Koniec historii. Luis Sepulveda
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Koniec historii - Luis Sepulveda страница 6

Название: Koniec historii

Автор: Luis Sepulveda

Издательство: PDW

Жанр: Биографии и Мемуары

Серия:

isbn: 9788373927155

isbn:

СКАЧАТЬ broń, materiały wybuchowe i cokolwiek zechcą znaleźć. Wiesz doskonale, jak działa Biuro, ale wystarczy jeden telefon i historia, twoja historia, zniknie i zostanie zapomniana w jakiejś teczce.

      Kramer gestem dał mi do zrozumienia, że rozmowa zakończona, i dwóch goryli odprowadziło mnie do wyjścia z restauracji.

      – To władza, Belmonte, bez wieku i czasu, ale zawsze obecna.

      Adrenalina krążyła w moich żyłach, a serce biło jak szalone. W lewej ręce trzymałem kopertę, którą mi wręczył Sława, a w prawej garść powietrza, które sprężyłem, zacisnąwszy pięść, i wpakowałem w brzuch jednego z goryli. Facet nie spodziewał się tego, przyjął cios, zachwiał się i usiadł z impetem w donicy z geranium.

      Przy stoliku Sława podniósł rękę, ukazując wnętrze dłoni, i drugi goryl pomógł koledze się podnieść. Kramer uśmiechał się, a ja już wiedziałem, że wszystko zaczęło się kiepsko, bardzo kiepsko.

      5

      Równoleżnik północny 48°

      Kobieta przeciska się pośród milczących ruin Marienplatz. Niespełna rok wcześniej skończyła się wojna, umilkły działa i po błękitnym niebie Monachium krąży jedynie kilka srok, którym udało się przeżyć. Kobieta idzie dalej i pochyla głowę, przechodząc obok brygady kobiet ustawionych w ludzki łańcuch i podających sobie cegły należące do dawnego kościoła Świętego Piotra, der Alter Peter, jak upierają się go nazywać monachijczycy.

      Kobieta całkiem znośnie mówi po niemiecku, nauczyła się języka w Austrii, to ułatwia jej poruszanie się pomiędzy Anglikami, Francuzami i Amerykanami, którzy poszukują funkcjonariuszy Reichu, oficerów SS, donosicieli lub nazistów ukrytych w ruinach własnego miasta, lecz żołnierze alianccy także są cudzoziemcami i nie są w stanie wychwycić jej akcentu z Karyntii.

      W pobliżu pozostałości głównego wejścia do kościoła grupa mężczyzn, w większości inwalidów, gromadzi kawałki obrazów religijnych, fragmenty ramienia jakiegoś świętego, maleńką bosą stópkę Matki Boskiej, na wpół stopione przez pożary kandelabry, skrawki grubej tkaniny, dawniej purpurowej, ślady ciała Boga, rozkawałkowanego przez alianckie bombardowania.

      Niepokoi ją, że nie widzi wśród tych ludzi żadnego zakonnika, i niczym stepowa wilczyca w poszukiwaniu łatwej zdobyczy dla wykarmienia swego stada węszy, zanim zbliży się do jednego z najstarszych. Cicho, prawie szeptem, pyta o ojca Klausa.

      – Er kommt gleich, du musst warten – odpowiada niechętnie staruszek, a ona kiwa ze zrozumieniem głową. Musi poczekać, ksiądz niedługo przyjdzie.

      Słońce daje przyjemne ciepło, podczas gdy ona czeka, siedząc na granitowym bloku. Nieopodal jakiś inwalida gra na harmonijce ustnej, trzymając ją swą jedyną ręką; bawarska tonadilla przypomina radosne dni brunatnych koszul, obfitość piwa, pięknych aryjskich młodzieńców śpiewających hymn Horsta Wessla i pieczone wieprzowe żeberka, ale ona nie jest skłonna do podobnych wzruszeń, gdyż tam, skąd przybywa, na brzegu rzeki Drawy, ludzie starają się nie spoglądać w przeszłość i wytężają wzrok jedynie po to, aby śledzić przerażającą teraźniejszość.

      Der Russe, te dwa słowa, których używał Hitler, odnosząc się do Armii Czerwonej podczas jej drogi na Berlin, wezwanie do swoich. Rosjanin chce, aby z powrotem przekroczyli Ural. Anglicy skłamali, obiecując im, że będą mogli zostać w Austrii lub na ziemi chorwackiej czy słoweńskiej, gdy tylko zakończy się wojna. Po prostu skłamali lub dopasowali swą obietnicę do życzeń Stalina po konferencji w Jałcie. Pośród jego ludzi byli pogodzeni z klęską, gotowi powrócić do Rosji, inni w ostatniej próbie odwrócenia karzącej ręki historii odstrzeliwali sobie pół czaszki wystrzałem z lugera lub wieszali się na wysokich gałęziach topoli, które przypominały im daleką ojczyznę; niemało było również kobiet, które rzucały się w odmęty Drawy, trzymając w objęciach kawałek metalu.

