzieje się z dzieckiem.

      Maciek leżał na kanapie zwinięty w kłębek. Dotknęła jego czoła, ale nie było rozpalone. Pomyślała, że może mieć stan podgorączkowy.

      – Co się dzieje, syneczku?

      – Nie wiem. Jestem słaby.

      – Boli cię coś?

      – Głowa.

      – Hm. Coś jeszcze?

      Maciek zaprzeczył. Trudno było mu opisać ogólne osłabienie, które nim zawładnęło. Anna jeszcze raz sprawdziła, czy chłopiec ma gorączkę, a potem stwierdziła, że być może dopiero bierze go jakaś choroba, więc objawy są niewyraźne. Bliźnięta rzadko chorowały, ale wiedziała, że czasem infekcja rozwija się kilka dni. Miała nadzieję, że to chwilowa niedyspozycja i wkrótce syn wróci do formy. Nie chciałaby lecieć samolotem z chorym dzieckiem.

      Podała mu syrop na odporność z dużą dawką witamin i przykryła kocem, bo wyglądało na to, że chłopiec zaczyna mieć dreszcze.

      – Zdrzemnij się, synku. Nie musisz nic robić. Jeśli bierze cię jakaś choroba, to sen pomoże ją zwalczyć. – Pocałowała go w policzek, a potem poprosiła Kubę, żeby pobawił się grzecznie sam i nie zawracał bratu głowy.

      – Zabieram się za przygotowanie rosołu. To najlepsza potrawa na wszelkie dolegliwości. A ty już idź, bo się spóźnisz. – Teresa, pod której opieką mieli zostać chłopcy, zmieniła zdanie co do zupy, jaką będzie gotować tego dnia.

      Anna spojrzała na zegarek. Rzeczywiście zostało jej zaledwie pół godziny do spotkania w prokuraturze. Przeczesała włosy szczotką, rezygnując z planów ułożenia eleganckiego koka.

      Niemal w ostatniej chwili dotarła na miejsce. Przywitała ją starsza pani, która przedstawiła się jako prowadząca śledztwo. Najpierw pouczono Annę o odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań lub zatajenie prawdy, a potem spisano personalia.

      – Czy wie pani, w jakiej sprawie została tu wezwana?

      – Hm… Michała Dawidowicza.

      – Tak. O co w tej sprawie chodzi?

      – No, że kiedyś zginęła jego dziewczyna. Państwo chcecie ustalić, czy miał z tym coś wspólnego, czy nie. – Anna poczuła, że głos jej drży. O ile od początku trzymała się dzielnie, to w tej chwili serce zaczęło łomotać, a ciało ogarniała panika.

      Powiedz, co wiesz, a potem pójdziesz do domu i dadzą ci spokój, uspokajała się w myślach, jednak nerwy już opanowały jej ciało.

      – Widzę, że jest pani zdenerwowana. Dlaczego?

      – Bo… bo źle się z tym czuję i w ogóle nie mam ochoty zeznawać.

      – Z jakiego powodu?

      – Nie wiem. Nie mam nic do powiedzenia.

      – Zobaczymy. Od kiedy zna pani Michała Dawidowicza i jakie relacje panią z nim łączą?

      – Poznaliśmy się przez jego siostrę Agatę. Przyszedł do nas, to jest do mnie i do mojego męża, na przyjęcie. Naszych dzieci nie było jeszcze na świecie. Potem widziałam go parę razy w ciągu kilku lat. Raz byliśmy wspólnie na wakacjach w większej grupie, następnie zaproponował mi pracę u siebie w galerii i wtedy poznaliśmy się bliżej.

      – Jak blisko?

      – Najpierw się przyjaźniliśmy i spotykaliśmy tylko w pracy, ale potem rozstałam się z mężem i… zbliżyliśmy się do siebie.

      – Zamieszkała pani z nim?

      –Tak.

      – Czy to znaczy, że byli państwo parą?

      – Tak. Można tak powiedzieć.

      – Czy opowiadał pani o swojej przeszłości? O dziewczynie sprzed lat?

      – Michał nie lubił mówić o sobie. Zamykał się, kiedy poruszałam takie tematy. Jakby chciał się odciąć od wcześniejszego życia.

      – Dlaczego? Jak pani myśli?

      – Nie wiem. Wtedy byłam przekonana, że ktoś go skrzywdził i stara się o tym zapomnieć.

      – Tak?

      – Opowiadał mi o Nasturcji. Mówił, że był w niej bardzo zakochany, ale ona go zdradzała, a gdy mieli wziąć ślub, nagle odeszła. Zrozumiałam, że ona uciekła. Dopiero potem dowiedziałam się, że nie żyje, to jest że odeszła na zawsze. Myślałam, że chce o niej zapomnieć, ale kiedy dzieci znalazły to pudełko…

      – Jakie pudełko?

      – Moi synowie bawili się w jego pokoju i wyciągnęli spod łóżka pojemnik ze zdjęciami i listami. Przejrzałam je, bo nie mogłam powstrzymać ciekawości. Był tam też medalion. Przeczytałam listy i trochę się przestraszyłam.

      – Dlaczego? Co mogło panią przestraszyć?

      – Nie umiem tego określić. Niby zwykłe listy miłosne, ale po pierwsze zdziwiło mnie, że to była korespondencja do niej, a przecież zazwyczaj trzyma się listy od kogoś, a nie własne do tej osoby. Wyglądało na to, że nigdy nie zostały wysłane.

      – To samo w sobie nie powinno być przerażające, prawda?

      – No tak, ale on pisał do dziewczyny tak jakoś… zaborczo. Jakby chciał ją kontrolować.

      – I to panią tak zbulwersowało?

      – Raczej zaniepokoiło. Skoro chciał zapomnieć o przeszłości, to czemu trzymał te listy przez tyle lat? Nie potrafię powiedzieć, co akurat mnie zaniepokoiło. Po prostu sposób, w jaki pisał, sprawiał, że cierpła mi skóra. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że ta dziewczyna nie żyje.

      – Jak się pani udało połączyć fakty?

СКАЧАТЬ