– Tak, pamiętam! To jest ten Sanguszko, który chwycił księżniczkę Połubińską i trzymał ją w niewoli, zamierzając poślubić ją wbrew woli jej krewnych, a następnie zabrał młodą księżniczkę Ostrogska do Bohemii, gdzie zginął?
– Tak, to on, Panie Stasiu, przepraszam… A Pan dobrze się zna na historii ubiegłego wieku!
Pan Stanisław westchnął.
– Złote czasy, Panie Sławomirze, złote czasy…
– Pozwolę sobie nie zgodzić się z Panem, Panie Stanisławie. Tak, nie było wielkich wojen, podobnych do Iinflańskiej, a Korona i Księstwo żyły spokojniejsze i dostatniejsze – ale nawet wtedy zdarzały się tragedie…
Komisarz skinął głową.
– Tak, historia księcia Dymitra Sanguszki jest prawdziwą tragedią greckiego układu…
Pan Sławomir tylko machnął ręką.
– Eee tam, Panie Stasiu, w porównaniu do naszej historii – co tam Ajschylos, Sofokles oraz Eurypides! – Po chwili zastanowienia kontynuował: – A więc o młodym Sanguszce. Po raz pierwszy przybył do Ostrogu w roku tysiąc pięćset pięćdziesiątym trzecim, tuż przed świętem Trzech Króli – a za nim, mimo młodego wieku, rozciągał się ołbrzymi tren rozmaitych plotek i kłamstw. Które nie zawsze były kłamstwami…
Komisarz pokręcił głową.
– Ale księżniczkę Marynę Połubińską zabrał na siłę, zabrał wprost z ojcowskiego domu?
– Zabrał, tak. Desperat, co tu zrobisz! Ale trzeba mieć wobec niego pobłażliwość, dziadek księżniczki, książe Bazyli Andrejewicz, starosta Mścisławski, przed śmiercią obiecał młodemu Sanguszce rękę swojej wnuczki – a Dymitr Fiodorowicz chciał tylko uniknąć kolizji losu…
– Ale dlaczego wtedy nie poślubił księżniczki Maryny? Połubińscy są Gediminowiczami, rodziną szlachecka, pochodzącej od Olgerdowiczów…
Pan Sławomir ironicznie spojrzał na swojego rozmówcę i odpowiedział:
– A księżniczce Marynie w tym roku drogę przekroczyła Anna Jagellonka…
Komisarz ze zdumienia aż wstał.
– Jak to?
– A tak. – Zadowolony z efektu, stary szlachcic uśmiechnął się spod wąsów. – Młody Sanguszko nie tylko miał zdesperowaną głowę i talent wojownika, jakich mało na Litwie – z wygłądu był taki przystojny, jak anioł… To według Janiny Lisowskiej, która zobaczyła go po raz pierwszy podczas święta Trzech Kroli w zimie tysiąc pięćset pięćdziesiątego trzeciego roku. A o serdecznej więzi młodego Sanguszki i siostry Jego Łaskawości króla Zygmunta Augusta opowiedziała pokojówka jego matki, Anny Iwanowny, która również gościła w Ostrogu.
– Coraz ciekawsza jest historia, Panie Sławomirze, Po prostu nowela Boccacco!
– Raczej sonet Petrarki – przecież między młodym Sanguszką a królewną Anną ledwo zaczęła się rozwijać duszewna skłonność, którą od samego początku stłumiła królowa-matka. Poza tym córka Zygmunta Starego była o siedem lat starsza od księcia Dymitra…
– Nie tylko nie słyszałem o tym, ale nawet nie myślałem, że to możliwe!
