Czego słuchasz? Diabelska Propaganda. Grzegorz Kasjaniuk
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Czego słuchasz? Diabelska Propaganda - Grzegorz Kasjaniuk страница 9

Название: Czego słuchasz? Diabelska Propaganda

Автор: Grzegorz Kasjaniuk

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Религиоведение

Серия:

isbn: 978-83-64789-81-6

isbn:

СКАЧАТЬ deklaruje swoisty dystans do działalności ewangelizacyjnej:

      Staram się trzymać religię z dala od tekstów zespołu. Szczerze mówiąc, nie wierzę w religię w kontekście ruchu społecznego. Mam osobistą relację z Bogiem i Chrystusem i nie pcham w to nikogo... To moja prywatna sprawa. I zostawiam ją tam. Dave Ellefson za to jest prawdziwie otwarty, by ewangelizować publicznie.

      Mimo to podczas nagrywania płyty „Super Collider” w grudniu 2012 roku przyniósł do studia krzyż podczas rejestracji swoich wokali, by Jezus był dla niego inspiracją.

      Przykład nawrócenia człowieka uznawanego za jedną z ikon muzyki thrashmetalowej pokazuje, że trudno wyzwolić się z duchowego uzależnienia, w jakie często popadają muzycy metalowi pozostający w stałym kontakcie z branżą, która jest zdecydowanie antychrześcijańska, a nawet satanistyczna. Pragnienie ewangelizacji walczy ze strachem przed utratą dotychczasowej pozycji w środowisku. Mustaine mimo nawrócenia nie przystąpił do żadnej wspólnoty kościelnej, nawet protestanckiej. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że formalnie jest poza Kościołem. Uznaje siebie za chrześcijanina, który ma osobistą relację z Bogiem, ale brak kierownictwa duchowego sprawia, że niezmienna pozostaje u niego charakterystyczna dla muzyków chęć ciągłego bycia na muzycznym piedestale. To nie pozwala mu całkowicie zerwać z przeszłością, stać się nowym człowiekiem i „umrzeć” dla tego świata, w którym się błyszczy. Bo czyż nie byłoby świadectwem najbardziej przekonującym zerwać wszystkie więzy i narodzić się na nowo?

       Komentarze.Net:

      @GrzegorzKasjaniuk: Nawrócenia w świecie muzyki. Mit czy prawda?

      Zagraniczne i polskie portale chrześcijańskie publikują świadectwo wiary Alice’a Coopera. Problem w tym, że to jest to świadectwo, które krąży w różnych wznowieniach od kilkunastu lat. Obecne nastawienie do religii Coopera jest ambiwalentne.

      Alice Cooper, ikona hard rocka i heavy metalu, faktycznie przeżył nawrócenie na początku lat 80. Od tego czasu twierdzi, że jest chrześcijaninem, choć koncentruje się mocno na Starym Testamencie. Obecnie koncertuje jak za dawnych lat, bez zmiany image’u czy też wampirycznych odniesień.

      Prezentowany w ostatnich latach wywiad na portalach chrześcijańskich jest wyrywkiem całości opublikowanej kilkanaście lat temu przez HM Magazine. Publikowanie go obecnie bez uaktualnienia świadectwa wiary Coopera jest wprowadzaniem w błąd i zachętą do słuchania muzyki legendy rocka, która w większości daleka jest od chrześcijańskich wartości. Jednak kompozycja „Salvation” z 2008 roku (płyta „Along Came a Spider”), traktująca o szansie na zbawienie w kontekście ofiary Chrystusa, ciągle rozpala kolejnych chrześcijańskich publicystów, którzy tym samym nakładają presję na artystę, by dalej szedł tą drogą. Tylko czy Cooper ich w ogóle czyta? Jaki jest sens przypominania dawnego świadectwa Alice’a, skoro jego wypowiedzi są ostatnio, delikatnie mówiąc, bardzo liberalne? To gorące pragnienie, by któraś z gwiazd rocka definitywnie nawróciła się i dała spektakularne świadectwo wiary. Należny jest szacunek dla Alice’a Coopera za słowa o konieczności lektury Biblii i autobiograficzny tekst „Salvation”, z którym mogą identyfikować się inni muzycy, ale – jak napisał w swojej biografii Dave Mustaine (lider Megadeth) – żeby narodzić się na nowo, trzeba definitywnie zerwać z dotychczasowym stylem życia. Hasło sex, drugs & rock’n’roll jest ciągle realne w swej dekadencji i hedonizmie pomimo duchowych doświadczeń. Mustaine, choć jest obecnie katolikiem, nie może zerwać z całą negatywną przeszłością i próbuje zawrzeć kompromis, co często nie wychodzi mu na dobre.

      Widać walkę, ale pozbawioną radykalizmu pójścia za Chrystusem. Bez tego jest porażka, która ma smak goryczy, gdyż dane było wyzwolenie, ale tu i teraz bardziej jest niestety pociągające...

