Название: Miłość i reszta życia
Автор: Diana Palmer
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
isbn: 978-83-276-1802-3
isbn:
– To dopiero pierwszy dzień – pocieszył ją. – Później nabierzesz pewności siebie… No dobrze. A teraz wyprostuj się. Nigdy nie chodź zgarbiona, z pochyloną głową. Staraj się zawsze sprawiać wrażenie, jakbyś wiedziała, dokąd zmierzasz, nawet jak nie masz zielonego pojęcia. I jeśli nadarza się okazja, zawsze, powtarzam, zawsze bierz nogi za pas i uciekaj. Nie próbuj walczyć, chyba że jesteś otoczona i twoje życie znajduje się w niebezpieczeństwie.
– Mam uciekać? Żartujesz, prawda?
– Bynajmniej. Zrozum, nigdy nie wiesz, kim jest twój przeciwnik. Facet naćpany, bez względu na wiek i budowę ciała, z łatwością pokona trzech trzeźwych mężczyzn. To, czego cię nauczę, pozwoli ci wygrać z niewyszkolonym przeciwnikiem niebędącym pod wpływem narkotyków lub alkoholu. Jednakże z pijakiem lub narkomanem raczej sobie nie poradzisz. Taki gość bez trudu może cię zabić. Miej to stale na uwadze. Zbytnia pewność siebie często bywa zgubna.
– Założę się, że swoim ludziom nie każesz brać nóg za pas i zwiewać – powiedziała oskarżycielskim tonem.
Oczy mu pociemniały.
– Sally, w jednej z grup miałem rekruta, który opróżnił cały magazynek, strzelając z bliskiej odległości do wroga. Wróg nie padł na ziemię; po prostu szedł jak taran. Zabił rekruta i dopiero wtedy zwalił się martwy.
Szeroko otworzyła oczy.
– Zareagowałem podobnie jak ty – ciągnął. – Niedowierzaniem. Ale przysięgam, że historia jest prawdziwa. Pamiętaj, nie próbuj dyskutować z kimś będącym pod wpływem środków odurzających. Taki człowiek nie myśli logicznie. Nie próbuj przemawiać mu do rozsądku albo z nim walczyć. Bo nie wygrasz. Ani ty, ani doświadczony wojak, jeśli akurat nie ma wsparcia. W takiej sytuacji najlepiej schować dumę do kieszeni i dać drapaka.
– Zapamiętam – obiecała. Wiedziała, że zapamięta również ból w spojrzeniu Eba, kiedy opowiadał jej o śmierci młodego rekruta. Przypuszczalnie był to jeden z wielu koszmarnych incydentów, jakie przeżył, a o których wolałby zapomnieć.
– Czasem odwrót stanowi oznakę odwagi.
– Ale z ciebie filozof.
– Prawda? – Wyszczerzył w uśmiechu zęby. W spojrzeniu, jakim ją obrzucił, nie było jednak nic filozoficznego. – Jeszcze wielu rzeczy mógłbym cię nauczyć.
Zerknęła na Steviego, który fikał na sąsiedniej macie.
– Na przykład, że do kaczek nie strzela się z armaty?
– Nie to miałem na myśli.
Chrząknęła.
– No dobra, wracam do padania. – Nagle zaświtał jej pewien pomysł. – Jeśli opanuję upadki, mogłabym sobą powalić wroga!
– Wątpię. Chyba że przytyłabyś ze sto pięćdziesiąt kilo. – Uśmiechnął się łobuzersko. – Ale jeśli chcesz, możesz na mnie poćwiczyć. To co? – Oczy błyszczały mu wesoło. – Próbujemy?
Roześmiała się speszona.
– Dzięki, chyba jeszcze nie jestem gotowa.
– Jak chcesz, nie spieszy się. Mamy mnóstwo czasu.
Pomyślała o Jess i baronie narkotykowym. Na jej twarzy pojawił się wyraz zatroskania.
– Naprawdę grozi nam niebezpieczeństwo? – spytała.
Ebenezer mrugnął do niej ostrzegawczo.
– Stevie! – zawołał do chłopca. – Nie napiłbyś się czegoś?
– Chętnie.
– No to leć do kuchni. W lodówce są różne soki. Wybierz sobie, jaki chcesz, i przynieś po jednym mnie i Sally.
– Dobrze.
Chłopiec pognał jak wicher.
– Naprawdę – odpowiedział Eb na zadane wcześniej pytanie. – Nigdzie nie wychodź sama, zwłaszcza po ciemku. Jeden z moich ludzi będzie stale obserwował wasz dom. Jeżeli okaże się, że musisz wyjść na zebranie w szkole czy coś w tym stylu, zadzwoń do mnie. Pojadę z tobą.
– Nie chcę cię zbytnio absorbować – rzekła, unikając jego spojrzenia. – Na pewno masz życie towarzyskie…
– Nie mam żadnego – odparł z ledwo dostrzegalnym uśmiechem. – Z nikim się nie spotykam.
– Aha.
– Z tego, co mówiła Jess, ty też nie.
Poruszyła się niespokojnie na macie.
– Na randki potrzeba czasu, którego mi ciągle brakuje.
– Nie musisz się ze mną ceregielić, Sally. Wiem, że cię skrzywdziłem. Że miałaś przeze mnie wiele nieprzespanych nocy. Ale nie możesz latami żyć jak mniszka. Im dłużej będziesz unikać mężczyzn, tym trudniej będzie ci stworzyć trwały związek.
– Mam pełne ręce roboty. Opiekuję się Jess i Steviem.
– Używasz ich jako wymówki.
Skrzyżowała ręce na piersi. Nie chciała myśleć o przeszłości, analizować tego, co się stało, i zastanawiać się, jak to może wpłynąć na jej przyszłość.
– Już nigdy cię nie skrzywdzę – rzekł cicho Eb. – Przysięgam.
Wbiła spojrzenie w matę.
– Sądzisz, że Jess i Dallas już się pozabijali? – spytała, usiłując zmienić temat.
Podszedł bliżej. Widział, jak Sally sztywnieje, jak wycofuje się w głąb siebie. Nie zważając na to, zacisnął dłonie na jej ramionach i zmusił ją, aby popatrzyła mu w oczy.
– Dziś jesteś starsza, bardziej dojrzała – powiedział spokojnym, opanowanym głosem. – Nawet jeśli nie miewasz kontaktów z mężczyznami, wiesz o nich więcej niż dawniej. Choćby z książek czy telewizji. Wtedy, przed laty, byłem bardzo podniecony. Od dłuższego czasu nie spałem z kobietą. A ty… miałaś zaledwie siedemnaście lat. Rozumiesz, o czym mówię?
Skinęła głową. Chyba po raz pierwszy faktycznie zrozumiała, co nim kierowało.
Zacisnął mocniej ręce.
– Mogłabyś spróbować jeszcze raz – szepnął.
– Spróbować? Co?
– To samo, co tamtego popołudnia. Włożyć coś seksownego, dać kropelkę perfum za uszy… Tym razem nie zdołałbym się oprzeć.
Napotkała СКАЧАТЬ