Schwytać szczęście. Dorota Milli
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Schwytać szczęście - Dorota Milli страница 13

Название: Schwytać szczęście

Автор: Dorota Milli

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Любовно-фантастические романы

Серия:

isbn: 978-83-8195-330-6

isbn:

СКАЧАТЬ ze sobą jakieś dokumenty? – Kobieta popatrzyła na teczkę w dłoni kandydatki.

      – Proszę. Przepraszam, powinnam się przedstawić.

      – Twój strój już nam wiele o tobie powiedział. Nie sądzę, by dane to zmieniły. – Mężczyzna odebrał teczkę i podał kobiecie. – Ale śmiało, nasza umiłowana szefowa chętnie pozna twoje imię.

      – Hana Swat, bardzo mi miło. Hana przez jedno „n”. Mój tata je wybrał, imię japońskie, które znaczy „kwiat” – mówiła, by rozładować stres spowodowany oczekiwaniem. Nie potrafiła niczego wyczytać z twarzy kobiety.

      – Masz duże doświadczenie. – Kobieta przeczesała dłonią włosy i, odkładając dokumenty, zadźwięczała biżuterią zawieszoną na dłoni. – Ale nie jako asystentka.

      – Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych.

      – Dlaczego nie pracujesz w swoim zawodzie?

      – Pracowałam do niedawna. To stało się dość niespodziewanie.

      – Co się wydarzyło?

      Hana zawahała się, ale postanowiła powiedzieć prawdę.

      – Nie docenili mnie. Poświęcałam się i bardzo starałam, udało się, zdobyliśmy główną nagrodę. Miałam dostać awans i swój zespół, ale stanowisko zgarnęła córka właściciela. Zielona i niedoświadczona, zaraz po studiach.

      – Uniosłaś się dumą? – Mężczyzna po raz pierwszy popatrzył na nią przychylnie.

      – Odeszłam, a teraz… jestem tutaj.

      – Pokazuje waleczność – dodał mężczyzna z uśmiechem. – Ma szansę być pożyteczna. – Zerwał się z miejsca i podszedł do dziewczyny.

      Hana znieruchomiała, gdy mężczyzna zaczął dotykać jej włosów. Uwolnił z gumki i rozsypał na plecach.

      – Myślę, że jest potencjał.

      – Przepraszam, kim pan jest?

      – Fryzjerem – odpowiedział zaskoczony. – Przecież to rzuca się w oczy. Widać, że nie zna się na ludziach – rzucił do kobiety.

      – Z tym niestety muszę się zgodzić – mruknęła Hana.

      – Moja firma działa od tygodnia i mam wobec niej ogromne ambicje – powiedziała kobieta, wstając i podchodząc bliżej. – Muszę niektórym udowodnić, że znam się nie tylko na właściwym doborze zastawy na kolację. Czy jesteś w stanie mi w tym pomóc, Hano?

      – Oczywiście, jestem gotowa.

      – Mimo że nie wiesz, co będziesz robić? Jakie projekty podejmować? Myślę, że z niczym podobnym się nie spotkałaś.

      – W mojej sytuacji podejmę się wszystkiego.

      – Chciałabym poznać twoją sytuację, ale to może następnym razem. Najpierw pierwsze zadanie. Będziesz moją asystentką od wszystkiego, a to spory zakres. Musisz mnie godnie reprezentować. Jutro spotkasz się z Gustawem – przeniosła wzrok na fryzjera. – Popracuje nad tobą.

      – A jest nad czym pracować – wtrącił Gustaw.

      – Zmienimy kolor włosów i długość. To musi być jakaś fryzura. Garderoba też, kilka kostiumów, odpowiednie buty, oczywiście ja pokrywam wydatki. Gustaw będzie wiedział, co robić.

      – Loretto, niczym nie musisz się martwić. – Gustaw skłonił się jak staroświecki dandys.

