Cyberpunk Odrodzenie. Andrzej Ziemiański
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Cyberpunk Odrodzenie - Andrzej Ziemiański страница 6

Название: Cyberpunk Odrodzenie

Автор: Andrzej Ziemiański

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-287-1357-4

isbn:

СКАЧАТЬ Bliźnięta są ze sobą mocno związane emocjonalnie. Może więc…

      Dobra! Własny umysł zwodził go na manowce. Byle dalej od odpowiedzi: czemu szedł właśnie do niej? Czyżby zamierzał powrócić na łono policji? Nie. Czy chciał pomóc Tahirze? Nie.

      Co więc się dzieje w jego wnętrzu? Przecież nie mogło chodzić o powrót do Zakazanego Miasta. Tego najbardziej chciałby uniknąć.

      Za wszelką cenę.

      Czy aby na pewno?

      Dom Axel nie należał do najbardziej okazałych w okolicy, ale i tak zdecydowanie przerastał potrzeby dziewczyny, która jak wynikało z akt, mieszkała sama. Nie było w tym jednak żadnej tajemnicy. Dom odziedziczyła po rodzicach. A z czego go utrzymywała? O, to już zupełnie inna sprawa. Z akt wynikało, że Axel Staller jest oszustką. I to nie byle jaką, skoro niczego nie dało się jej udowodnić, a tym bardziej posadzić tam, gdzie jest miejsce dla takich jak ona. Dziewczyna miała przekręty we krwi, a karierę oszustki zaczęła już w wieku dwunastu lat. Wtedy złapano ją po raz pierwszy i ostatni. Dziecko wydrukowało sobie cały plik mandatów za złe parkowanie, zmieniło na nich numer konta bankowego i powtykało za wycieraczki kilkuset samochodów w okolicy. Słusznie mniemało, że przynajmniej co dziesiąty kierowca zapłaci bez wnikania w szczegóły. Nie wiadomo, jak długo by to trwało i jak się skończyło, gdyby nie pech. Fałszywy mandat znalazł za wycieraczką swojego prywatnego samochodu również szeryf, bez trudu rozpoznał falsyfikat i zadał sobie trud znalezienia sprawcy.

      Wszystko wskazywało na to, że po pierwszej wpadce Axel udoskonaliła swoje metody. Śledztwa przeciwko niej prowadzono jedenaście razy. Wytoczono jej dwie sprawy sądowe. Obie wygrała. Śledztwa umorzono. Nieźle grała w te klocki.

      Scott nie zawracał sobie jednak głowy jej przeszłością. Nie miał też przygotowanego żadnego scenariusza rozmowy, którą zamierzał przeprowadzić. Jak zawsze wolał zbyt wiele nie planować. Najlepsze rezultaty osiągał wtedy, kiedy szedł na żywioł.

      Axel Staller otworzyła mu już po drugim pukaniu.

      – Nie rozmawiam z policją! – warknęła na powitanie.

      – Nie jestem z policji.

      – Jedzie od ciebie psem na całą okolicę!

      – Przyjrzyj mi się, kobieto. Czy tak wygląda pies?

      Zmierzyła go niechętnym spojrzeniem.

      – Wyjątkowo zabiedzony – mruknęła, ale wciąż nic nie wskazywało na to, że nabrała ochoty na dłuższą pogawędkę. – Tak źle was karmią na komendzie?

      – To gorączka marsjańska.

      Znowu mu się przyjrzała, tym razem uważniej.

      – Przynajmniej niezaraźliwa… Czego chcesz?

      – Wziąć cię na litość.

      Nareszcie coś zdziałał. Jej agresywna postawa powoli zamieniła się w obojętnie niechętną. Może to jeszcze nie był sukces, ale z pewnością krok we właściwą stronę.

      – Znaczy się, żebrzesz?

      – Wiem, gdzie jest twoja siostra – zablefował.

      Zmrużyła podejrzliwie oczy.

      – Kłamiesz.

