Nigdy nie pozwolę ci odejść. Katy Regnery
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nigdy nie pozwolę ci odejść - Katy Regnery страница 7

Название: Nigdy nie pozwolę ci odejść

Автор: Katy Regnery

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788378898481

isbn:

СКАЧАТЬ ktoś, kto zrobił to, co ja, nie zasługuje na dobre traktowanie.

      Griseldzie nie podobała się ta rozmowa; wiedziała, że najlepszym sposobem na skrócenie jej będzie milczenie.

      – Jesteś piękna, Z.

      Gris parsknęła głośno i, przewracając oczami, podniosła palce, wskazując bliznę na podbródku.

      – Nie wspominając o tym, że jesteś nadziana – kontynuowała przyjaciółka, nawiązując do tajnej skrytki Griseldy. – Wynajmij własne mieszkanie. Powiedz Jonahowi, żeby się odwalił. Znajdź kogoś, kto będzie cię dobrze traktował.

      Nie mam prawa żyć dobrze, dopóki nie będę pewna, że Holden również tak żyje.

      Odchrząknęła.

      – Nie ruszam tych pieniędzy, wiesz o tym.

      – Tak, ale nie wiem dlaczego. Po co zbierasz te pieniądze, jeżeli nie po to, by poprawić standard swojego życia?

      Poprawić standard życia? Teoretycznie, istniało wiele sposobów, aby sprawić, że jej życie stanie się lepsze, ale tylko trzy z nich były ważne: znaleźć Holdena, pomóc mu i znowu z nim być.

      Griselda zarabiała u McClellanów sześćset czterdzieści dolarów tygodniowo, co dawało ponad trzydzieści trzy tysiące dolarów rocznie, z czego sześć tysięcy na podatki trafiało z powrotem do wujka Sama. Zostawało jej więc rocznie ponad dwadzieścia jeden tysięcy dolarów na życie oraz około pięć i pół tysiąca na konto oszczędnościowe dla Holdena. W pierwszym roku wydała kilka tysięcy dolarów na prywatnego detektywa, lecz pieniądze szybko się skończyły, a detektyw wypadł z biznesu kilka miesięcy po tym, jak Griselda wręczyła mu czek. Detektyw nie zdobył zbyt wielu informacji, jednak dowiedział się, że mężczyzna, który ich przetrzymywał, Caleb Foster, urodził się w 1961 roku. Gdy porwał Griseldę i Holdena, miał czterdzieści lat i był ostatnim żyjącym członkiem swojej rodziny, przeżywając rodziców, młodszego brata oraz siostrę; oboje zginęli w wypadku w latach siedemdziesiątych.

      Mimo wysiłków włożonych przez nią w zdobycie informacji o Calebie Fosterze w internecie w Laurel Public Library, nigdy nie udało jej się znaleźć nic więcej. Kiedy wpisywała w wyszukiwarkę Google jego nazwisko, pojawiało się tysiące wyników, ale żaden z nich nie zgadzał się z cząstkami informacji, które posiadała na jego temat. A gdy wyszukiwała „Holdena Crofta”, nie znalazła niczego poza wiadomościami o ich porwaniu. Żadnych trafień. Ani jednego. To wszystko sprawiało, że jej rozpacz była jeszcze intensywniejsza i bardziej bolesna, ponieważ zastanawiała się wtedy, czy Holden nie był martwy. Myślała nad tym, jak zmarł i kiedy. Czy był przerażony? Samotny? Czy myślał o niej w ostatnich chwilach swojego życia?

      Bycie pełną nadziei, że Holden żyje, okazało się najbardziej bolesnym i wykańczającym wyzwaniem, jakiemu Griselda musiała stawić czoło w swoim żałosnym życiu. Ale nie mogła – nie chciała – się poddać, dopóki nie upewni się, że on nie żyje. Do tego czasu będzie go szukała; była mu to winna, ponieważ pewnego cudownego i jednocześnie tragicznego dnia kochałaby go, a on odwzajemniłby jej uczucia.

