Komisarz opuścił oczy zawstydzony.
– Nie to, żebym wątpił, ale to wszystko brzmi jakoś… jak bajka…
Szlachcic uśmiechnął się.
– Cóż, przedstawiam Panu bajkę, ale czy Pan w nią będzie wierzył lub nie – to Pana sprawa…
Komisarz od pomiarów skinął głową.
– Zgadzam się z Panem, Panie Sławomirze. Więc co powiedziała Panu ta stara kobieta z Husiatynia?
Szlachcic nieśpiesznie pokroił półgęska, zjadł go ze smakiem, popił dobrym łykiem zbitnia – a dopiero potem, zwracając się do swojego rozmówcy, odpowiedział:
– Ta stara kobieta, jak ona mi powiedziała w podziemiu domu podstarosty husiatyńskiego, nazywała się Janina Lisowska, urodziła się w rodzinie Andrzeja Lisowskiego, szlachcica herbu Jeż, który poległ przy szturmie Marienwerdera w wojnie pruskiej; matka oddała swoją córkę do służby w rodzinie Ostrogskich, więc do narodzin Elżbiety mieszkała ona w pokojach księcia Konstantego Iwanowicza w Turowie, służąc wdową księżnej. Kiedy w rodzinie najstarszego syna księcia, która właśnie poniósła ciężką stratę, pojawiło się dziecko, dziewczynka – Janinę przeprowadzili do Ostroga, i ona została opiekunką małej Elżbiety, ponieważ jej matka nie mogła właściwie zadbać o niemowlę – wszystkie siły Beaty były ukierunkowane na rozprawę z opiekunem brata jej zmarłego męża. W roku śmierci Ilyi jego brat Bazyli skonczył dopiero trzynaście lat, więc Beata miała szansę zostać spadkobierczynią majątku całej rodziny – zwłaszcza, że owdowiała księżna sama nie zawracała sobie głowy sprawami doczesnymi. Ale książę Jerzy Symeonowicz, brat wdowej księżnej, który został opiekunem Bazylego, nie tylko zdołał powstrzymać ingerencję Beaty do Wołyńskich posiadłości rodziny Ostrogskich, ale także postanowił poważnie zbadać tajemniczą śmierć Ilyi Konstantynowicza. Dlatego Beata całą swoją siłę wykorzystywała na konfrontację z rodziną szwagra… – Po tych słowach Pan Sławomir uśmiechnął się smutno.
– Więc ta Janina była małej Halszce zamiast matki? – spytał Pan Stanisław.
– I nawet więcej. Wie Pan, czasami dzieci nie mogą powiedzieć matce wszystkiego, o czym myślą – natomiast niani może, niania zawsze więcej wie o dziecku niż własnf matka… Więc Janina została dla małej Elżbiety i matką, i nianią, i starszą siostrą – wszystkim naraz…
Jak już mówiłem, Elżbieta od urodzenia nabyła prawo do posiadania niezliczonych bogactw – zgodnie z wolą Ilyi, cała jego własność, którą najstarszy syn Wielkiego Hetmana Litewskiego odziedziczył od swego ojca: połowa Księstwa Ostrogskiego z Dubnem, Ostrogiem, Czudnowem, Połonnym, Kropiłowem, Lubartowem, Dermaniem, Meżyriczem, Litowiżem, do tego jeszcze trzy i pół dziesiątka miast i zamków z sześciuset czterdziestoma trzema miasteczkami i wioskami, gospodarstwami, zaściankami i osadami – razem ponad sześćdziesiąt tysięcy chłopów pańszczyźnianych. Miała także prawo do otrzymywania cła na wywóz zboża i lasów, polowań w Puszczy Krzemienieckiej, myta od kupców handlujących z Krymem… Elżbieta – a raczej jej matka – otrzymywała dochody z zamków, ziem uprawnych, łąk, pastwisk, ogrodów, gruntów ornych, lasów, gajów, pasiek, goscińców, fabryk, targów, myta, przewozu, mostów, jezior, stawów, rzek, lowów ryb, młynów, stad bydła domowego i z roboty niewolników i niewolnic. Rocznie to wszystko przynosiło w tamte czasy co najmniej sto pięćdziesiąt tysięcy kop litewskich groszy!
Komisarz westchnął ciężko.
– Skarbiec obecnie nie może nawet marzyć o takich dochodach…
Pan Sławomir rozłożył ręce.
