Złączeni honorem. Cora Reilly
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Złączeni honorem - Cora Reilly страница 13

Название: Złączeni honorem

Автор: Cora Reilly

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788381780155

isbn:

СКАЧАТЬ za mną, objęła mnie i oparła podbródek na moim nagim ramieniu.

      – Jeszcze możemy uciec. Zdejmij tę sukienkę, to się wymkniemy. Wszyscy są zajęci, więc nawet nie zauważą.

      Lily energicznie pokiwała głową i wstała z łóżka.

      Luca by zauważył. Zmusiłam się do uśmiechu.

      – Nie, jest już za późno.

      – Nie jest – syknęła Gianna. – Nie poddawaj się.

      – Jeśli zerwałabym porozumienie, miałabym krew na rękach. Pozabijaliby się w odwecie.

      – Oni wszyscy mają krew na rękach. Każda pieprzona osoba w tym ogrodzie.

      – Nie przeklinaj.

      – Serio? Dama nie przeklina. – Gianna naśladowała głos ojca. – A ciebie dokąd zaprowadziło zachowanie posłusznej małej damy?

      Odwróciłam wzrok. Miała rację. Zawiodło mnie prosto w ramiona jednego z najbardziej niebezpiecznych mężczyzn w tym kraju.

      – Przepraszam – szepnęła. – Nie chciałam tego powiedzieć.

      Splotłam nasze palce.

      – Wiem. I masz rację. Większość ludzi znajdujących się w ogrodzie ma krew na rękach i zasługuje na śmierć, ale to nasza rodzina, jedyna, jaką mamy. Poza nimi są tam też niewinni, jak Fabiano.

      – Fabiano już wkrótce będzie miał krew na rękach – podsumowała z goryczą Gianna. – Stanie się zabójcą.

      Nie zaprzeczyłam. Kiedy Fabiano skończy dwanaście lat, zacznie proces inicjacji. A jeśli Umberto mówił prawdę, to Luca zabił pierwszy raz, gdy miał jedenaście lat.

      – Ale jeszcze jest niewinny, poza tym są tam też inne dzieci i kobiety.

      Gianna posłała mi w lustrze surowe spojrzenie.

      – Naprawdę wierzysz, że choćby jedno z nas jest niewinne?

      Już z racji samego urodzenia w tym światku przychodziło się na świat z krwią na rękach, a z każdym oddechem grzech wrzynał się głębiej w naszą skórę. „Z krwi zrodzeni, w krwi zaprzysiężeni” – głosiło motto nowojorskiej Cosa Nostry.

      – Nie.

      Gianna uśmiechnęła się ponuro. Lily podeszła do łóżka i wzięła z niego welon umocowany na diademie. Pochyliłam się, aby mogła umieścić ozdobę na mojej głowie, po czym siostra delikatnie wygładziła materiał.

      – Przykro mi, że nie wychodzisz za mąż z miłości i że nie możemy chichotać na myśl o twojej nocy poślubnej. Przykro mi też, ponieważ wyglądasz cholernie smętnie – powiedziała zajadle Gianna.

      Milczałyśmy przez dłuższą chwilę, ale w końcu Lily wskazała ruchem głowy łóżko.

      – Tu będziesz dziś spać?

      Gardło mi się zacisnęło.

      – Nie. Spędzimy z Lucą noc w głównej sypialni. – Nie wierzyłam, że uda mi się zasnąć choćby na moment.

      Kiedy ktoś zapukał do drzwi, wyprostowałam się i zmusiłam do przybrania pogodnego wyrazu twarzy. Do pokoju weszły Bibiana i Valentina, a za nimi kroczyła matka.

      – Wow, Aria, jesteś olśniewająca. Twoje włosy wyglądają jak ze złota – pochwaliła Valentina.

      Włożyła już sukienkę druhny, której miętowa barwa ładnie kontrastowała z jej ciemnymi włosami. Teoretycznie druhnami mogły być tylko niezamężne kobiety, ale wuj obstawał, żebyśmy zrobili dla Valentiny wyjątek. Naprawdę zależało mu na znalezieniu dla niej nowego męża. Bibiana, mimo gorącej, letniej aury, miała na sobie długą, kasztanową suknię z długimi rękawami.

      Wysiliłam się na uśmiech. Matka wzięła Lily za rękę.

      – Chodź, kuzynki muszą porozmawiać z twoją siostrą. – Poprowadziła Lily do drzwi, po czym spojrzała na Giannę, która siedziała po turecku na sofie. – Gianna?

      Siostra ją zignorowała.

      – Zostaję. Nie zostawię Arii samej.

      Matka wiedziała, że nie było sensu się kłócić, gdy siostra była w takim nastroju, więc wyszła.

      – O czym macie ze mną porozmawiać?

      – O nocy poślubnej – powiedziała Valentina, uśmiechając się przepraszająco.

      Kiedy spojrzałam w tym momencie na twarz Bibiany, uświadomiłam sobie, ile ma lat. Zaledwie dwadzieścia dwa. Bardzo schudła. Niewiarygodne, że wysłali akurat Bibianę i Valentinę, aby porozmawiały ze mną o nocy poślubnej. Twarz Bibiany zdradzała jej niedolę. Dziewczyna od ślubu z mężczyzną starszym od niej o prawie trzydzieści lat nikła w oczach. Miało mi to pomóc rozprawić się ze strachem? Pół roku temu, podczas starcia z Rosjanami, zginął mąż Valentiny. Jakim cudem ktokolwiek mógłby oczekiwać, że te dwie dziewczyny są w stanie porozmawiać ze mną o rozkoszach małżeńskich?

      Nerwowo powiodłam dłońmi po sukni.

      Gianna pokręciła głową.

      – A tak w ogóle, to kto was przysłał? Luca?

      – Wasza matka – powiedziała Bibiana. – Chciała się upewnić, że będziesz świadoma oczekiwań względem ciebie.

      – Oczekiwań względem Arii? – syknęła Gianna. – A co z tym, czego sama pragnie?

      – Jest jak jest – stwierdziła gorzko Bibiana. – Luca oczekuje, że dziś będzie mógł potwierdzić swoje prawo własności. Przynajmniej jest młody i przystojny.

      Współczułam jej, ale zarazem odczuwałam trwogę, która nie pozwalała mi pocieszyć kuzynki. Miała rację. Luca był przystojny. Nie mogłam tego zanegować, tak samo jak przerażenia, jakim napawała mnie myśl o nocy poślubnej. Mój przyszły mąż nie sprawiał wrażenia mężczyzny, który łagodnie traktował kobiety w łóżku. Żołądek znów związał mi się w supeł.

      Valentina odchrząknęła.

      – Luca będzie wiedział, co robić.

      – Ty tylko leżysz na plecach i dajesz mu to, czego chce – dodała Bibiana. – Nie próbuj z nim walczyć, bo tylko wszystko pogorszysz.

      Popatrzyłyśmy na nią, na co odwróciła wzrok.

      Valentina dotknęła mojego ramienia.

      – Niezbyt nam wychodzi pocieszanie cię. Przepraszam. Na pewno będzie dobrze.

      Gianna parsknęła.

      – Może matka powinna była zaprosić na ślub jedną z kobiet, z którymi Luca się pieprzył. Przynajmniej wtedy ktoś powiedziałby ci, czego możesz się spodziewać.

      – Grace СКАЧАТЬ