Szóste dziecko. J.D. Barker
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Szóste dziecko - J.D. Barker страница 16

Название: Szóste dziecko

Автор: J.D. Barker

Издательство: PDW

Жанр: Триллеры

Серия:

isbn: 9788381435529

isbn:

СКАЧАТЬ żeby sprawca przedarł się z martwym ciałem przez zaostrzoną ochronę, a do szpitala nie wpuszczano nikogo oprócz chirurga, którego sprowadzono, żeby zoperował Paula Upchurcha. Więcej informacji na ten temat znajdziecie w aktach.

      Jakiś agent siedzący w połowie drugiego rzędu wstał z siedzenia.

      – Ciągle mówi pan „sprawca” zamiast „Bishop”. Sądzicie, że ktoś inny może być za to odpowiedzialny?

      Poole obejrzał się na Hurlessa, a ten kiwnął głową, więc zwrócił się znów do agenta.

      – Jako że mamy do czynienia z kilkoma ofiarami w dwóch różnych stanach, a wszystkie odkryto mniej więcej w tym samym czasie, nie możemy wykluczyć, że Bishop ma wspólnika. Na pewno pomagał Upchurchowi w porwaniach Elli Reynolds, Lili Davies i Larissy Biel. Możliwe, że współpracowali z kimś jeszcze. Detektyw Porter utrzymuje, że Anson Bishop przebywa teraz w Chicago z kobietą, która być może jest jego matką.

      – Czy detektyw Porter jest ojcem Bishopa?

      Pytanie dobiegło z drugiego końca sali. Jakaś Azjatka w beżowym garniturze.

      – Na tym etapie niczego nie możemy wykluczyć – wtrącił się Hurless.

      – Obie denatki miały na czole wycięty napis „Jestem zła” – ciągnął Poole. – Mężczyźni nie. Nie wiemy jeszcze, jakie to ma znaczenie. Te informacje nie mogą zostać przekazane prasie.

      W tłumie rozległy się szmery.

      Poole odwrócił się do monitorów.

      – Musicie wiedzieć coś jeszcze o tych ofiarach. Wszystkie miały skórę pokrytą solą. Odzież nie, co oznacza, że ubrano je później. To nie jest sól z wody morskiej znalezionej w zbiorniku u Paula Upchurcha. Najwyraźniej to bardzo drobna zmielona sól używana przy odśnieżaniu ulic.

      Azjatka wstała.

      – W Księdze Rodzaju żona Lota zmieniła się w słup soli, kiedy obejrzała się w stronę Sodomy – zauważyła. – Jeśli do tego dołożyć wiadomość: „Ojcze, przebacz mi”, możemy mieć do czynienia z jakimś nawiązaniem do Biblii. Zupełnie nie w stylu Bishopa.

      – A może Bishop chce w ten sposób coś przekazać swojemu ojcu – wtrącił Hurless. – O ile on w ogóle żyje.

      Poole jakby nie usłyszał Hurlessa. Zwrócił się bezpośrednio do kobiety.

      – „Uchodź, abyś ocalił swe życie. Nie oglądaj się za siebie i nie zatrzymuj się nigdzie w tej okolicy, ale szukaj schronienia w górach, bo inaczej zginiesz!”2. Księga Rodzaju, rozdział dziewiętnasty, werset siedemnasty. Anioły ostrzegły Lota i jego żonę tuż przed zniszczeniem miasta.

      Kobieta pokiwała głową.

      – Tak z ciekawości… Czy wszystkie cztery ciała były skierowane twarzą w tym samym kierunku świata?

      Poole zastanowił się nad odpowiedzią. W tej samej chwili rozdzwonił się telefon Nasha. Zapadła cisza, oczy wszystkich zwróciły się na niego. Detektyw uraczył najbliższych sąsiadów przepraszającym uśmiechem. Schylił się, wygrzebał telefon i odebrał, jeszcze zanim przyłożył go do ucha. Od razu poznał ten głos, choć nie słyszał go od wielu miesięcy. Nadal jednak na dźwięk głosu Ansona Bishopa ciarki chodziły mu po plecach.

