Zgromadzenie, Tom III Ulubienica. Joanna Jarczyk
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zgromadzenie, Tom III Ulubienica - Joanna Jarczyk страница 8

Название: Zgromadzenie, Tom III Ulubienica

Автор: Joanna Jarczyk

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Зарубежная фантастика

Серия:

isbn: 978-83-8219-063-2

isbn:

СКАЧАТЬ Jak w ogóle uciekliście przed Balthazarem?

      Catherine wyjaśniła, że miała dziwne przeczucie, a później zobaczyła gapiącą się w okno kotkę i zrozumiała, że zbliżają się kłopoty. Resztę opowiedział Damien i dopiero podczas mówienia zaczął zdawać sobie sprawę z tego, w jak tragicznej sytuacji się znalazł. Przez Łowców stracił rodziców, teraz stracił także dom. Usiadł na skraju łóżka, nie wiedząc, co dalej.

      – Stary, przetrwamy to. Zamieszkasz u mnie. – Spojrzał na Catherine i szybko się poprawił: – To znaczy, zamieszkacie. Coś wymyślimy.

      Łowczyni złapała się za ramiona i podeszła do okna. Nie miała pojęcia, jak powinna się zachować. Czuła w sobie emocjonalny mętlik. Znów. Czuła, jak jej dusza oblepia się winą. Bo właściwie wszystko działo się przez nią. To ona pchnęła śnieżną kulę, która zbierała coraz większe żniwo. Dom Damiena także spalił się przez to, że ona była w środku. Przez to, że wygadała się Vivian o Stróżu. Przez to, że uciekła od swego Pana.

      – Balthazar poluje na mnie. – Nagle zadeklarowała, obracając się ku mężczyznom: – Powinnam znaleźć się z dala od ludzi.

      – Co chcesz przez to powiedzieć? – Rimet spojrzał na nią zlękniony.

      – To, że nie mogę narażać nikogo więcej. Ukryję się gdzieś albo…

      – Albo co? – Wstał gwałtownie. – Chcesz do niego wrócić?

      – Nie chcę.

      – Więc jak to widzisz, co? – Zbliżył się ku niej wyraźnie zdenerwowany.

      – Nie wiem, do cholery! – wysyczała. – Balthazar jest podwójnie wściekły i zrobi wszystko, żeby mnie dorwać.

      – A ja zrobię wszystko, żeby do tego nie dopuścić.

      – Eeej! – Nagle Louis skoczył ku nim i przyłożył palec wskazujący do ust, a następnie wskazał na dół drzwi od pokoju.

      Szpara pod nimi biła jasnym blaskiem, co oznaczało, że ktoś włączył światło w korytarzu. Daquin szybko podbiegł pod drzwi. Pokazał im jeszcze gestem ręki, że ich ukatrupi, a potem wyszedł na zewnątrz. Chwilę później usłyszeli, jak rozmawia z babcią.

      Damien zwrócił wzrok ku Łowczyni i szepnął:

      – Straciłem już niemal wszystko. Nie chcę stracić i ciebie.

      – Obawiam się, że może do tego dojść – przyznała, wpatrując się w jego oczy. Mężczyzna przygładził jej włosy i przytulił ją.

      – Nikt mi ciebie nie odbierze. Nie pozwolę na to. W końcu jesteś moja, prawda?

      Catherine odsunęła się nieco, by spojrzeć na jego twarz. Uśmiechnęła się i zapytała:

      – Jednak sprawdziłeś?

      – Musiałem.

      Nieoczekiwanie zadzwonił telefon Louisa, który znajdował się na biurku. Daquin wleciał kilka sekund później do pokoju, zamknął za sobą drzwi i złapał komórkę do ręki. Spojrzał na wyświetlacz, a potem na swoich gości.

      – Dzwoni kapitan straży pożarnej – oznajmił, po czym odebrał.

      6

      Louis i Damien przyjechali na miejsce zdarzenia najszybciej, jak było to możliwe. Pomimo że wciąż była bardzo wczesna pora, ciekawscy sąsiedzi wyglądali z okien, a kilka osób pokusiło się nawet, by podejść zdecydowanie za blisko. Wszyscy byli zszokowani pożarem i oczywiście zaniepokojeni, czy ktoś w tym czasie przebywał w domu. Kiedy więc zobaczyli właściciela, uspokoili się nieco.

