Krzyżacy, tom drugi. Генрик Сенкевич
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krzyżacy, tom drugi - Генрик Сенкевич страница 31

Название: Krzyżacy, tom drugi

Автор: Генрик Сенкевич

Издательство: Public Domain

Жанр: Повести

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ tej to bitwie wyginął przecie cały niemal ród Gradów, więc Maćko znał dobrze wszelkie jej szczegóły, a jednak słuchał i teraz jak nowiny opowiadania o strasznym pogromie Niemców, gdy jak łan pod wichrem położyli się pod mieczami rycerstwa polskiego i króla Łokietka470 potęgą…

      – Ha! Jużci pamiętam – mówił dziad. – Naszli tę ziemię, popalili grody i zamki, ba! dzieci w kolebkach rzezali471, ale im przyszło na czarny koniec. Hej! godna ci była bitwa. Ano! co przymknę oczy, to ono472 pole widzę…

      I przymknął oczy, i umilkł, z lekka tylko węgle we watrze poruszał, póki Jagienka, nie mogąc się dalszego opowiadania doczekać, nie spytała:

      – Jakoż to było?

      – Jakoż to było? – powtórzył dziad. – Pole pamiętam, jakobym tera473 patrzył: były chruśniaki i w prawo młaka474, i szmat rżyska475 jakoby poletko niewielgie476. Ale po bitwie nie było widać ni chruśniaków477, ni młaki, ni rżyska, jeno478 żelaziwo wszędy, miecze, topory, dzidy i zbroje piękne, jedna na drugiej, jakoby kto całą świętą ziemię nimi przykrył… Nigdy ja tyla pobitego narodu na kupie nie widział i tyla krwi ludzkiej płynącej…

      Pokrzepiło się479 znowu tym wspomnieniem Maćkowe serce, więc rzekł:

      – Prawda! Pan Jezus miłosierny! Ogarnęli oni wówczas to Królestwo jako pożoga480 alibo zaraza. Nie tylko Sieradz i Łęczycę, ale i wiele innych miast napsowali481. I co? Jest nasz naród okrutnie żywięcy482 i moc w sobie też ma niepożytą483. Choć ta i chycisz484 go, krzyżacki psubracie, za grzdykę485, zdławić go nie podolisz486, jeszcze ci zęby wybije… Bo jeno patrzcie: król Kazimierz i Sieradz, i Łęczycę tak zacnie odbudował, że lepsze są, niż były, i zjazdy487 się w nich po staremu odprawują488, a Krzyżaków, jak ci sprali pod Płowcami, tak tam leżą i gniją. Daj Bóg zawdy taki koniec!

      Stary chłop, słysząc te słowa, począł z początku kiwać głową na znak przytakiwania, lecz w końcu rzekł:

      – Ponoś nie leżą i nie gniją. Kazał król nam piechocie po bitwie rowy kopać, i chłopy też przyszli z okolicy pomagać w robocie, aże łopaty warczały. Poukładaliśmy potem Niemców w rowach i przysypali na porządek, by się z nich jakoweś choróbska nie wylęgły, ale oni tam nie ostali.

      – Jak to nie ostali? Cóż im się przygodziło489?

      – Ja tam tego nie widział, jeno rzekę, jako ludzie potem prawili490. Nastała po bitwie wieja sroga, która trwała bez dwanaście niedziel491, ale tylko nocami. W dzień słonko świeciło jako się patrzy, a w nocy wiater bez mała włosów ze łba nie zdzierał. To ci diabły całymi chmarami kotłowały się we wichurze, każden492 z widłami, i co który nadleciał, to siup widłami w ziemię i Krzyżaka se wydobył, a potem do piekła poniósł. Słyszeli we Płowcach ludziska harmider taki, jakby psi stadami wyli, ale tego nie mogli wyrozumieć, czy to Niemcy wyli ze strachu a zaś żałości, czyli też diabły z wesela. Było tego, póki księża rowów nie poświęcili i póki ziem493 na Nowy Rok nie zamarzła tak, że i widły nie brały.

      Tu umilkł i po chwili dodał:

      – Ale daj Bóg, panie rycerzu, taki koniec, jakoście mówili, bo chociaż ja tego nie dożyjem, ale tacy pachołeckowie, jako ci dwaj, dożyją i nie będą tego widzieli, na co oczy moje patrzyły.

      To rzekłszy, począł przyglądać się Jagience, to Sieciechównie i dziwić się ich cudnym twarzom, i głową kręcić.

      – Nikiej494 mak we zbożu – rzekł. – Takich ja jeszcze nie widział.