      Mustaine uznał siebie za katolika, stąd powyższe wskazanie. Odsyłam do jego autobiografii Mustaine, którą napisał przy współpracy redakcyjnej z Joe Laydenem. Być może od tego czasu zmieniło się coś w tej kwestii oficjalnie. Może za sprawą Davida Ellefsona, którego po wydaniu wspomnianej biografii ponownie przyjął do Megadeth (Ellefson jest pastorem w Kościele Luterańskim Synodu Missouri). Wcześniej, bo w 2007 roku, w jednym z wywiadów Mustaine stwierdził co prawda, że nie jest katolikiem, ale uznaje Kościół katolicki za jedyny pełnoprawny i pierwszy w historii chrześcijaństwa. W 2012 roku znowuż konstatował pytany o dziwny katolicyzm Toma Araya z zespołu Slayer (praktykujący katolik, który nie ma przeciwwskazań, by śpiewać z zespołem The Antichrist), że nic nie wie na temat katolicyzmu. Być może się droczył, gdyż nie chce psuć relacji z zespołem Slayer. Ostrożnie wypowiada się o satanizmie Slayera, twierdząc, że Kerry King nie jest satanistą, gdyż uznaje siebie za ateistę, i w tej kwestii takie oświadczenie mu wystarcza. W 2013 roku powiedział, że ma swoją prywatną relację z Chrystusem, z Bogiem. Religia to korporacja i on nie uznaje religii, w sprawach której należy rozmawiać z jego basistą, Ellefsonem, gdyż jest do tej rozmowy przygotowany teologicznie, a on (Mustaine) nie. Wspomniany wywiad jednak był dla Mustaine’a denerwujący, gdyż na początku zastrzegł, że nie chce pytań o politykę, a te na początku zostały mu zadane. Odczytuję zatem wypowiedź muzyka jako specjalną w kwestii zamydlenia tematu – taki trudny charakter gitarzysty. Reasumując, nie jestem w błędzie wskazując, że lider Megadeth jest katolikiem. Chyba, że weźmiemy pod uwagę stan formalny, a nie odczucia. Pisząc biografię, Mustaine na pewno kierował się odczuciami, tak jak i w tych pozostałych wypowiedziach, które jednak nie wiem, czy są autoryzowane. Autobiografia za to jest autoryzowana. Natomiast pewne jest, że został ochrzczony jako dziecko w kościele luterańskim, jednak za luteranina się nie uznaje.

       5. DEEP PURPLE – GROZA W STYLU PEEP SHOW

      Erotyzm z tancbudy hołdem dla czarno-białych filmów grozy? Deep Purple ośmieszają siebie, wciskając się z fantazjami starszych panów pomiędzy nastolatków. Czy tak ma wyglądać studyjne reunion legendy rocka?

      Frankenstein, Mumia, Dracula i para nastolatków, która ze względu na seksapil dziewczyny ma straszne kłopoty z potworami. To oś teledysku Deep Purple „Vincet Price”, który, opakowany dobrą produkcją i realizacją, wypełniony jest tandetą.

       Udany powrót

      „Now What?!” Deep Purple to pierwszy od ośmiu lat studyjny album zespołu, który od chwili premiery (26 kwietnia 2013 roku) do dziś zbiera same dobre recenzje. W Polsce album zadebiutował na 5. miejscu listy Olis (oficjalna lista sprzedaży detalicznej polskiego Związku Producentów Audio-Video) i uzyskał status Złotej Płyty, natomiast w Niemczech, Austrii, Czechach i Norwegii od razu wskoczył na miejsce 1. Na czołowych miejscach list sprzedaży album pojawił się również w Rosji, Szwajcarii, Szwecji czy Finlandii.

      Zespół ma oddane i wierne grono fanów już od kilkudziesięciu lat. Wystarczyłoby mu szanować każdego fana i trwać na scenie, żeby podtrzymywać dobrą passę oraz status legendy. Dlaczego Deep Purple postanowili wpisać się w trend obrażania uczuć religijnych? Wydawało się, że po ostatecznym odejściu w 1993 roku z zespołu Ritchiego Blackmore’a, który interesował się okultyzmem i czarną magią, grupa pozbyła się tych skojarzeń. Tak się jednak nie stało. Muzycy postanowili zakpić z chrześcijaństwa. Po obejrzeniu teledysku „Vincent Price” pozostaje niesmak.

      Utwór zarówno tytułem, jak i tekstem nawiązuje do ról amerykańskiego aktora znanego głównie z występów w filmach grozy, Vincenta Leonarda Price’a Juniora. Teledysk z pozoru wydaje się być tylko hołdem dla czarno-białych filmów tego gatunku. W rzeczywistości jednak epatuje erotyzmem w stylu СКАЧАТЬ