– Phi, Panie Stasiu, jak pisał Szekspir, "jest wiele rzeczy w świecie, bracie Horacy, o których naszym mędrcom się nie śniło"…
Młody Sanguszko i Anna Jagellonka spotkali się na balu królewskim na apostoła Filipa, w przeddzień postu Bożonarodzeniowego, w listopadzie tysiąc pięćset pięćdziesiątego drugiego roku. Królewna jak tylko zobaczyła księcia Dymitra – wnet zapłoneła do niego gorącą namiętnością. Tego samego wieczoru młody Sanguszko otrzymał list od Anny Jagellonki – nie pozostawiający żadnych wątpliwości co do intencji królewny; Książę Dymitr, zawstydzony i zdumiony, nie odważył się odpowiedzieć – a trzy dni później otrzymał drugi list, na który już ułożył odpowiedź. Lecz Anna Jagiellonka nie dostała tego listu, bo służącego, który niósł pismo, zatrzymała Bona Sforza. Królowa-matka była na tym samym balu, widziała, jak jej córka patrzy na młodego Litwina – i, oczywiście, wszystko pięknie rozumiała. Dzięki swoim sługom dowiedziała się o rozpoczęciu powieści epistolarnej i postanowiła zdławić ją w najbardziej zdecydowany sposób. Więc odpowiedź Dymitra Sanguszki trafiła nie do królewny Anny, lecz do jej matki…
Następnego ranka młodemu ksieciu był odczytany dekret Wielkiego Księcia Litewskiego, by natychmiast udał się do Bracława szykować prowincję do nadchodzącego najazdu Tatarów, ale werbalnie było dodane, by juz nigdy więcej nawet nosa nie pokazywał na Wawelu, źeby uniknać najgorszych nieszczęść w swiecie…
Młody Sanguszko, będąc poddanym Wielkiego Księcia Zygmunta Augusta, nie ośmielił się zaniechać dekretu – ale gniew i pragnienie zemsty za upokorzenie po prostu ogniem wypalały całą jego istotę… Natychmiast wyjechał z Krakowa – ale ani w swoim rodowym zamku w Kowlu, ani w Bracławiu, gdzie kazano mu jechać – nie pojawił się, a przez następne dwa miesiące miotał się na Rusi Litewskiej, nie wiedząc, jak zgasić swój gniew i gorycz… Nie zapomijmy, że Sanguszki są z rodu Gediminowiczów, pochodzenie swoje wiodą od Lubarta, Jagielloni nie są im równi. Z oburzenia, które dręczyło jego duszę, młody książę całkiem zapomniał o młodej księżniczce Połubińskiej, pozostawionej pod opieką ciotki Teodii Andrejewny i został pochłonięty niezdolnością pomszczenia za upokorzenie – pamięta Pan, że Zugmunt August, jak by to nie było, był królem i Wielkim Księciem…
I z tego palącego smutku książę Dymitr pojechał do Ostroga – mając nadzieję, że w towarzystwie Jego Mości młodszego Ostrogskiego pozbawi się goryczy przy chmielowych ucztach… Ale chodziło mu nie o Annę Jagiellonkę, chociaż uwaga królewny była pochlebna dla młodego księcia – był on wsciekły z pogardy, którą nie da się odkupić. W każdym bądź razie, tak to opowiadała Janinie Lisowskiej pokojówka Anny Iwanowny, matki młodego księcia. Ale duszy kobiety w takich przypadkach nie da się okłamać – kobieta wyczuwa to nie umysłem swoim, ale sercem…
No… a teraz o pierwszym przybyciu Dymitra Sanguszki do Ostroga. Przyjechał tam, płonąc słusznym pragnieniem zemsty – której, niestety, nie mógł w żaden sposób zaspokoić. I nagle, na obiedzie, podanym z okazji przybycia wybitnych gości, spotyka młodą Elżbietę!
О tym wydarzeniu Janina Lisowska opowiadała w szczegółach – przecież to było początkiem tragicznego epilogu życia młodego księcia. Dymitr Sanguszko wszedł do sali kominkowej w książęcych pokojach; przy głównym stole siedzieli jego matka, owdowiała księżna Anna Iwanowna, książę Bazyli oraz przyszły teść młodego Ostrogskiego, Wielki hetman koronny Jan Tarnowski; natomiast przy stole gościnnym – stary książę Czetwertyński, który zatrzymał się w Ostrogu po drodze do Wilna, koronny pościelniczy Koniecpolski, zaproszony przez księcia Bazylego do omówienia niektórych spraw – i Beata, która przybyła godzinę wcześniej.
Równocześnie z młodym księciem do sali weszła młoda Elżbieta w towarzystwie niani – ziewczynka dopiero skończyła trzynaście СКАЧАТЬ