      W podobny sposób przegwarzyli495 część nocy, potem pokładli się spać w budach na mchach miękkich jak puch, ciepłymi skórami pokrytych, a gdy sen mocny pokrzepił ich członki, ruszyli nazajutrz dobrze już za widna dalej. Droga wzdłuż wądołu496 nie była wprawdzie zbyt łatwa, ale też i nie trudna, tak że jeszcze przed zachodem słońca ujrzeli zamek łęczycki. Miasto było na nowo z popiołów wzniesione, w części z czerwonej cegły, a nawet i z kamienia. Mury miało wysokie, wieżami bronne497, kościoły jeszcze od sieradzkich wspanialsze. U dominikanów łatwo zasięgnęli wieści o opacie. Był, mówił, że mu lepiej, radował się nadzieją, że całkiem ozdrowieje, i przed kilku dniami wyruszył w dalszą drogę. Maćkowi nie chodziło już zbytnio o doścignięcie go w drodze, gdyż postanowił już wieźć obie dziewki aż do Płocka, gdzie i tak byłby je opat zawiózł, ale że mu pilno było do Zbyszka, więc zakłopotał się srodze inną nowiną: że już po opatowym wyjeździe rzeki tak wezbrały, iż całkiem nie można było jechać dalej. Dominikanie, widząc rycerza ze znacznym pocztem, któren498, jak mówił, do księcia Ziemowita jechał, przyjęli i podejmowali ich gościnnie, a nawet opatrzyli499 Maćka na drogę drewnianą, oliwną tabliczką, na której wypisana była po łacinie modlitwa do anioła Rafała, patrona podróżnych.

      Przez dwa tygodnie trwał przymusowy pobyt w Łęczycy, przy czym jeden z giermków zamkowego starosty odkrył, że pachołkowie przejezdnego rycerza byli dziewczynami, i z miejsca zakochał się na umór w Jagience. Czech chciał go zaraz pozywać za to na udeptaną ziemię, ale że stało się to wigilią500 wyjazdu, więc Maćko odradzał mu ten postępek.

      Gdy wyruszyli w dalszą ku Płockowi drogę, wiatr osuszył nieco gościńce, bo jakkolwiek przychodziły dżdże501 częste, ale jak zwykle wiosną trwały krótko. Były też ciepłe i duże, albowiem wiosna nastąpiła zupełna. Na polach świeciły w bruzdach jasne pasy wody, od zagonów dolatywał z powiewem mocny zapach mokrej ziemi. Bagna pokryły się kaczeńcem, w lasach zakwitły przylaszczki – i piegże502 podnosiły między gałęziami świergot radosny. W serca podróżnych wstąpiła też nowa ochota i nadzieja, zwłaszcza że jechało im się dobrze i że po szesnastu dniach podróży stanęli u bram Płocka.

      Ale przyjechali w nocy, gdy bramy grodu były już zamknięte, więc musieli nocować u tkacza za murami. Dziewczyny, poszedłszy spać późno, pospały się po trudach i niewygodach długiej podróży kamiennym snem. Maćko, którego żaden trud СКАЧАТЬ



<p>470</p>

Władysław I Łokietek – (ok. 1260–1333), król Polski od 1320, przedtem długo walczył o zjednoczenie kraju po okresie rozbicia dzielnicowego. [przypis edytorski]

<p>471</p>

rzezać (daw.) – zabijać. [przypis edytorski]

<p>472</p>

ono (daw.) – to. [przypis edytorski]

<p>473</p>

tera – dziś popr.: teraz. [przypis edytorski]

<p>474</p>

młaka – teren podmokły. [przypis edytorski]

<p>475</p>

rżysko – pole po skoszeniu zboża. [przypis edytorski]

<p>476</p>

niewielgie – dziś popr.: niewielkie. [przypis edytorski]

<p>477</p>

chruśniak – krzaki, zarośla. [przypis edytorski]

<p>478</p>

jeno (daw.) – tylko. [przypis edytorski]

<p>479</p>

pokrzepić się (daw.) – wzmocnić się. [przypis edytorski]

<p>480</p>

pożoga (daw.) – pożar. [przypis edytorski]

<p>481</p>

napsować (daw.) – zniszczyć. [przypis edytorski]

<p>482</p>

żywięcy (daw.) – żywotny. [przypis edytorski]

<p>483</p>

niepożyty (daw.) – niedający się pokonać. [przypis edytorski]

<p>484</p>

chycić – dziś popr.: chwycić. [przypis edytorski]

<p>485</p>

grdyka – tu: gardło. [przypis edytorski]

<p>486</p>

podolić (daw.) – zdołać. [przypis edytorski]

<p>487</p>

zjazd – tu: zebranie szlachty z danego regionu, mające na celu uchwalenie praw. [przypis edytorski]

<p>488</p>

odprawować się (daw.) – odbywać się. [przypis edytorski]

<p>489</p>

przygodzić się (daw.) – przydarzyć się. [przypis edytorski]

<p>490</p>

prawić (daw.) – mówić. [przypis edytorski]

<p>491</p>

niedziela (daw.) – tydzień. [przypis edytorski]

<p>492</p>

każden – dziś popr.: każdy. [przypis edytorski]

<p>493</p>

ziem – dziś popr.: ziemia. [przypis edytorski]

<p>494</p>

nikiej (gw.) – niby, tak jak. [przypis edytorski]

<p>495</p>

przegwarzyć (daw.) – przegadać. [przypis edytorski]

<p>496</p>

wądół – rozpadlina, mały wąwóz. [przypis edytorski]

<p>497</p>

bronny (daw.) – tu: broniony, wzmocniony. [przypis edytorski]

<p>498</p>

któren – dziś popr.: który. [przypis edytorski]

<p>499</p>

opatrzyć (daw.) – zaopatrzyć. [przypis edytorski]

<p>500</p>

wigilią (daw.) – w przeddzień. [przypis edytorski]

<p>501</p>

dżdże (daw.) – deszcze. [przypis edytorski]

<p>502</p>

piegża – mały ptak wędrowny. [przypis edytorski]