Zbawiciel. Leszek Herman
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zbawiciel - Leszek Herman страница 16

Название: Zbawiciel

Автор: Leszek Herman

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Классические детективы

Серия:

isbn: 978-83-287-1442-7

isbn:

СКАЧАТЬ że pan tak szybko oddzwania. Daniel Ratajczak, dzwonię w sprawie kontraktu na Lastadii w Szczecinie.

      – Łasztowni – poprawił odruchowo Igor.

      – Tak, właśnie. Niezależnie od kłopotów, które tam mamy, o których pan już zapewne słyszał, to niestety i tak musimy zrobić tę inwentaryzację i badania. Jeśli jest pan nadal zainteresowany, to chciałbym się z panem spotkać. Będę jutro w Szczecinie. Mam się zobaczyć z wykonawcą robót. Może być około dziesiątej? O dziewiątej mam spotkanie z tym wykonawcą, więc wie pan…

      Igor nie przerywał słowotoku faceta, grzebał jednocześnie w papierach na biurku, w których gdzieś zanotował sobie godzinę jutrzejszego spotkania z rzeczoznawcą do spraw sanepidu. W końcu wyrwana z notatnika kartka wpadła mu w ręce. Dwunasta. No to może się spotkać z tym gościem.

      – Oczywiście – powiedział, przesuwając papiery. – O dziesiątej może być. Gdzie pan proponuje?

      – Zatrzymam się w Radisson Blu przy placu Rodła. Z wykonawcą jestem umówiony w restauracji na dole. Wie pan, gdzie to jest?

      – Oczywiście – potwierdził Igor, zastanawiając się jednocześnie, gdzie on tam, do diabła, zaparkuje. Na szczęście tuż obok był parking galerii Galaxy. Tajemnicą poliszynela było, że wszyscy załatwiający sprawy w promieniu kilometra tam właśnie zostawiali samochody.

      – Super. To do zobaczenia.

      Igor odłożył telefon na stół i spojrzał w kalendarz.

      Robota szykowała się dokładnie na czas jego nieobecności w Szczecinie.

      Wszystko zawsze musi być pod górę.

      Piotr wpadł do głównej sali redakcji i udając, że wraca z kuchni, wślizgnął się na swoje miejsce i schował za monitorem. Spojrzał w kierunku aneksu naczelnej i zamknął swój artykuł sponsorowany, który cały czas tutaj na niego czekał. Od wczoraj był już skończony. O dziwo, Przeworska nie miała żadnych specjalnych uwag, poza jedną, żeby mocniej wypunktował nazwę firmy, której produkt sponsorowali.

      Dyskretnie wyciągnął przezroczystą ofertówkę i przesypał do niej garść płatków, które dostał od Matiego. Położył ją na biurku i sięgnął po swój laptop.

      Cały poniedziałkowy wieczór spędził na grzebaniu w necie i szukaniu jakiegoś sposobu złamania szyfru z tajemniczej karteczki z katedry. Oczywiście cały czas miał z tyłu głowy podejrzenie, że to kompletna bzdura i że dał się właśnie wpuścić w maliny. Jacyś dowcipnisie wrzucili do worka przypadkowo pocięty papier, a on doszukuje się w tym Bóg wie jakiego znaczenia.

      Ale jednak kartek w samym tylko woreczku, który przyniósł Mati, było pięć. I na wszystkich był dokładnie taki sam wzorek. Już nawet przeszło mu przez myśl, że to może być jakiś własnoręcznie zrobiony papier pakowy z powtarzającym się motywem, który został pocięty na kawałki, ale wtedy te znaki nie wszędzie przecież ułożyłyby się tak równo. Gdzieś wypadłyby odcięte fragmenty. Tymczasem tutaj miał pięć kawałków i na każdym z nich był na środku dokładnie ten sam motyw.

      Spojrzał na ofertówkę.

      Wewnątrz było mnóstwo różnej wielkości kolorowych płatków. Może to była jakaś podpowiedź? Nawet zakładając, że ci żartownisie chcieli urządzić po prostu mały prześmiewczy happening w nawiązaniu do głośnych już słów pewnego arcybiskupa, który ochronę praw zwierząt i starania o ochronę środowiska naturalnego nazwał niebezpiecznym ekologizmem, przypominając, że to człowiek jest koroną stworzenia i ma czynić sobie ziemię poddaną, to chyba musieli mieć coś na myśli, wpychając do worka te dziwne znaki i płatki kwiatów.

