Название: Czarny świt
Автор: Paulina Hendel
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Книги для детей: прочее
isbn: 978-83-6651-797-4
isbn:
W ciągu kilku minut żniwiarz został otoczony przez rodzinę i przyjaciół.
– Mówiłam ci, żebyś tu nie przychodził – rzuciła półgębkiem Emilia.
– Jak znam życie, był to pomysł naszej córki – stwierdził Jakub.
Nieco dalej pojawili się Waldemar z Gauzą i jakiś łepek z dredami, chyba barman bliźniaków. Feliks dostrzegł też Mamuta, Siwego i Tytusa, trójkę przyjaciół, których kilka nocy wcześniej ocalił przed wieszczym. Niedaleko mignęła ruda kitka Magdy. Widział również inne twarze młodych i starych ludzi, którym pomógł na przestrzeni wielu lat. Nawet nie przypuszczał, że było ich tu aż tylu.
Zanim się obejrzał, wrogie spojrzenia zniknęły, ludzie zainteresowali się nabożeństwem. Nikt przecież nie będzie wszczynał wojny w takiej chwili, nie gdy przeciwników jest tak wielu.
Feliks opadł na ławkę w cieniu kasztanowca.
– Magda? – usłyszał.
To Sebastian wpatrywał się z podejrzliwością w dziewczynę. Skinęła głową z uśmiechem, a on porwał ją w ramiona.
– Przepraszam, to moja wina… Nie powinienem był… – zaczął się jąkać.
– Puść mnie, baranie, bo mi żebra pogruchoczesz – sapnęła. – I to nie była twoja wina – dodała, kiedy postawił ją na ziemi. – Myślałam, że siedzisz.
– Wczoraj wieczorem mnie wypuścili. Z braku dowodów. – Wyszczerzył w uśmiechu wszystkie zęby.
Wszyscy wokół byli nieco podenerwowani, ale zadowoleni ze swojej małej akcji ratunkowej. Jednak Feliks nie podzielał ich entuzjazmu. Może i jego rodzina wygrała tę potyczkę, ale to żadne rozwiązanie.
– Nie mogę pracować w takich warunkach – stwierdził w przestrzeń.
– A nie mówiłam, że będą szukać kozła ofiarnego? – sarknęła Janina. – Ale nie, głowy rodu to się nie słucha.
Żniwiarz podniósł na nią spojrzenie. Od kiedy to tak się tytułowała?
– Spokojnie, przejdzie im – zapewniła Emilia.
– Jak mam zabijać demony, kiedy za każdym rogiem czają się ludzie żądni krwi?! – wybuchnął.
– Proponuję ich zastraszyć – odezwała się Magda.
– Zdurniałaś?! Przecież my tu mieszkamy!
– Nie mówię o nas – powiedziała pustym głosem, po czym wskoczyła na ławkę, położyła jedną stopę na oparciu i powiodła wzrokiem nad głowami tłumu.
Jej sylwetka stężała, oczy się rozszerzyły; wyglądała jak pies tuż przed złapaniem tropu.
Feliks poderwał się na równe nogi, ale nic nie dostrzegł.
– Magda… – zaczął.
– Wszyscy do baru – poleciła, nawet nie patrząc na rodzinę.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.