Piąta ofiara. J.D. Barker
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Piąta ofiara - J.D. Barker страница 28

Название: Piąta ofiara

Автор: J.D. Barker

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия: Sam Porter

isbn: 9788381430517

isbn:

СКАЧАТЬ zrobiła tego jednak. Uciekła spojrzeniem. Wbiła wzrok w betonową posadzkę i obserwowała go kącikiem oka.

      Siedział tak długo, przynajmniej dwadzieścia minut, oddychając płytko, krótkimi, świszczącymi haustami. Kiedy w końcu się odezwał, mówił cicho.

      – Przykro mi, jeśli cię zestresowałem. Czasem mnie boli.

      Lili chciała zapytać, co go boli, ale tego nie zrobiła. W ogóle nic nie powiedziała.

      – Czasem – ciągnął – czuję się tak, jakby ktoś trzymał mnie za gałkę oczną i z całej siły ściskał, nie na tyle mocno, żeby pękła, ale prawie. Mam lekarstwa, ale trudno mi się po nich skupić, myśleć jasno, a muszę się teraz skoncentrować. Muszę być w pełni władz umysłowych.

      Lili chciała go o to wypytać, dowiedzieć się, co mu dolega, ale zachowała te myśli dla siebie. Nie zamierzała się do niego odzywać.

      Podniósł rękę, podrapał się przez czapkę i wstał.

      – Już czas na powtórkę.

      20

Dzień drugi, 11.49

      Kloz odepchnął się prawą stopą, wprawiając fotel w wirowanie.

      – Serio? Sam nie mógł przestać policjantować? Żadna nowość.

      Nash przysiadł na brzegu stołu konferencyjnego, przy przeciwległym końcu siedziały Sophie i Clair.

      – Powinien był nam powiedzieć.

      – I tak nie moglibyśmy go kryć – stwierdziła Clair. – Z tego, co mówisz, kapitan nie dał ci szansy się za nim wstawić.

      Nash wyciągnął rękę w stronę pokoju po drugiej stronie korytarza.

      – To wszystko robota tych pajaców z naprzeciwka.

      Kloz znowu zakręcił się na krześle.

      – Totalnie węszę tu jakiś spisek.

      – Jak to? – zapytał Nash.

      – Ktoś na górze próbuje chronić dupę. Powinniśmy współpracować z federalnymi przy tym śledztwie. A oni podebrali nam sprawę i nas odcięli. Co to za logika? Miałoby to sens tylko pod warunkiem, że ktoś na górze chce odseparować nasz wydział od śledztwa.

      – Kto? Dalton?

      – Może i ktoś wyżej. Burmistrz przyjaźnił się z Talbotem. Nieźle mu się oberwało, kiedy wszystko wyszło na jaw. Do tego gazety zaczęły pisać, że Sam puścił Bishopa wolno…

      Clair rzuciła w niego długopisem.

      – Sam nikogo nie puścił. Uratował tamtą dziewczynę.

      Kloz złapał długopis i schował do kieszeni.

      – My o tym wiemy, ale jeśli komuś zależy na pikantniejszej historii, to lepiej powiedzieć, że puścił. Kumpel burmistrza jest kryminalistą, detektyw prowadzący śledztwo uwalnia seryjnego mordercę… Idealny pretekst, żeby federalni przejęli sprawę i nie dopuszczali nikogo z zewnątrz.

      – Myślisz, że utrzymuje kontakt z Bishopem? – zwróciła się Clair do Nasha.

      – Sam?

      – No tak.

      Nash wzruszył ramionami.

      – Nie wiem.

      – Mógłby zrobić coś takiego? – zapytała Sophie. – Rozmawiać z nim na własną rękę?

      Nash znowu wzruszył ramionami.

      – Od czasu śmierci Heather jest raczej skryty.

      – Jakiej Heather? – zapytała Sophie.

      Clair przechyliła głowę.

      – Nie słyszałaś?

      Sophie pokręciła głową.

      – Żona Sama została zamordowana podczas napadu na sklep kilka tygodni przed całą tą sprawą z Bishopem. Pewnie nie powinien był wtedy pracować, ale od początku zajmował się Zabójcą Czwartej Małpy, więc kiedy zaczęliśmy podejrzewać, że facet nie żyje, musieliśmy go wezwać. To było jego śledztwo. Policja złapała gościa, który zabił Heather, ale zwolnili go za kaucją. Bishop zabił Talbota, Porter uratował Emory, a potem przez parę dni dochodził do siebie w szpitalu. Po powrocie do domu znalazł na łóżku pudełeczko. W środku znajdował się liścik od Bishopa i ucho należące do mordercy żony Portera. Bishop go dorwał – wyjaśniła Clair.

      – Co Bishop napisał w liściku?

      – Prosił Sama, żeby pomógł mu odnaleźć matkę – odparł Nash.

      – Matkę? A co ona ma z tym wspólnego?

      Clair wywróciła oczami.

      – Nie mamy teraz na to czasu. Wszystko ci opowiem w samochodzie. Musimy działać, zastanowić się, jak sobie poradzimy bez Sama. – Zwróciła się do Nasha. – Co się wydarzyło u Reynoldsów?

      Nash znalazł zdjęcia na telefonie i przesunął go po blacie ku Clair i Sophie. Kloz się nachylił, żeby dokładniej się przyjrzeć.

      – Zrobił to ten sam facet, który zabił Ellę Reynolds?

      – Nie wierzę w zbiegi okoliczności – stwierdził Nash.

      – Ale dlaczego?

      – Pytanie za milion dolców.

      Sophie przewijała zdjęcia jedno po drugim.

      – To nie ma żadnego sensu. Skoro sprawca wziął na cel rodzinę Reynoldsów, to po co uprowadził Lili Davies? Nie znają się, nie ma między nimi żadnego związku.

      – Musi być jakiś związek, po prostu jeszcze go nie znaleźliśmy. Co nam wiadomo o ojcu? – zapytała Clair.

      Nash wstał i podszedł do tablicy. Zapisał „FLOYD REYNOLDS” i podkreślił, a pod spodem dopisał „ŻONA: LEEANN REYNOLDS”.

      – Od dwunastu lat pracował dla UniMed America Healthcare. Sprzedawał polisy ogólne i ubezpieczenia zdrowotne. Według żony zarabia około dwustu tysięcy rocznie plus premie, nie mają żadnych długów, nie licząc karty kredytowej American Express, ale co miesiąc ją spłacają.

      Klozowski gwizdnął.

      – Niezła kasa. Ewidentnie wybrałem zły zawód.

      – U nas w pracy mamy ubezpieczenie z UniMed – zauważyła Sophie.

      – To trzecia co do popularności firma tego typu w stanie – powiedział СКАЧАТЬ