      – Ale ja zaczynam – wtrąciła Hana. Nadal nie wiedziała, co będzie robić, jedynie poznała imię swojej przyszłej szefowej. Rozważała, czy to roztropnie godzić się na poddanie obróbce i to dosłownie.

      – Musisz mi zaufać, tak jak ja tobie, Hano, przyjmując cię do pracy, bo właśnie to zrobiłam. – Loretta uśmiechnęła się, a w jej oczach pokazała się ulga. – Przyjdziesz do biura, gdy już będziesz odpowiednio uformowana. Pomożesz mi, Hano, jestem zdesperowana podobnie jak ty.

      Hana wyszła z biura, nie wiedząc, co się właśnie wydarzyło. W dłoni trzymała wizytówkę salonu fryzjerskiego, do którego musiała się jutro zgłosić. Została zatrudniona, dostała pracę, więc jej problemy mogą zostać w niedługim czasie rozwiązane. Zgodziła się na zmiany, ale liczyła, że pieniądze zrekompensują wszystko. Dziś to była najlepsza wiadomość.

      ***

      Opuściła budynek, nie patrząc na urokliwe otoczenie, skotłowane fale uderzające o beton ani rozbłysk świateł na molo i kształty żaglowców w oddali. Nie zwracała uwagi na ludzi, których mijała, zupełnie zapominając o rzucającym się w oczy stroju. W myślach odtwarzała minione spotkanie na piątym piętrze, starając się z tej niewielkiej ilości informacji wyłuskać odpowiedzi na liczne pytania.

      Kobieta z bliska wyglądała na więcej lat, niż Hana na początku oceniła. Zachowywała się lekko i wytwornie, a Gustaw skakał przy niej jak mały piesek, gotowy spełnić każde żądanie. W głowie Hany natrętnie dźwięczało pytanie, czy dobrze zrobiła, zatrudniając w pracy, o której nadal nic nie wiedziała.

      Wsiadła do samochodu i postanowiła odwiedzić najbliższy komisariat policji. Grzesiek mógł jeszcze pojawić się w jej drzwiach i wszystko wyjaśnić, ale to już nie miało znaczenia.

      Musiała przyznać się do błędu i poprosić o pomoc, bo sama na pewno sobie nie poradzi.

      Skręciła w ulicę Waszyngtona i po chwili była na miejscu. Wbiegła na schody i weszła do środka, przyciągając wzrok zebranych, ale nie zwróciła na to uwagi pochłonięta czekającym ją zadaniem.

      Podeszła do szerokiej lady.

      – Dzień dobry chciałam zgłosić kradzież – powiedziała i nim się spostrzegła, została przyjęta przez funkcjonariusza, który siedział przy biurku w niewielkim pokoju zastawiony dokumentami i teczkami.

      – Chciała pani zgłosić kradzież, czego dokładnie? – Funkcjonariusz notował coś na dokumencie, marszcząc przy tym brwi.

      – Zegarka, pieniędzy z konta i do tego zaciągnięcie debetu, z którego nie skorzystałam – uściśliła, mając nadzieję, że uzyska pomoc, a pieniądze jak najszybciej do niej wrócą. – I wiem, kto to zrobił.

      Policjant uniósł głowę i w zaskoczeniu przyjrzał się kobiecie.

      – Jak dokładnie do tego doszło? Mogłaby mi pani nakreślić sytuację.

      Hana opisała w kilku zadaniach związek z Grześkiem. Obserwując minę policjanta, miała coraz większe przeczucie, że im więcej mówi, tym bardziej stawia się w niekorzystnym świetle.

      – Myślę, że szybko uda się to wyjaśnić – powiedział, nie zdradzając emocji. – Skoro pani nie zgubiła zegarka, nie brała debetu i nie wypłacała pieniędzy z konta, czy tak?

      – Nie zgubiłam, nie wypłacałam i nie zaciągałam debetu, za wszystkim stoi Grzegorz СКАЧАТЬ