Название: Zgromadzenie, Tom III Ulubienica
Автор: Joanna Jarczyk
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Зарубежная фантастика
isbn: 978-83-8219-063-2
isbn:
Zamachnął się ręką, a wszelki kurz, żwir i drobne kamienie wymiotły się ze środka pomieszczenia. Podszedł tam, po czym kucnął na betonowej podłodze. Położył dłoń na zimnej ziemi, a ta zadrżała.
Wkrótce zmieni się wiele rzeczy.
5
Damien stał przy oknie i wpatrywał się w gęsty las, który rozpoczynał się zaledwie kilka metrów dalej. Panowała ciemność, ponura otchłań, która gdzieś tam skrywała mroczne miasto Tenebris. I Balthazara, który chciał ich zabić. Przede wszystkim chciał znaleźć Catherine. Co by się stało, gdyby jej instynkt nie dał sygnału do ucieczki w feralną noc? Już by nie żył.
Nie potrafił stłumić zdenerwowania. Nie czuł się tu dobrze i nawet fakt, że znajdował się w możliwie najbezpieczniejszym miejscu na ziemi, nie dawał mu takiego poczucia. Bo to nie był jego dom. Nie miał już domu.
Wszystko, co wydarzyło się, odkąd wstąpił do Zgromadzenia, zdawało się być drobnostką w porównaniu z tym, co działo się teraz. Balthazar był nieobliczalny, a Damien coraz bardziej obawiał się, że może się posunąć do wszystkiego, by osiągnąć swój cel. I tylko fakt, że Catherine była bezpieczna, był dla niego otuchą. Choć stwierdzenie „bezpieczna” również było tu przesadzone. Nie sądził, że wytrzyma w Kampie przez cały czas. Zaraz potem jak na zawołanie usłyszał jej głos:
– Nad czym myślisz?
Odwrócił się i ujrzał kobietę w białej, męskiej koszuli. Wciąż wolała rzeczy, które niekoniecznie nosiły normalne dziewczyny, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało. Było w tym nawet coś seksownego. Zdziwił się, że nie usłyszał, kiedy weszła i zamknęła za sobą drzwi, chociaż czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Wzruszył ramionami i odparł:
– Nad niczym.
Łowczyni powolnym krokiem zbliżyła się ku niemu. Miała rozpuszczone włosy, mokre po kąpieli. Jej oczy w świetle małej lampki przy łóżku wydawały się o wiele ciemniejsze. Wpatrywała się w niego w półuśmiechu i nie mógł się powstrzymać od myśli, że była strasznie pociągająca.
– Musiałeś o czymś myśleć, gapiąc się w okno przez dobre kilka minut.
– Już tyle tu jesteś? – zapytał, choć pytanie to było zupełnie bezcelowe. Przyglądała się mu kolejne sekundy.
– Więc o co chodzi?
Damien nabrał tchu, wypuścił powietrze i ponownie spojrzał przez okno. Ciężko było mówić o swoich utrapieniach, szczególnie kobiecie, która przez większość życia była szkolona na bezwzględną Łowczynię i która zamiast dzieciństwa miała piekło. A jednak nie potrafił udawać, że wszystko jest w porządku.
– Boję się – przyznał w końcu.
– Czego?
– Tego, co będzie. – Znów spojrzał jej w oczy, a potem zrobił ku niej krok, by objąć ją w pasie. – Boję się o ciebie, Catherine.
Łowczyni złapała jego ramiona i otworzyła usta, ale żadne słowa się z nich nie wydobyły. Nie była przyzwyczajona do takich sytuacji, do takich rozmów. Jej ciało reagowało w dziwny sposób, czuła przyjemne skurcze w podbrzuszu, a jej serce przyspieszało. Nie potrafiła jednak nic powiedzieć.
– Przeraża mnie to, że nie byłem w stanie uratować nawet kota. Kota, rozumiesz? Nic nie mogłem zrobić. A gdyby nie ty…
– Tęsknisz za nią? – przerwała mu, zanim dokończył to, co spodziewała się usłyszeć.
– Wiem, że to zwierzak, ale oczywiście. Długi czas tylko ta kotka dotrzymywała mi towarzystwa. Chyba bez niej bym zwariował.
– Ja też za nią tęsknię – oznajmiła, sądząc, że to dobra odpowiedź. – Polubiłam ją.
Damien uśmiechnął się, a następnie poprawił opadający na jej twarz kosmyk włosów. Twarz Catherine przybrała poważny, ale jakże czarujący wyraz. Włączała się u niej nieśmiałość, którą wyjątkowo lubił.
– O mnie nie musisz się martwić – powiedziała. – Całkiem dobrze sobie radzę.
– Zdążyłem to zauważyć.
Wydostała się z jego objęć i odsunęła na trzy kroki. Pomyślała, że skoro byli już przy trudnych tematach, nie powinna ukrywać przed Damienem tego, czego zdołała się dowiedzieć, będąc jeszcze w Tenebris.
– Coś się stało? – zapytał nagle.
– Właściwie tak.
Nabrała powietrza na wspomnienie rozmowy z Thomasem, podczas której oznajmił, że rodzina Vivian zginęła w pożarze. Szok, którego doznała, uderzył ją z taką siłą, że omal się nie przewróciła. Teraz znów poczuła się nieswojo.
– Wieczorem przed atakiem na Tenebris dowiedziałam się czegoś o Vivian i… jestem niemal pewna, że ona jest moją siostrą.
– Biologiczną?
– Tak, tą, której szukam.
– Ale…
– Vivian to Tina – ucięła ostro, zbyt ostro.
Złapała się za ramiona, a potem spokojniejszym głosem opowiedziała o rozmowie z Thomasem. Damien również był w niemałym szoku. To było wręcz nieprawdopodobne, że obie siostry żyły obok siebie i nie miały pojęcia o swoim pokrewieństwie.
– Dziwne, że cię nie poznała – stwierdził. – Tym bardziej że nie zmieniłaś wyglądu.
– Łowcy częściowo tracą pamięć, zanikają im wspomnienia, podstawowe informacje o najbliższych. To nie takie dziwne, tym bardziej jeśli miała świadomość tego, że jej młodsza siostra nie żyje.
Catherine usiadła na skraju łóżka. Mimowolnym ruchem wygładziła prześcieradło, a potem położyła dłonie na swoich udach.
– Nie powiedziałaś jej o swoich przypuszczeniach?
– Pokłóciłyśmy się, zanim to odkryłam. Potem był atak Stróżów.
– Była tam, prawda? To ona stworzyła barierę z ognia?
– Tak, to ona. – Westchnęła. – Ona też przyszła z Balthazarem do twojego domu. Ochroniła nas przed nim.
– Co ty mówisz? Prawie nas spaliła!
– Nie rozumiesz. – Pokręciła głową. – Dała nam szansę na ucieczkę. Vivian jest najlepszą tropicielką. Wiedziała, że jesteśmy w piwnicy, a jednak powiedziała Balthazarowi co innego. Dopiero potem wydał jej rozkaz spalenia domu, a nie mogła go nie wykonać.
Damien przypomniał sobie tamtą sytuację. Rzeczywiście był moment, w którym myślał, że zostaną zdemaskowani.
– Więc co teraz? Tak jakby jesteście СКАЧАТЬ