      Co znaczą płatki kwiatów? Symbolicznie?

      Piotr wpisał hasło w wyszukiwarkę i po chwili patrzył na ciągnący się bez końca spis różnych stron, najczęściej z jakimiś horoskopami, przepowiedniami czy wróżbami weselnymi.

      Otworzył jedną ze stron, która budziła największe nadzieje na merytoryczną zawartość.

      Kwiaty w dziejach ludzkości i przez różne religie postrzegane były jako jeden z najpiękniejszych darów dla ludzi od bogów. Na przykład lilie w średniowiecznej Europie stały się heraldycznym symbolem majestatu, trafiły do herbów królów i wielkich rodów magnackich. W starożytnej Grecji wierzono natomiast, że lilie są kroplami mleka z piersi Hery, żony Zeusa.

      Gladiolusy, czyli w miarę pospolite obecnie mieczyki, swoją nazwę zawdzięczają łacińskiemu słowu gladius, które oznacza miecz. Średniowieczni rycerze używali ich jako talizmanu, który noszony w srebrnych wisiorach na piersiach miał chronić ich w walce.

      Róże znane były już w starożytnej Mezopotamii i Egipcie, chociaż ich botaniczne pochodzenie wiąże się z Azją. Egipcjanie róże utożsamiali z boginią Izydą. Grecy poświęcali je bogini miłości Afrodycie. W starożytnym Rzymie róża była tak popularna, że Pliniusz Starszy w swojej Historii naturalnej poświęcił jej całkiem spory fragment.

      Znana jest półlegendarna opowieść o jednej z uczt, którą urządził młody cesarz rzymski Marek Aureliusz Antoniusz, zwany Heliogabalem. Szalony władca słynął z publicznych orgii, na których wpuszczał na salę dzikie zwierzęta lub kazał jeść gościom potrawy z drewna. W czasie jednej z takich uczt na zgromadzonych biesiadników wysypano ogromne ilości płatków czerwonych róż. Kwiatów było tak wiele, że uczestnicy orgii w nich się podusili.

      Piotr podniósł wzrok i spojrzał z namysłem na leżący obok woreczek z kolorowymi skrawkami. Nie znał się w ogóle na kwiatach. Nawet jeśli byłyby tutaj płatki róż, to i tak pewnie nie potrafiłby ich rozpoznać.

      Pochylił głowę i udając skupionego na pracy, wrócił do czytania, jednocześnie notując sobie co ciekawsze zagadnienia i własne komentarze.

      Kwiaty miały też symbolikę chrześcijańską. Konwalia na przykład według średniowiecznych pieśni powstała z łez wygnanej z raju Ewy. W średniowieczu konwalia symbolizowała wiedzę, zwłaszcza medyczną, a że jej olejki eteryczne są trujące, była też wykorzystywana w okultyzmie jako składnik różnych magicznych napojów.

      Piotr uniósł brwi.

      Ezoteryzm, czarna magia, biblia diabła.

      Kwiaty, ich płatki, olejki były przecież używane w zielarstwie. Czarownice, medycyna ludowa w oczywisty sposób łączą się z Kościołem. I to w bardzo złowrogi sposób.

      Ale czy to mogło mieć jakieś znaczenie? To chyba jednak zbyt daleko posunięte skojarzenia.

      Już prędzej ruch hippisowski. Dzieci kwiaty. Kontestacja, bunt młodych przeciwko światu dorosłych.

      Młodzieżowy Strajk Klimatyczny.

      Zaraz…

      Jakie oni mieli hasło? „Dosyć słów, teraz czyny”.

      Piotr zaklął pod nosem. No bez jaj. To rzeczywiście tak się kojarzy.

      Tylko czekać, jak tym tropem pójdą jakieś pismaki z różnych prawicowych brukowców.

      – Piotruś! Co ty właściwie robisz?

      Pytanie СКАЧАТЬ