      – Nie. – Stuknął w nadgarstek i wyświetlił klatkę z nagrania przedstawiającego Lani Staller wsiadającą do samochodu. Można było rozpoznać postać, ale nie sposób było dostrzec szczegółów.

      – Mhm… Jesteś więc psem czy nie?

      Wzruszył ramionami.

      – Tak i nie. Kiedyś byłem.

      – No to rzeczywiście bierzesz na litość! – parsknęła. Zaraz jednak cofnęła się o krok, robiąc mu miejsce.

      Błąd. Wpuszczenie doświadczonego śledczego do domu nigdy nie jest dobrym pomysłem.

      Scott rozejrzał się po gustownie urządzonym wnętrzu. Wątpił, żeby tak właśnie wyglądało za życia jej rodziców. Zapewne wszystko przemeblowała, i to sama, nie korzystając z usług architekta wnętrz. Nie chodziło mu jednak o podziwianie nowatorskich rozwiązań ani o zachwycanie się designem. Szukał najlepszego miejsca. I szybko je znalazł.

      Chwilę potem siedział w głębokim fotelu obok maleńkiego stolika z półeczką na drobiazgi. Takie miejsca stanowią istną kopalnię informacji o właścicielu domu.

      – Byłabyś taka dobra i poczęstowała mnie szklanką wody?

      Nie musiał udawać zmęczenia. Axel westchnęła głęboko i ruszyła do kuchni. Scott przesunął dłonią nad stolikiem. Mikroskopijna kamera umieszczona między palcami rejestrowała zgromadzone przedmioty. Przekartkował staroświecki notes, filmując notatki i zapiski. Pobrał kilka próbek z kopert, kluczy i rzuconych niedbale rękawiczek. Zdążył cofnąć dłoń, zanim Staller wróciła z kuchni. Jego płaszcz rzucony niedbale na sąsiedni fotel zbierał i analizował zapachy.

      – Co jest dokładnie na tym zdjęciu? – zapytała.

      Dwoma palcami dotknął nadgarstka, a potem stuknął nimi w stół. Axel usiadła naprzeciwko i przyciągnęła obraz do siebie. Usiłowała go powiększyć, ale od razu wyskoczyły grube piksele.

      Podniosła na niego wzrok.

      – Co chcesz za oryginał?

      – Chwilę szczerej rozmowy z tobą.

      – Skąd mam wiedzieć, że na tej fotografii jest coś, co mnie zainteresuje?

      – Bo dam ci oryginał przed naszą rozmową. Licząc nie na handel wymienny, ale na twoją wdzięczność.

      Trafił w punkt. W jej oczach pojawił się błysk zainteresowania. Zmarszczyła brwi, myśląc nad czymś intensywnie, a on nareszcie mógł się jej przyjrzeć. Ciekawe, skąd się wzięło imię Axel? W siedzącej naprzeciwko dziewczynie nie było nic męskiego. Fryzura – sięgająca do połowy czoła grzywka i warkocz z kokardą – kojarzyła się ze szkołą dla dziewcząt z dobrych domów, ale obcisła spódnica do kolan i bluzka podkreślająca kobiece kształty wskazywały raczej na wyższe szczeble edukacji.

      – Co mi konkretnie da twoja fotografia?

      – Miejsce pobytu swojej siostry już znasz – stwierdził, jakby nie usłyszał pytania. Z zadowoleniem dostrzegł, że jej brwi powędrowały w górę.

      – Skąd wiesz?

      – Byłaś już tam i szukałaś. – Wziął w dwa palce leżącą na półce pod stolikiem wizytówkę restauracji na obrzeżach Zakazanego Miasta. – Ale niczego nie znalazłaś, prawda?

      Zabawne. Ludzie wpuszczają do swojego domu policjanta i z jakichś przyczyn sądzą, że nie będzie na nic patrzył i nie będzie wyciągał wniosków. Daleko posunięta naiwność. Albo СКАЧАТЬ