– Panie Stasiu, ale nie można nawet porównywać – dochody z majątku Wielkiego księcia, czy Korony a ordynację Ostrogską! Książę Janusz, wnuk Jego Mości Konstantego Iwanowicza, piętnaście lat temu, wydobył w Sejmie przywileja odnośnie dalszej niepodzielnością ziem Ostrogskich – więc po wszystkich podziałach i konfiskacjach ten majorat, jak teraz to się nazywa po niemiecku, nadal składa się z trzech tuzinów miast i zamków oraz sześciuset wiosek i zaściankow! A w czasach Jego Mości księcia Bazylego, gdy był władcą prawie całego Wołynia i Podola – roczny dochód domu Ostrogskich wynosił sześćset tysięcy kop litewskich groszy! Bogactwo tej rodziny było niezliczone…
– Ale, jak pamiętam, Beata również domagała się tego majątku? Choć według woli świętej pamieci księcia Ilyi nic nie dostała? – zapytał komisarz.
Pan Sławomir skinął głową.
– Oczywiście! Dlaczego niby najpierw zawróciła głowę najstarszemu synowi Wielkiego hetmana, a potem doprowadziła go do śmierci? Ale, ku jej nieszczęściu, okazała się zbyt chciwa – żądajac nie tylko całej spuścizny swojego zmarłego małżonka, ale także ziemi owdowiałej księżnej i księcia Bazylego. Tym samym rozpętała waśń i przyniosła do własnej rodziny nasiona wzajemnej nienawiści… Małostkowy i chciwy drapieżnik, pozbawiony inteligencji, nie znający honoru i godności – oto kim była ta Beata Kościelecka, i to nie tylko opinia Janiny Lisowskiej, ale wszystkich tych ludzi, którzy znali wdowę księcia Ilyi. Chciwość zniszczyła ją, zarówno jak i jej dom, wieczny odpoczynek racz dać Boże jej nieszczęśliwej duszy…
Pan Stanisław westchnął.
– Stara, jak świat historia… Ale co z Halszką? Obiecał Pan ujawnić tajemnicę, związaną z jej losem?
– Jak obiecałem – zrobię to. A raczej opowiem Panu, co Janina Lisowska powiedziała mi w listopadzie tysiąc pięćset osiemdziesiątego czwartego roku w Husiatyniu.
Tak więc, mała Elżbieta dorastała, nie widząc łaski rodzicielskiej – ojciec, jak powiedziałem, oddał duszę Bogu trzy miesiące przed jej narodzinami, matka z całą swoją istotą walczyła się z młodszą gałęzią Ostrogskich, prawie zapominając o swojej córce – dopóki w roku tysiąc pięćset czterdziestym drugim Wielki Książe nadaną mu władzą nie zakazał waśni Ostrogskich, skarg i oszczerstw, które bardzo zniesmaczyły jego, tak również Wielkiego podskarbiego Litewskiego, który musiał te swary łagodzić. Komisja, wysłana przez Zygmunta Starego do Wołynia, podzieliła spuściznę Jego Mości księcia Ilyi w sposób następny: przypisała Ostróg i okoliczne wioski wdowie, natomiast Połonne, Czudnów, Meżyricz, Litowiż oraz Kropiłów wraz z okolicznymi zamkami, miasteczkami, wioskami, osadami i gospodarstwami – dla córki. Jednak biorąc pod uwagę nieletność Halszki, Beata przejęła wodze rządzenia całością spuścizny – zaniechawszy jednak spór z opiekunem księcia Bazylego o ziemie poza Prypiecią oraz Wołoczyskę z małymi miasteczkami… Wydawało się, że wszystko się poukładało, Beata otrzymała dochody, o których marzyła w latach panieńskich – ale niestety zamiast tego, żeby się zająć wychowaniem córki, pogrążyła się do próżniactwa, snobizmu i pozerstwa oraz rywalizacji w megalomanii przy dworze Krakowskim, odwiedzając Ostróg tylko na krótki czas… Natomiast wujek Elżbiety, młody książę Bazyli, coraz częściej zaczął odwiedzać zamek ojca – i za każdym razem jego wizyty stawały się dłuższe… Córka Ilii ujrzała w wuju ojca – którego ona, niestety, nigdy nie poznala za życie.
Kiedy młoda Elżbieta skonczyła dwanaście lat, Sejm w Wilnie, na specjalnie zwołanym СКАЧАТЬ