Piąta ofiara. J.D. Barker
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Piąta ofiara - J.D. Barker страница 30

Название: Piąta ofiara

Автор: J.D. Barker

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия: Sam Porter

isbn: 9788381430517

isbn:

СКАЧАТЬ 12.02 około 7.15, miała na sobie czerwoną, nylonową, pikowaną parkę z kapturem, białą czapkę, białe rękawiczki, ciemne dżinsy, różowe buty sportowe (strój Elli Reynolds)

      Uprowadzona najprawdopodobniej 12.02 rano (w drodze do szkoły)

      Krótkie okienko: 35 minut (wyszła z domu o 7.15, początek lekcji o 7.50)

      Droga z domu do szkoły: 4 przecznice

      Zgłoszenie zaginięcia: po północy (wczesne godziny 13.02)

      Rodzice sądzili, że poszła do pracy (w galerii sztuki) prosto po szkole (nie pojawiła się ani tu, ani tu)

      FLOYD REYNOLDS

      Żona: Leeann Reynolds

      Sprzedaż ubezpieczeń – zatrudniony w UniMed America Healthcare

      Żadnych długów? Może żona. Hosman sprawdzi

SPRAWCA

      ■ Prawdopodobnie prowadził szarego pikapa ze zbiornikiem na wodę: toyota tundra 2011

      ■ Może pracować w branży czyszczenia/obsługi basenów

      ■ Odcisk buta roboczego rozmiar 11 – tył fotela kierowcy w samochodzie Reynoldsów (lexus LS). Dźwignia?

ZADANIA:

      ■ Nagrania ze Starbucksa (cykl 1-dniowy?) – Kloz

      ■ Komputer, telefon, skrzynka mejlowa Elli – Kloz

      ■ Portale społecznościowe, billingi, skrzynka mejlowa Lili (telefon i komputer niedostępne) – Kloz

      ■ Powiększenie zdjęcia potencjalnego sprawcy z bramy wjazdowej do parku – Kloz

      ■ Poluzowana kamera w parku? Sprawdzić stare nagrania – Kloz

      ■ Ustalić markę i model furgonetki z nagrania – Kloz

      ■ Trasa Lili do szkoły, rozmowa z Gabrielle Deegan – Clair i Sophie

      ■ Wizyta w galerii (kierowniczka: pani Edwins) – Porter i Nash

      ■ Lista basenów ze słoną wodą w Chicago i okolicach (pozwolenia na budowę) – Kloz

      ■ Sprawdzić oceanaria i firmy, które je zaopatrują

      ■ Sprawdzić realne zadłużenie Reynoldsów – Hosman

      21

Dzień drugi, 12.18

      Porterowi zachciało się Big Maca.

      Nie tylko Big Maca, ale też dużych frytek, szejka czekoladowego i ciastka z jabłkami na deser.

      Chciało mu się tak bardzo, że łaknienie kazało mu pomaszerować z mieszkania wzdłuż Wabash do oddalonego o trzy przecznice McDonalda, jak zwykle o tej porze pękającego w szwach. Zamówił, zaniósł jedzenie do małego stolika na tyłach i pożarł wszystko co do kęsa. Siedem minut później siedział nad pustą tacą, a w żołądku nadal mu burczało.

      Rozpaczliwie pragnął porozmawiać z Heather. Przepastna dziura w sercu, niegdyś wypełniona głosem żony, paliła żywym ogniem.

      Od odejścia Heather minęło sześć miesięcy, ale odczuwał je jak cztery tysiące żyć. Ludzie mówili mu, że czas uleczy rany, że dziura w sercu się zmniejszy, stopniowo zapełni się innymi miłościami, doświadczeniami życiowymi. Tak się jednak nie stało. Przeciwnie, otchłań zdawała się pogłębiać, a każdego dnia tęsknił coraz mocniej.

      Heather rozumiała. Heather potrafiła słuchać.

      Porter chciał jej opowiedzieć o ostatnich sześciu miesiącach. Potrzebował rady. Pragnął usłyszeć jej głos.

      – Powstrzymywałaś mnie przed zapuszczaniem się na ruchome piaski, Guziczku – powiedział cicho. – Teraz tkwię w nich po kolana i zapadam się coraz głębiej.

      W zeszłym miesiącu załatwił wyłączenie jej numeru z sieci komórkowej. Wcześniej regularnie do niej dzwonił, czasem nawet trzy, cztery razy dziennie, tylko po to, by usłyszeć jej słodki głos na drugim końcu linii – ta odległość wystarczała, żeby brzmiał on prawdziwie, żeby ona brzmiała prawdziwie. Głupie, wiedział, ale to jedyne, co mu zostało. Powoli znikała z jego życia, nieważne, jak mocno starał się ją zatrzymać. Choć jej ciało umarło nagle i niespodziewanie, dusza trwała. Porter z całych sił trzymał tę duszę za rękę, z początku nie chciał puścić, aż w końcu dotarło do niego, że nie ma innego wyjścia. To tamtego wieczoru rozwiązał umowę z operatorem, a kiedy zadzwonił do niej następnego ranka, zamiast jej głosu usłyszał w słuchawce automat, który oznajmił, że numer nie jest już w użyciu. W tamtej chwili wyślizgnęła mu się jej dłoń i Heather odeszła na zawsze.

      Byłby gotów zabić, żeby ją odzyskać.

      Choćby na pięć minut, mieć ją znowu obok, przytulić, zapytać, co powinien teraz zrobić.

      – Kocham cię, Guziczku – dodał półgłosem.

      Porter westchnął ciężko, wstał, pozbierał puste opakowania i wyrzucił wszystko do przepełnionego kosza przy drzwiach. Wyszedł na mróz, z przyjemnością odczuwając odrętwienie.

      Potem ruszył przed siebie bez konkretnego celu.

      Dwadzieścia minut później stał w holu Flair Tower przy West Erie Street, a pod nogami zbierała mu się niewielka kałuża. Nie zamierzał tu przychodzić i nawet kiedy popychał już drzwi wejściowe, rozważał odwrót, a mimo to tkwił tu teraz bez ruchu i gapił się na hol niewidzącym wzrokiem, jakby oszołomiony.

      – Panie detektywie?

      Porter nie słyszał jej kroków. Nie spodziewał się zresztą, że spotka ją w tak dużym budynku, ale oto stała tuż przed nim.

      – Dzień dobry, Emory.

      Ostatni raz widział ją w szpitalu, wkrótce po tym, jak uratowali ją z rąk 4MK. Bishop zostawił ją na dnie szybu windy w tamtym budynku przy Belmont, posłużył się nią jako przynętą na Portera. Była wtedy zagłodzona, wymizerowana, blada. Miała poważny uraz prawego nadgarstka spowodowany kajdankami, którymi Bishop przykuł ją do noszy, poza tym obciął jej lewe ucho, ale w szpitalu dziewczyna i tak się uśmiechała. Teraz miała dłuższe włosy, pełniejszą twarz, rumiane policzki.

      – Dobrze się pan czuje?

      – Prze…przepraszam. Nie jestem pewny, co tu robię. Zamierzałem cię odwiedzić już dawno, zaraz po tym wszystkim, ale miałem tyle na głowie, że czas minął nie wiedzieć kiedy – powiedział.

      – Chodźmy usiąść. – Wzięła go za rękę i zaprowadziła na jedną z kanap ustawionych przed kominkiem w kącie holu. Polano trzaskało w płomieniach, ciepło ognia promieniowało na pomieszczenie i ogrzewało powietrze.

      Porter ściągnął СКАЧАТЬ