      Internetowe poszukiwania doprowadziły ją do Browne & Castle Agency w Nowym Jorku, jednej z najlepszych agencji prywatnych detektywów w kraju. Zamiast dalej wyrzucać pieniądze na oszustów, postanowiła skorzystać z ich usług, kiedy tylko będzie mogła. Czy istniał jakiś haczyk? Zaliczka wynosiła pięć tysięcy dolarów z góry, ale koszty za godzinę wynosiły od czterdziestu do stu dolarów. Jeśli Caleb Foster woził Holdena po całym kraju, znalezienie ich zajęłoby tygodnie lub miesiące. Griselda obliczyła, że będzie potrzebowała około dwudziestu tysięcy dolarów, zanim skorzysta z ich usług. Teraz brakowało jej pięciu tysięcy. Więc pracowała. I czekała. I miała nadzieję, że w następnym roku uzbiera wystarczającą ilość pieniędzy, by odnaleźć Holdena, pomóc mu i wydać pozostałe pieniądze, żeby wynagrodzić mu to, że go zostawiła… albo chociaż dowiedzieć się, co się z nim dzieje.

      Dawanie Jonahowi od czasu do czasu stu dolarów łamało jej serce, ponieważ każdy oddany grosz sprawiał, że oddalała się od możliwości odnalezienia Holdena, jedynego człowieka, którego znała, i który – bez cienia wątpliwości – kiedykolwiek naprawdę ją kochał.

      Wzięła głęboki oddech i spojrzała z ukosa na Maję, czekającą na odpowiedź.

      – Kochana, nie twój cyrk…

      – …nie moje małpy – dokończyła Maya, cytując ich matkę z rodziny zastępczej, Kendrę, u której mieszkały przez ostatnie dwa lata liceum. – Cholera, uwielbiała to mówić.

      – Prawda.

      – Zasługujesz na kogoś wiele lepszego niż Jonah.

      Nie, myślała Griselda. Nie, nie zasługuję.

      – Dlaczego, Zelda? Dlaczego chcesz z nim być?

      Ponieważ powinnam wtedy wrócić po Holdena, a tego nie zrobiłam. Ponieważ mieliśmy razem uciec, ale jedno z nas zostało wciągnięte z powrotem do piekła. Ponieważ życie jest znośne tylko wtedy, gdy jest gorsze.

      A także – dodało jej serce przepełnionym winą szeptem – kiedy Jonah zasypia, a jego ciepłe ramiona obejmują mnie, czasem udaje mi się oszukać samą siebie, że jest kimś innym.

      – Zapomnij, że pytałam – powiedziała Maya, ciężko wzdychając. – Nie mój cyrk.

      Griselda skinęła głową, patrząc na Prudence biegnącą od zjeżdżalni do drabinki.

      – Wiesz, Jonah nie zawsze jest podły.

      – Tak, czasami przecież śpi.

      – Czasami potrafi być kochany.

      – Jest podły wystarczająco często. To, że czasami jest kochany, nic nie zmienia – oznajmiła Maya, po czym nagle krzyknęła: – Niall, nie ciągnij jej za warkoczyki. Zostaw ją. – Odwróciła się w stronę Griseldy. – Czasem zastanawiam się, czy jestem ci wdzięczna, że załatwiłaś mi tę pracę.

      – Jesteś wdzięczna.

      Griselda przerwała; myślała, o ile lepszy byłby ten weekend, gdyby Maya i jej chłopak, Terrence, pojechali z nimi. Nie miała nic przeciwko przyjacielowi Jonaha, Shawnowi, a jego dziewczyna, Tina, była dla niej bardzo miła, choć Griselda spotkała ją tylko jeden raz. Tak czy siak, byli nadal całkowicie jej obcy.

      – Czy nie możesz zaprzyjaźnić się z Jonahem? – zapytała.

      – Nie ma mowy, Zelda. Ja i on jesteśmy jak olej i woda, cholera, jak olej i zapałka. –Zachichotała, potrząsając głową. – Przywaliłabym mu tak samo, jak on robi to tobie.

      Przegrałabyś – pomyślała Gris, a jej ramię pokryte czarno-niebieskimi odciskami palców drgnęło. Wczoraj przez chwilę rozmawiała z kasjerem w sklepie, a jak tylko wróciła z Jonahem do domu, oskarżył ją o flirtowanie.

      Głos Mai stał się łagodniejszy, gdy zapytała:

      – Czy СКАЧАТЬ