Czarny świt. Paulina Hendel
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Czarny świt - Paulina Hendel страница 15

Название: Czarny świt

Автор: Paulina Hendel

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Книги для детей: прочее

Серия:

isbn: 978-83-6651-797-4

isbn:

СКАЧАТЬ i uderzając kijem we własną dłoń.

      Po chwili wahania wszystkie telefony znalazły się w kieszeniach. Magda nabrała powietrza w płuca.

      – To, co przed chwilą zobaczyliście, to demon – oświadczyła.

      Ludzie spojrzeli po sobie niepewnie. Jedna sprawa to być świadkiem co najmniej nietypowego wydarzenia, a zupełnie inna uwierzyć komuś, kto mówi o rzeczach nadprzyrodzonych.

      – Tak, stwory z dawnych wierzeń istnieją – kontynuowała dziewczyna. – I upodobały sobie Wiatrołom.

      Jakaś nastolatka parsknęła cicho. Magda przeszyła ją groźnym spojrzeniem. Dziewczyna natychmiast speszyła się i wpatrzyła we własne buty.

      – Wiem, że to dużo do ogarnięcia. Od ostatniej wichury w naszym mieście zaroiło się od demonów. Na pewno widzieliście jakieś podejrzane wydarzenia albo o nich słyszeliście. Nie chcę was straszyć, ale nie wychodźcie po zmroku z domów, rozsypcie sól na parapetach i progach…

      Młody mężczyzna, który dopiero co dołączył do gapiów, pokręcił lekceważąco głową.

      – Wariatka – ocenił i odszedł.

      – Ten pan chyba nie widział czaszki na pajęczych nogach – stwierdziła Magda. – Cóż, akurat ona nie jest niebezpieczna. Lubi tylko straszyć ludzi. W każdym razie, jak macie jakieś pytania, zapraszam do baru. Teraz albo później. Zawsze będzie tu ktoś, kto wam wszystko wyjaśni. A jeśli chodzi o filmiki i zdjęcia, które właśnie zrobiliście… Cóż, nie zabronię wam publikować ich w sieci. Wasza decyzja. Zanim jednak to zrobicie, zastanówcie się, czy chcecie wyjść na świrów.

      Magda zeskoczyła z samochodu i podeszła do Adriana. Kuzyn od razu porwał ją w ramiona.

      – Myśleliśmy, że już nie wrócisz!

      – Nie tak łatwo mnie załatwić – sapnęła. – Puść mnie, bo strzelą mi żebra.

      – Przepraszam. – Postawił ją na ziemi i odsunął się, wciąż patrząc na nią z uśmiechem.

      – Panie Waldemarze. – Skinęła głową lekarzowi.

      – Chodź tu, dziewczyno!

      Chruszczyński przygarnął ją do siebie i uściskał, najwyraźniej nie przejmując się, że jak zwykle woniało od niego alkoholem.

      Gapie zaczęli się rozchodzić. Kobieta, która wcześniej wrzeszczała wniebogłosy, stojąc na ławeczce, zeszła z niej z gracją i oddaliła się, nieco się zataczając. I tylko kierowca po stłuczce stanął przy swoim aucie, oglądając rozbity reflektor.

      – W ubezpieczalni powie pan, że wybiegło panu pod koła jakieś zwierzę – poradziła Magda.

      Po chwili mężczyzna wzruszył ramionami, wsiadł za kierownicę i odjechał, nie oglądając się za siebie.

      We trójkę weszli do baru. Magda jeszcze obejrzała się na progu, ale wszyscy świadkowie pojawienia się nawiego ulotnili się. Nikt najwyraźniej nie miał ochoty na rozmowy o demonach. Jeszcze nie – przemknęło jej przez myśl. Ale dojrzeją do tego.

      – Szybko się uwinęłaś.

      Spojrzała pytająco na Waldemara.

      – Wróciłaś zaledwie po tygodniu – wyjaśnił.

      – Jak dla mnie to trwało całe wieki – westchnęła, siadając za stolikiem. – Jest szansa na coś zimnego do picia?

      Adrian sięgnął do lodówki po butelkę z wodą.

      – Z procentem? – poprosiła.

      – Myślałem, że ty nie pijesz.

      – Bo nie piję, ale dość rzadko mam okazję, żeby świętować własny powrót z zaświatów. A poza tym, przez wiele tygodni chodziło za mną zimne piwo.

      Kuzyn otworzył i podał jej butelkę. Na szkle niemal natychmiast pojawiły się kropelki wody.

      – Słyszałam, że aresztowali Sebastiana? – zagadnęła.

      – Ale zaraz go wypuszczą. – Adrian machnął ręką. – Tośka ma nagranie, na którym widać, że tamten facet ukradł Sebie zapalniczkę.

      Magda zmarszczyła brwi.

      – Tę, którą znaleźli przy ciele trupa. Tylko ma wyłączony telefon… Tośka, nie trup.

      Dziewczyna potrzebowała kilku sekund, żeby zrozumieć wywód kuzyna, a potem w jej głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka.

      – Czy Tosia potrafiłaby aż tak się obrazić? – zapytała.

      – Przecież to nie ja wywaliłem ją z Wiatrołomu.

      – I nie przeszło ci przez myśl, że coś mogło się stać?

      – No przecież mówię, że wyjechała z Wiatrołomu.

      – Ale demony grasują nie tylko tutaj!

      Magda wyjęła z kieszeni swój telefon.

      – Podaj mi numer Tosi – poprosiła.

      Zadzwoniła do swojej przyszywanej siostry, ale ta była poza zasięgiem. Magda upiła łyk piwa, zabębniła palcami w blat stołu, po czym odruchowo wybrała inny numer.

      Nie powinnam tego robić, naprawdę nie…

      – Słucham? – odezwał się głos w słuchawce.

      W Magdzie obudził mieszane odczucia. Nie była już Oliwią, ale nadal miała jej wspomnienia, nadal darzyła jej mamę jakimś sentymentem.

      – Dzień dobry, nazywam się Magda, jestem koleżanką Tosi – przedstawiła się. – Wie pani, jak bym mogła się z nią skontaktować? Bo nie odbiera…

      – Pewnie rozładował jej się telefon. Tosia jest w Wiatrołomie, gdzie chyba nadal nie ma prądu.

      – To nie wróciła do domu?

      – Nie, przez całe wakacje ma tam pracować.

      – Aha, okej, dziękuję za informacje.

      Rozłączyła się i z zastanowieniem stuknęła kilka razy telefonem o dłoń.

      – Co ona znowu wymyśliła? – zastanowiła się, starając się stłumić w sobie ukłucie strachu.

      – Klara wsadziła ją wczoraj do pociągu – powiedział Adrian, jakby chciał się usprawiedliwić. – Późnym wieczorem powinna była dotrzeć do domu.

      – Wie, gdzie Feliks mnie pochował? To znaczy ciało Oliwii?

      Kuzyn pokiwał głową.

      – СКАЧАТЬ