      Spalony budynek nie był przyjemnym widokiem, szczególnie dla Damiena, który miał świadomość tego, że stracił wszystko zaledwie w jedną noc. Strażacy uporali się z ogniem, ale czarny dym wznosił się jeszcze nad ich głowami niczym pogrzebowy całun. Okna były powybijane, mury zwęglone. Dach wyglądał bardziej jak po zderzeniu z jakąś kometą, wszędzie walały się jego szczątki. Żebra dachowe wystawały ponad budynek, czarne, przypalone.

      Rimet podszedł do komendanta straży pożarnej, przedstawił się i oznajmił, że to on jest właścicielem budynku. Strażak podał mu ręki i od razu zapytał:

      – Rozumiem, że dzisiejszej nocy nie było nikogo w domu?

      – Nie. Tylko mój kot. Może gdzieś go widzieliście?

      Mężczyzna pokręcił głową, a potem dodał:

      – Miał pan szczęście, że to pana nie było w środku. Dawno nie widziałem takiego pożaru.

      – Czyli nic się nie uratowało?

      – Wszystko zwęglone. Budynek jest do rozbiórki. Ogrodzimy teren wokół, bo zagraża bezpieczeństwu.

      Oboje mimowolnie spojrzeli na ruinę.

      – No nic. Zapraszam pana do wozu, spiszemy protokół – oznajmił strażak i wskazał, o który wóz mu chodzi.

      W drodze zaczął rozwodzić się nad przyczyną pożaru. Wstępnie ustalono, że pierwszy ogień pojawił się w piwnicy, ale dopiero kiedy zrobi się całkowicie jasno, będą w stanie powiedzieć mu coś więcej na ten temat. Oczywiście Rimet zbył to machnięciem ręki. Strażacy nigdy nie ustalą prawdziwej przyczyny. Tylko garstka osób wiedziała, co naprawdę się wydarzyło tej feralnej nocy.

      ***

      Vivian rozkoszowała się już trzecim papierosem z rzędu. Odkąd Thomas zginął w czasie ataku Stróżów, miała gdzieś swoje postanowienie o ograniczeniu palenia. Dym wypełniający jej płuca sprawiał chwilową przyjemność, o którą trudno było w ostatnich dniach.

      Przez okno szopy obserwowała akcję strażaków, a potem czekała na przyjazd Stróża. Doskonale przewidziała ich kroki. Nawet przypuszczała, że to właśnie sam dowódca Zgromadzenia przyjedzie na miejsce razem z Damienem. Catherine w tym czasie musiała zostać w jego domu. Może to właśnie w tym domu zaszyje się na jakiś czas.

      Uśmiechnęła się sama do siebie. Wszyscy byli zajęci oglądaniem zwęglonego domu i tym, jak strażacy zabezpieczali teren taśmą. Fascynujące zjawisko. Ale dla Vivian był to plus. Wymknęła się z szopy i ruszyła w stronę samochodu, którym przyjechali Stróże. Nikt nie zauważył, jak znalazła się za nim i nagle zniknęła, grzebiąc co nieco w podwoziu. To było takie banalne, pomyślała.

      ***

      Po oględzinach spalonego budynku przyjaciele wrócili z powrotem do domu Louisa. Tym razem weszli przez główne drzwi, bo staruszka już nie spała. Siedziała na swoim ulubionym miejscu w kuchni przy blacie i dziergała na drutach skarpetki. Rimet przywitał się i od razu przeprosił za nachodzenie o tak wczesnej porze. Potem opowiedzieli kobiecie, co się wydarzyło.

      Przejęta wiadomością od razu zapewniła o swoim wsparciu i oznajmiła, że Damien ma zamieszkać razem z nimi. I tak od dawna traktowała go jak członka rodziny, więc byłaby szczęśliwa, mając w domu kogoś jeszcze. Rimet podziękował serdecznie. Nie СКАЧАТЬ