Название: Zbrodnia wigilijna
Автор: Georgette Heyer
Издательство: PDW
Жанр: Зарубежные детективы
isbn: 9788382021578
isbn:
– No i bardzo dobrze! – wykrzyknęła Paula z przesadną emocją aktorki dramatycznej. – Wsadź je sobie! Ale kiedy już padniesz martwy, każdego pensa, którego mi zostawisz, wydam na sztuki naprawdę nieprzyzwoite. Będą cię prześladować na tamtym świecie, aż w końcu zrobi ci się przykro, że za życia byłeś takim potworem.
Energiczna reakcja Pauli tak uradowała Nathaniela, że zapomniał o swoim lumbago, usiadł wyprostowany i poradził jej, by lepiej nie dzieliła skóry na żywym niedźwiedziu, bo po tej rozmowie chyba byłby kompletnym idiotą, gdyby nie wprowadził kilku zmian do testamentu.
– Rób sobie, co tylko chcesz! – odparła Paula lekceważąco. – Nie chcę twoich pieniędzy.
– Aha, zmieniasz ton – powiedział Nathaniel, a jego oczy błysnęły zwycięsko. – Zdaje się, że jeszcze przed chwilą właśnie tego chciałaś, dwóch tysięcy funtów, i byłaś gotowa mnie dla nich zabić!
– Czym są dla ciebie dwa tysiące funtów? – spytała Paula, ignorując wszelką logikę, lecz zachowując dramatyczny ton. – Nawet byś nie poczuł ich braku, ale ty podchodzisz do wielkiej sztuki jak drobnomieszczanin i odmawiasz mi jedynej rzeczy, o jaką cię proszę. W dodatku niszczysz moją życiową szansę!
– Nie odbieram tego w taki sposób – powiedział Stephen krytycznie.
– Zamknij się! – zaatakowała go Paula. – Zrobiłeś wszystko, co tylko mogłeś, żeby nam obrzydzić sztukę Willoughby’ego! Myślę, że twój fałszywie pojmowany braterski szacunek do mnie wywołuje u ciebie dreszcze na samą myśl, że mogłabym zagrać na scenie rolę prostytutki!
– Niech mnie trafi szlag, jeśli dbam o to, w jakiej wystąpisz roli! – odparł Stephen. – Zależy mi tylko na tym, żebyś nie wytrząsała się teraz nad nami jak lady Makbet. Nawet bez twoich wygłupów w tym domu krąży tyle złej krwi, że aż wywraca mi się żołądek.
– Gdybyś miał trochę przyzwoitości, stanąłbyś po mojej stronie!
– W tej konkretnej sprawie nie mam ani odrobiny przyzwoitości. Nie podoba mi się ta sztuka. Nie lubię dramatopisarzy i nie cierpię, jak mi czytają swoje wątpliwe dzieła.
– Dzieci, dzieci! – zawołał Joseph. – Uspokójcie się, bo to nie ma sensu. Szczególnie w Wigilię Bożego Narodzenia.
– Teraz to mnie już zemdliło – powiedział Stephen. Wstał z fotela i powlókł się do drzwi. – Poinformujcie mnie o wyniku waszej homeryckiej batalii, dobrze? Osobiście stawiam sześć do czterech na stryjka Nata.
– Coś takiego, Stephenie! – wykrzyknęła Valerie i zachichotała. – Jesteś nie do wytrzymania!
Ta niefortunna interwencja jakby przypomniała Nathanielowi, że w salonie jest obecna także Valerie. Popatrzył na nią ze złością, niechętny jej pustej urodzie, purpurowym paznokciom, irytującej wesołości. Dał upust swoim uczuciom, warknąwszy do pleców Stephena:
– Jesteś równie zły jak twoja siostra. Na żadne z was nie postawiłbym nawet pensa. Oboje macie zły gust, słyszycie mnie? I oboje po raz ostatni przekroczyliście progi Lexham. Wbij sobie te słowa do swojej fajki i dobrze je przepal.
