Название: Five Nights At Freddy's. Aport
Автор: Scott Cawthon
Издательство: PDW
Жанр: Книги для детей: прочее
Серия: Five Nights at Freddy’s
isbn: 9788382250251
isbn:
– Należała do sieci pizzerii, które… zostały zamknięte po tym, jak coś wydarzyło się w jednej z nich.
– Co takiego? – zapytał Greg.
– Nie wiem. Z trudem znalazłem nawet tę informację. Wspomnieli o niej na stronie dla osób, które lubią zwiedzać opuszczone miejsca.
Hadi zatrzymał się nagle, oświetliwszy coś na podłodze przed sobą.
– Co? – zapytał Cyryl.
Greg spojrzał w oświetlone przez Hadiego miejsce.
Cyryl pisnął.
Greg mu się nie dziwił.
Ślady psich łap prowadziły z sali jadalnej w stronę korytarza.
– Co do…? – Hadi nie załapał.
– Rzeczywiście go włączyłeś – zwrócił się Cyryl do Grega.
– Tak, brawo, stary – ponuro dodał Hadi.
Zanim Greg zdążył odpowiedzieć, zza którychś drzwi w korytarzu dobiegł straszny hałas. Cyryl znów pisnął. Hadi upuścił latarkę.
– Musimy sprawdzić, co jest w tych pomieszczeniach – powiedział Greg.
Hadi podniósł latarkę i poświecił nią na twarz Grega. Greg zmrużył oczy i odwrócił głowę.
– Odbiło ci? – zapytał Hadi.
– Pewnie tak. Ale muszę wiedzieć, co się tam dzieje. Sprawdzę to. Nie musicie iść ze mną.
– Ja nie chcę – powiedział Cyryl.
– Dobra. – Greg wyjął z plecaka łom, spojrzał na nóź i stwierdził, że nie ma dość rąk, by trzymać łom, nóż i latarkę. Ścisnął więc łom i latarkę i zrobił pięć kroków w stronę najbliższych zamkniętych drzwi. Zauważył niewielką tabliczkę, którą przegapił poprzednim razem. Napis głosił: „Sterownia”.
Wsadził łom pod pachę i sięgnął do klamki.
Hadi stanął u jego boku.
– Stary, nie mogę pozwolić na to, żebyś poszedł tam sam – powiedział, wyciągając z plecaka kij i mocno go łapiąc.
Cyryl zakradł się obok.
– Nie zostanę tu bez was!
– Dzięki – powiedział Greg.
Nacisnął klamkę, nabrał głęboko powietrza i pchnął drzwi, po czym szybko znów sięgnął po łom. Trzy snopy światła zaczęły przeczesywać zakurzone ciemności, ukazując stare monitory komputerowe, klawiatury i jakieś panele kontrolne z pokrętłami i tarczami. W pokoju nie było nic więcej.
– Nie widzę nic, co mogło wydać tamten odgłos – powiedział Hadi.
Greg skinął głową.
– Sprawdźmy kolejne pomieszczenie.
– Czekaj. – Hadi podszedł do najbliższej klawiatury i nacisnął kilka przycisków. Poruszył pokrętłami na panelach. Nic się nie wydarzyło. Wzruszył ramionami.
– Musiałem sprawdzić.
Cyryl, zachęcony odwagą kolegi, wszedł głębiej do pokoju i też zaczął naciskać guziki. Nadal nic się nie działo.
Greg wyszedł na korytarz i ruszył do następnych zamkniętych drzwi. Tak jak podejrzewał, przyjaciele podążyli za nim.
Na tych drzwiach napisano: „Ochrona”, a pomieszczenie wyglądało podobnie do poprzedniego. Kolejne stare monitory. Nic nie działało.
Ostatnie drzwi. Te podpisane były jako „Składzik”.
– Ten hałas musiał dobiec stąd – powiedział Greg.
Sięgnął do klamki, ale Cyryl złapał go za ramię.
– Poczekaj!
Greg spojrzał na Cyryla.
– Nie powiedziałeś nam, czemu chciałeś tu przyjść. Co my tu robimy?
– No właśnie, stary – zgodził się z przyjacielem Hadi. – Wciąż mówiłeś, że musisz to zobaczyć. Ale co takiego? Aporta? Co zrobisz, jak go zobaczysz? Przesłuchasz go? Przemówisz mu do rozsądku? To tylko maszyna.
– No właśnie – dodał Cyryl. – A przecież tam go nie zostawiliśmy. – Wskazał drzwi.
Greg nie wiedział, jak ma wyjaśnić kolegom, dlaczego musiał tu przyjść.
– Chcę ustalić, czy był tu ktoś jeszcze i teraz robi nas w konia. A jeśli to Aport, to chcę sprawdzić, jak działa.
Nie zamierzał wyjaśniać, dlaczego musi zajrzeć do tego pokoju. Zanim chłopaki zdążyli znów zaprotestować, otworzył drzwi.
I cofnął się wprost na kolegów. Cyryl krzyknął. Hadi jęknął.
W świetle latarek w chłopców wpatrywały się cztery wielkie animatroniczne stwory. Były z pięć razy takie jak Aport, który miał rozmiary beagle’a.
Greg otrząsnął się jako pierwszy. Poświecił po pokoju. Za każdym razem, gdy światło na coś trafiało, Gregowi aż zapierało dech. W tym pokoju były nie tylko cztery stwory, ale też mnóstwo mechanicznych części i kostiumów.
Dziesiątki niewidzących par oczu lśniły w ciemnościach. W każdym razie Greg miał nadzieję, że są niewidzące.
Jego przyjaciele nie odzywali się od chwili, gdy otworzył drzwi. Nagle pomieszczenie wypełnił odgłos zgrzytliwego buczenia. Chłopcy świecili we wszystkie strony, szukając źródła dźwięku.
Jeden z animatronicznych stworów jakby poruszył nogą, a potem coś małego, ciemnego i kudłatego wyskoczyło spod niego, rzuciło się w stronę chłopców, szczeknęło i wyskoczyło z pomieszczenia. Zanim zdążyli cokolwiek zrobić, zniknęło.
Cyryl wrzasnął i wybiegł z pokoju. Greg i Hadi poszli w jego ślady.
Nie było czasu na myślenie. To, co na nich skoczyło, to był Aport, prawda? To musiał być on.
Chociaż Hadi lub Greg mogli uderzyć Aporta, czy cokolwiek to było, kijem lub łomem, Gregowi nawet przez myśl to nie przeszło. Najwyraźniej Hadiemu też nie. Naszła ich tylko jedna myśl – uciekać!
Gdy pognali korytarzem do wyjścia, Greg starał się nie zwracać uwagi na warkot i stukot pazurów, który dobiegał zza ich pleców. Starał się też nie skupiać na pytaniach o Aporta, które nachalnie cisnęły mu się do głowy… Nie! Nie pora na to. Uciekać. Uciekać. Uciekać. Teraz miał tylko jeden cel.
Wystarczyło kilka sekund, by chłopcy dotarli do drzwi i przecisnęli się na СКАЧАТЬ