      Ona ma swoje lata, ale nie jest z nią jeszcze tak źle, myśli; wszak nigdy nie opuściły jej siły, by przemierzać świat od krańca do krańca, dokądkolwiek zawiodą ją ślady wierzchowca atamana Krasnowa. Jest kobietą, tak, i dlatego była ślepo posłuszna rozkazom, by rozkładała nogi, rodziła, szyła i nie odzywała się choćby słowem, kiedy ataman czytał na głos swe pisma, opisując niezwykłą urodę swych żołnierzy o dziewczęcych twarzach, mundurów lepiej nadających się do pałaców Sankt Petersburga niż do bitew; nawet powstrzymała śmiech, gdy usłyszała, że będzie upokorzona podczas nocy poślubnej i że Kozak nie zna innej miłości, jak tylko do cara i swego atamana.

      W ten sposób przemierzyła całą Europę, po tym jak Lew Trocki, ten mały koszmarny Żyd, na rozkaz atamana zmusił ich do opuszczenia terytoriów nad Donem, wyjazdu na wygnanie do Paryża, a potem do Berlina, kiedy ataman zebrał swych kozackich oficerów, aby im oznajmić, że wracają do Rosji wraz z wojskami spod znaku swastyki.

      To kwestia kilku tygodni, zapewniał ataman, by odnieść zwycięstwo nad oddziałami bolszewików i odnowić święty porządek caratu Wszechrosji; niemieckie dywizje pancerne były nie do zatrzymania, lecz u bram Stalingradu zdarzyło się coś nieprzewidzianego, twardy opór Armii Czerwonej w połączeniu z jedną z najostrzejszych zim zatrzymał ofensywę, a partyzanci odcięli dostawy żywności. Zamknięty w swym berlińskim bunkrze Führer rozkazał, by sotnie kozackie, stuosobowe szwadrony, opuściły front wschodni i skierowały się na Bałkany, aby pokonać partyzanckie oddziały niejakiego Tity.

      Podczas podróży wojskowymi pociągami cuchnącymi już klęską wraz z innymi kobietami łatała mundury, opatrywała rany, zamykała oczy tym, którzy ostatecznie pozostawiali za sobą wojnę, kierując się do niepewnej ojczyzny zmarłych; była świadkiem zdumienia i oburzenia atamana, kiedy opowiadała, że w Rosji byli Kozacy, którzy walczyli po stronie bolszewików; nie mogła się dopatrzyć choćby cienia piękności u dumnych jeźdźców o dziewczęcych twarzach.

      W Chorwacji patrzyła na gwałtownie postarzałego atamana, zaślepionego wściekłością i bezradnego wobec ataków partyzantów, górskich bandytów, którzy stawali się niewidzialni i atakowali w małych grupkach, przyczyniając się do coraz większych strat w kozackich sotniach, w regularnych siłach wojskowych Mihailovicia, w bandach ustaszów Ante Pavelicia i w oddziałach niemieckich SS, które zaczęły wycofywać się w kierunku Włoch.

      Ataman Krasnow rozkazał, by za każdego poległego Kozaka spalić żywcem pięćdziesięciu wieśniaków podejrzanych o sympatyzowanie z partyzantami Tita; za przykładem ustaszów Kozacy ozdobili swe mundury językami i uszami wyrwanymi więźniom. Ataman, który miał już około siedemdziesięciu pięciu lat, przestał się chwalić urodą swych ludzi.

      Jest kobietą, tak, i dlatego nie powinna zadawać pytań. Jest jeszcze jednym cieniem losu atamana i wierna swemu przeznaczeniu podąża za nim do Włoch. Plotka o przegranej wojnie znajduje potwierdzenie w nieustających bombardowaniach alianckich. We Włoszech Kozacy przywdziewają mundury armii niemieckiej, podczas gdy prawdziwi Niemcy się wycofują. Ataman wygląda na wyczerpanego, włoscy faszyści pozbawieni są jakiejkolwiek dyscypliny, a regularne siły Duce marzą jedynie o tym, by poddać się Amerykanom, którzy nadchodzą z południa.

      W prowincji Udine ataman odnosi swoje jedyne zwycięstwo; zajmuje Tolmezzo i nie podporządkowując się rozkazom Berlina, postanawia utworzyć kozacką ojczyznę tam, gdzie się obecnie znajdują.

      Jest kobietą, naturalnie, i dlatego nie sprzeciwia się, kiedy ataman rozkazuje kobietom zająć się naprawą starych i szyciem nowych mundurów. Muszą się szczególnie postarać przy szyciu СКАЧАТЬ