Название: Cyberpunk Odrodzenie
Автор: Andrzej Ziemiański
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
isbn: 978-83-287-1357-4
isbn:
Scott sięgnął więc po ostateczny argument. Połączył się ze szpitalem, do którego odwieziono Staller. Lekarzowi prowadzącemu zadał dwa pytania: jak długo będzie jeszcze działał plastomed i czy da się go zastąpić nowym. Odpowiedzi brzmiały: „Jakąś dobę, może półtorej” i „Nie da się”.
To wszystko.
– Sprawa jest oczywista – powiedział, patrząc swojej kapitan prosto w oczy. – Albo w przeciągu dwudziestu paru godzin podejmiesz decyzję o życiu lub śmierci dziewczyny, albo zrobi to za ciebie święty Piotr. Obawiam się, że jego decyzja będzie nieodwołalna.
Tahira w milczeniu podniosła do ust szklankę z wodą. Pewnie marzyła o czymś mocniejszym. Przez chwilę obracała szklankę w palcach, po czym zdecydowanym ruchem odstawiła ją i podniosła się z miejsca.
– Zgadzam się – powiedziała po prostu. – Idę załatwić papiery, a ty zajmij się swoimi sprawami. Chcę cię widzieć jak najszybciej na służbie.
Scott również wstał.
– Tak jest! – Przy odrobinie wyobraźni można by uznać, że wyprężył się na baczność. – Ale czy możesz zaspokoić moją ciekawość? Skąd pochodzi implant? Kto go zrobił? FBI? CIA? A może…
Skrzywiła się, jakby chciała zakląć, ale powstrzymała się i powiedziała tylko:
– Marynarka wojenna.
Oślepiło ją ostre światło. Niczego nie widziała, żadnych kształtów, tylko jaskrawy blask.
– Jak się pani nazywa?
O kurwa! Policja! Policja ją dorwała i przesłuchuje.
– Chcę adwokata!
Nie da sobą pomiatać. Kilka razy już to przeżyła. Nie da się glinom.
– Ja tylko pytam, jak się pani nazywa.
– Niczego nie powiem. Chcę adwokata!
Potwornie bolało ją gardło. Wydobywał się z niego jedynie charkot. Blask nieco przygasł, a potem całkiem ustąpił. Axel mogła szerzej otworzyć oczy. Kiedy ciemne roztańczone plamy zaczęły znikać, udało jej się zobaczyć poznaczony licznymi przewodami sufit, coś jakby bezcieniową lampę oraz postać w chirurgicznej maseczce. Szlag! Mężczyzna nie wyglądał na policjanta. Z wysiłkiem zerknęła w bok i dostrzegła ogromny panel ze skomplikowaną aparaturą. To raczej nie było wnętrze komisariatu. Wszystko wskazywało na to, że znajduje się w sali operacyjnej. Jej podejrzenia potwierdził widok kilku postaci w kitlach i wieloramiennego robota chirurgicznego.
Mężczyzna w maseczce pochylił się nad nią.
– Nazywam się Liam Madsen. Jestem lekarzem, specjalistą od operacji mózgu i muszę się pani do czegoś przyznać.
Zmrużyła oczy.
– Jest pani pierwszym pacjentem, który obudzony po ciężkim zabiegu i zapytany, czy pamięta, jak się nazywa, natychmiast zażądał adwokata. Coś takiego jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się w karierze.
– Eee… Zawsze musi być ten pierwszy raz, prawda? – wymamrotała z głupia frant. – Gdzie jestem?
– Pozwoli pani, że na razie to ja będę zadawał pytania. Jak się pani nazywa?
– Axel Staller.
– Brawo. Ile ma pani lat?
– Dwadzieścia siedem?
Nawet w jej uszach zabrzmiało to jak pytanie.
– Nieźle. Czy pamięta pani, co zaszło przed utratą przytomności?
– Straciłam przytomność? Dlatego tu jestem?
– Mniej więcej. Czy pamięta pani dzień, kiedy odwiedził panią niezapowiedziany gość? Mężczyzna, bardzo blady, niezdrowo wyglądał. Wpuściła go pani do domu.
– Chyba tak… Tak! On… On się jakoś nazywał…
Chirurg chyba się uśmiechnął. W każdym razie zwęziły mu się oczy.
– Przypomni sobie pani to nazwisko?
– Amundsen! – wypaliła. – Tak. Albo nie… Amundsen albo Scott. A może Franklin?
– Wymienia pani nazwiska badaczy arktycznych. Ale dobrze, zaliczam odpowiedź. A wie pani, kim był?
– Śmierdział psem.
– Proszę?
– Wyglądał na policjanta, ale zarzekał się, że nim nie jest. Pokazał mi zdjęcie Lani.
– Kto to jest Lani?
W głowie Axel rozległ się dzwonek alarmowy.
– Chyba jednak chcę adwokata. To na pewno nie jest mistyfikacja na komisariacie?
Lekarz zignorował jej pytanie.
– Co jeszcze pani pamięta?
Mroczki przed jej oczami to rozrzedzały się, to gęstniały. Dobrze, że leżała. Czuła się trochę jak na obracającej się bardzo powoli karuzeli.
– Chyba poszłam do kuchni… – powiedziała niepewnie.
– Po co?
– Nie wiem.
– A co stało się w kuchni?
– Nie pamiętam. To tam straciłam przytomność?
– Owszem.
Madsen wyprostował się i pokazał komuś stojącemu za nią uniesiony kciuk. Ktoś z boku zaczął bić brawo. Jasny szlag! Czy to ma znaczyć, że operacja się udała? Czy lekarz nie powinien najpierw poinformować o tym pacjenta?
– Panie doktorze?
Chciała unieść rękę, by złapać go za ramię, ale okazało się to niemożliwe. Nie, nie była sparaliżowana. Po prostu jej ramię tkwiło w jakimś urządzeniu, które, sądząc po odgłosach, pompowało coś do wnętrza jej ciała.
– Panie doktorze, dlaczego zemdlałam?
– Bo ktoś strzelił pani w głowę.
Pociemniało jej w oczach.
– To СКАЧАТЬ