      – Wiem, gdzie jesteś, Nash, więc się nie odzywaj, tylko słuchaj. Za chwilę wyślę ci pewien adres, a ty wyjdziesz z tego swojego spotkanka i pojedziesz pod ten właśnie adres. Masz być sam. Jeśli zobaczę na ulicy jakiekolwiek auto oprócz tego twojego gruchota, wiele osób zachoruje. Mam tyle tego wirusa, że sam już nie wiem, co z nim zrobić, a zaczyna mnie męczyć noszenie go wszędzie. Strasznie mnie kusi podzielić się nim z wszystkimi w Revival Food Hall, a może w Woodfield Mall? Bearsi grają dziś wieczorem mecz, będzie transmitowany w telewizji. Wyobrażasz sobie, jaka by była zabawa, gdybym przyniósł to na trybuny? Ta opcja kusi mnie najbardziej, ale szczerze mówiąc, teraz najchętniej po prostu bym się z tobą spotkał. Pogadał, co u nas słychać. Tęsknię za dawnymi kumplami. Mamy tyle do omówienia. Daję ci pół godziny. Nie spóźnij się. Dąsam się, kiedy ktoś mi każe na siebie czekać.

      Telefon brzęknął i na ekranie pojawił się adres.

      – Tylko ty, Nash – przypomniał Bishop. – Bez nikogo innego. Kaszlnij, żebym wiedział, że zrozumiałeś.

      Nash odchrząknął.

      – Dobry chłopak.

      Połączenie zakończono. Nash podniósł wzrok i zorientował się, że wszyscy wciąż na niego patrzą.

      14

      Obudziłem się chwilę po szóstej, chciało mi się sikać. Nie tak, że można się jeszcze przekręcić na drugi bok, myśleć o czymś innym i wytrzymać godzinę, ale naprawdę chciało mi się sikać, jakby pęcherz miał mi eksplodować z hukiem, budząc cały dom, jeśli szybko czegoś nie zrobię.

      Nogi zaplątały mi się w pościel, co dodatkowo pogorszyło moją sytuację. Prawie spadłem z dolnego łóżka, próbując się w pośpiechu wyplątać. Nade mną Paul zachrapał, zacharczał i przekręcił się na plecy. Prawa ręka zwisała mu z łóżka. Za oknem czaiły się już pierwsze promienie świtu.

      Przeszedłem przez pokój, otworzyłem drzwi i wypadłem na korytarz, drobiąc w miejscu i zasłaniając rękami genitalia okryte spodniami od piżamy. Każdy chłopak wie, że kiedy matka natura wzywa natarczywie, następują dwie rzeczy – nagła, przemożna potrzeba drobienia i poranna erekcja. Oba te objawy mogły ustąpić tylko, gdybym spędził nieco czasu w łazience na końcu korytarza.

      Tu jednak zaczynał się problem: deski podłogi w korytarzu skrzypiały, a Vince Weidner jasno nam powiedział, że słyszy to skrzypienie ze swojego pokoju. Dał nam też wyraźnie do zrozumienia, że każdy, kto obudzi go takim skrzypieniem, zostanie surowo ukarany, może nawet okaleczony, lub wręcz zniknie. Vince uwielbiał sen bardziej niż kogokolwiek i cokolwiek na świecie. No może poza maltretowaniem innych. Za tym chyba też przepadał. Wiedziałem, które deski hałasują.

      Paul miał mapę, pomógł mi się jej nauczyć na pamięć mojego pierwszego dnia w Domu Finicky, z wyżej wymienionych powodów, więc teraz przywołałem ją w myślach. Postawiłem lewą stopę na desce pod przeciwną ścianą i przeniosłem prawą na deskę na środku korytarza, jakiś metr od łazienki. Cały ten manewr przeprowadziłem w błogiej ciszy, mimo że nogi nadal uparcie drobiły w miejscu.

      Drzwi do pokoju Libby były zamknięte, ale jak zawsze, kiedy je mijałem, zatrzymałem się i zacząłem nasłuchiwać.

      Nie płakała, to dobrze. Nadal często jej się to zdarzało, ale już rzadziej niż w Camden. Choć nie chciałem słuchać jej płaczu, chciałem usłyszeć ją. Świadomość, że znajduje się w pokoju tak blisko mnie, działała na mnie jakoś dziwnie krzepiąco. Wiedziałem, że to dziwne. Nawet jej nie poznałem. Nigdy z nią nie rozmawiałem. Ledwie wiedziałem, jak wygląda, bo widywałem ją tylko przelotnie.

СКАЧАТЬ



<p>2</p>

Cytat za Biblią Tysiąclecia.