Five Nights At Freddy's. Aport. Scott Cawthon
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Five Nights At Freddy's. Aport - Scott Cawthon страница 13

Название: Five Nights At Freddy's. Aport

Автор: Scott Cawthon

Издательство: PDW

Жанр: Книги для детей: прочее

Серия: Five Nights at Freddy’s

isbn: 9788382250251

isbn:

СКАЧАТЬ style="font-size:15px;">      Ledwie wysłał SMS do Manuela, uświadomił sobie, że Aport mógł to uznać za rozkaz, by dostarczyć do niego Manuela. A biorąc pod uwagę to, co animatroniczny zwierzak zrobił z psem sąsiadów, Greg bał się, że może ukarać Manuela za to, iż nie pomógł Gregowi. Albo co gorsza, zabić Manuela i przynieść jego ciało do domu Grega. Chłopak nie miał pojęcia, do czego zdolny był ten robot.

      Greg porzucił rower na betonowym podjeździe, podbiegł do drzwi i zajrzał do wyłożonego kafelkami korytarza niewielkiego, jednopiętrowego domu. Na widok śladów ubłoconych łap na szarych płytkach oblał go zimny pot.

      – Manuel? – krzyknął, stawiając nogę za progiem.

      – ¿Que pasa? – rozległo się za Gregiem.

      Zaszczekał pies.

      Greg obrócił się na pięcie. Manuel stał z żółtym labradorem na skraju ogródka, w którym spomiędzy kępek trawy wyzierały duże połacie ziemi. Pies miał ubłocone łapy, a w zębach trzymał czerwoną piłkę.

      Serce Grega, które jeszcze przed chwilą próbowało pobić rekord uderzeń na minutę, trochę zwolniło.

      – Cześć, Manuelu.

      – Cześć, Greg. – Manuel uśmiechnął się, chociaż widać było, że jest zaskoczony.

      Trudno się dziwić. Teraz Greg musiał mu jakoś sensownie wyjaśnić powód swojego przybycia.

      – Em… wysłałem ci wiadomość, ale nie odpowiedziałeś. A ponieważ i tak chciałem się przejechać na rowerze, pomyślałem, że może zajrzę… Cyryl powiedział, że mieszkasz na tej samej ulicy, co on. Zastanawiałem się, czy mógłbyś mi pomóc z hiszpańskim.

      Manuel rozpogodził się.

      – Jasne. Przepraszam, że nie odpisałem. Zostawiłem telefon w domu. Mogę ci teraz pomóc, o ile Oro nam pozwoli.

      Stojący obok niego pies zaszczekał.

      Greg uśmiechnął się do psa, czując olbrzymią ulgę, że tylko wyobraził sobie niebezpieczeństwo, którego nie było.

      – Cześć, Oro. Chcesz, żebym ci rzucił piłkę?

      Oro pomachał ogonem, ale ani drgnął.

      Manuel roześmiał się.

      – On rozumie po hiszpańsku. Powiedz: Tráeme la pelota.

      Greg powtórzył komendę.

      Oro przyniósł mu piłkę.

      Greg roześmiał się.

      – Może wcale nie potrzebuję twojej pomocy. Oro mi pomoże.

      Manuel też się zaśmiał, a Greg przez następną godzinę bawił się z Oro i szkolił hiszpański, kompletnie zapomniawszy o Aporcie.

      Reszta weekendu upłynęła bez niepokojących wydarzeń. A kiedy nadszedł poniedziałek, Greg miał doskonały humor.

      Był zachwycony swoim ostatnim osiągnięciem, czyli sprawieniem, by Kimberly została jego partnerką w eksperymencie. Pragnął tego i tak się stało. A ponieważ jego ostatnia myśl skierowana do Aporta chyba go zniechęciła, wyglądało na to, że chłopak wreszcie uczy się stosować pole punktu zerowego. Super!

      Pierwsze spotkanie z Kimberly Greg miał po lekcjach w pracowni naukowej. Każdy zespół miał wyznaczoną konkretną godzinę, podczas której mógł korzystać z maszyny REG, wypożyczonej przez pana Jacoby’ego do ich eksperymentu. Greg i Kimberly byli drugim zespołem, który z niej korzystał.

      Ich zadaniem była próba kontrolowania umysłem zer i jedynek wybieranych przez maszynę. Każde z nich miało się skupić na zerach lub na jedynkach (Greg wybrał zera, Kimberly jedynki) przez dziesięć minut eksperymentu. Mieli zapisywać wyniki, a następnie napisać pracę o jakimś aspekcie badań nad generatorem zdarzeń losowych i o tym, jaki ma to wpływ na społeczeństwo. Greg sądził, że to on będzie musiał wymyślić temat, ale Kimberly go uprzedziła.

      Dziewczyna siedziała po turecku na podłodze i obsługiwała maszynę.

      – Mam pomysł na pracę. – Wyciągnęła telefon i napisała coś.

      Greg zagapił się na jej dłonie. Miała przepiękne ręce. Tego dnia jej paznokcie były pomalowane na intensywnie niebieski kolor. Odcień lakieru pasował do obcisłego niebieskiego swetra, który miała na sobie. Starał się nie gapić…

      – Słuchasz mnie?

      – Przepraszam, tak?

      Greg znał Kimberly od siedmiu lat, ale był pewien, że przez ten czas wymienili najwyżej kilka słów. Zawsze, gdy nadarzała się okazja, by z nią porozmawiać, jego mózg zamieniał się w galaretkę. Teraz mieli razem pracować, ale nie wiedział, jak z nią rozmawiać.

      – Myślę, że powinniśmy napisać, jak REG-i wpływają na wielkie światowe katastrofy.

      Rany. Ona o tym wiedziała?

      W tym momencie mógłby się w niej zakochać, gdyby nie zrobił tego już wcześniej.

      – Tak – przyznał. – Doskonały pomysł.

      – Znasz ten temat? – Spojrzała na niego.

      Greg zsunął się z krzesła na wyłożoną beżowymi kafelkami podłogę, by lepiej widzieć koleżankę. Zaskoczony jej pomysłem zupełnie zapomniał, że się denerwował.

      – Tak, od kilku lat interesuję się wykorzystaniem generatorów zdarzeń losowych do badania siły umysłu.

      – Ale super! – Kimberly posłała mu szeroki uśmiech.

      W odpowiedzi uśmiechnął się jak idiota.

      Był tak podekscytowany jej pomysłem, że nie martwił się, iż Kimberly lepiej sobie radziła z generatorem niż on. Bez względu na to, jak bardzo się skupiał, wyniki generatora wykraczały jedynie trochę poza średnią.

      – Próbowałam rozmawiać o tym z rodzicami – powiedziała Kimberly. – Są dość otwarci na nowości, ale mama stwierdziła, że to zbyt dziwne, a tata powiedział, że na pewno ustawia się maszyny tak, żeby dawały wyniki, jakich oczekują ludzie. Ale to nieprawda!

      Kimberly nachyliła się bliżej, oczy jej lśniły.

      – Wiem. – Greg także się nachylił.

      – A wiesz, że robią testy przed wielkimi imprezami sportowymi?

      Chłopak zawahał się sekundę, po czym powiedział:

      – Słyszałaś o Clevie Backsterze?

      Kimberly mrugnęła.

      – Nie. Kto to?

      – Uczył СКАЧАТЬ