Название: Schwytać szczęście
Автор: Dorota Milli
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Любовно-фантастические романы
isbn: 978-83-8195-330-6
isbn:
Jej rozmyślanie przerwał dźwięk telefonu. Uśmiechnęła się, widząc, kto dzwoni.
– Wszystko w porządku, Liwia. Dostałam pracę.
– To czemu nie dzwonisz i się nie chwalisz? Co dokładnie będziesz robić?
– Właściwie to nadal zostaje dla mnie tajemnicą. Mam nadzieję, że jutro dowiem się wszystkiego. – Hana opisała spotkanie z dwoma osobliwymi postaciami, szefową Lorettą i fryzjerem Gustawem.
– Czy na pewno wiesz, co robisz?
– Nie, Liwia, nie wiem. Chcesz mnie przestrzec? Opowiedzieć, co najgorszego mnie czeka?
– Chcę ci tylko życzyć powodzenia.
– Naprawdę?
– Naprawdę. Dostosowuję się do twojej specyficznej sytuacji.
– Specyficzna bardziej mi się podoba niż beznadziejna.
– Trudno też przewidzieć, co się wydarzy. Mamy za mało informacji. Dziwię się, że sama to mówię, ale może powinnaś zdać się na los i to dosłownie.
– Muszę wytrzymać w tej pracy, przynajmniej do czasu aż pojawi się ogłoszenie firmy z Gdańska. Dobrze płacą, a ja mam zaległości w opłatach za czynsz, później pożyczę i jeszcze… Chyba muszę sobie to wszystko spisać. – Westchnęła, gdy poczuła ciężar obowiązków. – Jeszcze znaleźć gnojka Grześka… I wygląda na to, że raczej będę musiała zrobić to sama. Byłam na policji – rzuciła, uprzedzając pytanie Liwii. – Ubrana na różowo, a przepraszam, sweter był lawendowy, co wytknął mi Gustaw. Mój strój nie pomógł, a to, co mówiłam, nie przekonało policjanta. Zapytał, czy coś biorę.
– Czyli się przejął.
– Moim zdrowiem psychicznym, a nie Grześkiem.
– Znajdą go?
– Nie mam nawet jego zdjęcia, ten drań wszystkie wykasował. Zadbał o każdy szczegół. To oszust, a ja głupia wpadłam w jego sidła.
– Kochałaś go?
– Miło się gadało, była intymność… Minęło dopiero pół roku, sądziłam, że z czasem będzie „ciaśniej”, bardziej do siebie przylgniemy – wytłumaczyła, na siłę szukając wspomnień, momentów drgania serca, ale nic takiego nie wychwyciła.
– Powinnaś to czuć, a nie na to czekać.
– Oboje czekaliśmy, choć najwyraźniej on tylko na sposobność, żeby mnie okraść.
– Byłaś łatwym celem. Zapracowana, ciągle w biegu, wierząca w wasz związek. Ciekawe, ile takich jak ty oszukał?
– Sądzisz, że były inne?
– Skoro zabezpieczył się na wszystkich polach, musiał mieć wprawę.
– Czyli może nie tylko ja jestem naiwna? To byłoby pocieszające, ale i straszne. Policja niestety jest bezradna. Funkcjonariusz przyjął moje zgłoszenie, ale odłożył je na stos papierzysk, które stały daleko od jego biurka. Takie miejsce na później, za jakiś czas. Nie mógł zniszczyć dokumentu, ale jestem pewna, że chciał to zrobić.
– Może prywatny detektyw?
– Nie mam kasy, za to mnóstwo zmartwień. Policjant miał rację, żyję po omacku, nie wiem nawet, co wydarzy się jutro. Nie wspominając o tym, gdzie będę mieszkać. Pani Janik nie jest miłą starszą panią, jakie opisują w książkach.
– Coś wymyślimy. Teraz powinnaś skupić się na utrzymaniu pracy.
– A jak zrobią ze mnie straszydło?
– Tego już nie da się zrobić. – Liwia zaśmiała się, ale szybko spoważniała. – Przepraszam, to prima aprilis. Nie jesteś straszydłem.
– Ten cały dzień to jeden wielki żart, ale wcale nie jest mi do śmiechu. – Hana na siłę starała się odpędzić czarne scenariusze. – Może to dobrze, że zajmą się mną profesjonaliści? Tylko co dokładnie będę robić? Nie prześpię tej nocy spokojnie.
– Szefowa płaci ci za fryzjera i ciuchy? Nie powinnaś narzekać.
– Masz rację. Czym się denerwuję? Czeka mnie miły poranek, później mam spotkanie w Tower, w biurze firmy. Ciekawe co Loretta będzie chciała w zamian?
– Bądź dobrej myśli. Chciałabym cię zobaczyć w nowej odsłonie. Może spotkamy się na kawie, zanim pojedziesz do biura, asystentko?
– Możesz się tak wymykać z pracy?
– Nie wymykam się, korzystam z przerwy, a lubię spędzać ją poza biurem, zwłaszcza gdy jest piękna wiosna. Rano zazwyczaj załatwiam papiery, później spotkania z klientami. Zawsze jest coś do załatwienia na mieście.
– Dam znać. Pamiętaj, jak mnie zobaczysz, masz mówić, że wyglądam cudownie, że do twarzy mi z tym, co mi zrobią.
– Znasz mnie.
– Znam, dlatego zastrzegam.
5
– Nie będziesz histeryzować? – zapytał Gustaw, gdy w drzwiach salonu pojawiła się Hana Swat.
– Ubrałam się wczoraj na różowo, wyszłam tak na miasto, odwagi mi nie brakuje – uśmiechnęła się, próbując w to uwierzyć. Pocieszeniem był elegancki salon, do którego na pewno trzeba się wcześniej umówić i swoje należycie odczekać, a patrząc na klientki odwiedzające jego progi, mogła być dobrej myśli.
– Takie podejście lubię! Dziś nawet przypominasz normalną osobę. – Zlustrował ją od stóp do głów. Dżinsowe spodnie i niebieska koszula nie przypadły mu do gustu. – Niemodną, ale normalną.
– Dziękuję, Gustawie, a teraz zrób ze mnie piękność.
– Oczekujesz cudu. Chodź ze mną.
– Myślałam, że rozmawiam ze specjalistą – rzuciła z rozbawieniem, idąc za niewielkim fryzjerem i starając się wszystkiemu dookoła przyjrzeć. Uwagę przyciągał nie tylko bogaty wystrój salonu, lecz także pracujący w nim ludzie. Była kobieta uczesana w stylu lat sześćdziesiątych, ale i chłopak z irokezem. Różnorodność stylów tworzyła fascynujący obrazek.
– Rozmawiasz z królem tego miejsca, który zasłużenie dzierży władzę. – Wskazał dziewczynie siedzisko przy myjce.
– Często będziemy się spotykać? – próbowała wybadać, na czym będzie polegała jej nowa praca.
– Czasem СКАЧАТЬ