– Strachy na lachy – mruknął Stephen, po czym w pośpiechu wyszedł z salonu. Zaskoczył Sturry’ego, który stał po drugiej stronie drzwi z tacą z koktajlami w rękach i z zainteresowaniem słuchał kłótni.
– Przepraszam, sir, właśnie miałem wejść do środka – powiedział kamerdyner i spojrzał na Stephena wystraszonym wzrokiem.
– Będziesz miał dużo do opowiedzenia służącym, co? – odparł Stephen uprzejmie.
– Nigdy nie powtarzam plotek, sir, jestem ponad to – oświadczył Sturry wyniosłym tonem.
Wszedł do salonu z tacą. Paula, która wygłaszała płomienny monolog skierowany do starszego ze stryjów, urwała w pół słowa, po czym wybiegła. Joseph zaproponował Valerie, Maud i Mottisfontowi, żeby wstali i przebrali się do kolacji. Z kolei Nathaniel poprosił Sturry’ego o szklaneczkę jasnej sherry.
Gdy w salonie toczyła się rodzinna kłótnia, Mathilda wyjaśniała w bibliotece Willoughby’emu, tak taktownie, jak tylko potrafiła, że Nathaniel z całą pewnością nie sfinansuje jego sztuki. Po odczytaniu swojego dzieła dramatopisarz był mocno rozgorączkowany i początkowo jej słowa jakby w ogóle do niego nie docierały. Prawdopodobnie Paula dała mu wcześniej do zrozumienia, że pomoc ze strony stryja jest już z góry przesądzona. Okropnie zbladł, kiedy sens słów Mathildy przedostał się do jego mózgu, i po długiej chwili powiedział drżącym głosem:
– A więc to wszystko nie ma sensu!
– Obawiam się, że nie może pan liczyć na pomoc Nata – zgodziła się Mathilda. – Ta sztuka absolutnie mu nie odpowiada. Ale wie pan doskonale, że Nathaniel nie jest jedynym możliwym sponsorem na świecie.
Willoughby pokręcił głową.
– Ja w ogóle nie znam bogatych ludzi. Dlaczego on nie chce mi pomóc? Czemu lu… ludzie tacy jak ja nie mogą dostać sza… szansy? To niesprawiedliwe! Ci bogaci ludzie… Oni nie dbają o nic oprócz…
– Moim zdaniem powinien pan wysłać swoją sztukę do jakiegoś poważnego producenta, tak jak robią wszyscy autorzy – powiedziała Mathilda ożywczym głosem, obliczonym na powstrzymanie histerii Willoughby’ego.
– Oni wszyscy się boją! – kontynuował młody człowiek. – Mówią, że coś się nie sprzeda, a ja przecież wiem, ja wiem, że to jest dobra sztuka! Kosztowała mnie wiele trudu, mnóstwo krwawego potu. Nie mogę teraz po prostu się poddać! Ona wiele dla mnie znaczy! Panno Clare, pani nawet nie wie, jak wiele!
Mathilda zaczęła mu łagodnie sugerować, że napisze jeszcze dużo dobrych sztuk, a wśród nich znajdą się na pewno takie, na które będą chodziły tłumy widzów, ale przerwał jej gwałtownie i wykrzyknął, że wolałby głodować, niż pisać sztuki, jakie ona ma na myśli. Zaczęła się już lekko irytować, więc z ulgą przyjęła pojawienie się Pauli.
– Paulo! – zawołał Roydon z desperacją. – Czy to prawda, co mówi panna Clare? Twój stryj rzeczywiście nie da pieniędzy na tę sztukę?
Po kłótni z Nathanielem Paula była zaczerwieniona, a jej oczy wciąż rzucały iskry.
– Właśnie mu powiedziałam, co o nim myślę! – oznajmiła. – Powiedziałam mu…
– Nie musisz tego powtarzać – odezwała się Mathilda, straciwszy już cierpliwość. – Powinnaś wiedzieć wcześniej, że nie masz nawet najmniejszych szans.
Paula skierowała na nią wzrok.
– Zdobędę pieniądze. Zawsze dostaję to, czego chcę, zawsze! A na pieniądzach potrzebnych do wystawienia sztuki СКАЧАТЬ