Название: Bóg Imperator Diuny
Автор: Frank Herbert
Издательство: PDW
Жанр: Зарубежная фантастика
Серия: s-f
isbn: 9788381887786
isbn:
„Czasami myślę, że robią to, żeby być w czymkolwiek nieposłuszni”.
Tleilaxanie polegali na pewnej ważnej rzeczy, która – jak wiedzieli – ochroniła ich w innych sprawach.
„Obecność Duncana cieszy Paula Atrydę we mnie”.
– Duncanowie mają przychodzić do mnie z czymś więcej niż tleilaxańskie przygotowanie – uprzedził Leto swego marszałka dworu w jego pierwszym dniu w cytadeli. – Musisz dopilnować, by moje hurysy uspokoiły ich i odpowiedziały na pewne pytania.
– Na jakie pytania mogą odpowiadać, Panie?
– One wiedzą.
Moneo dowiedział się oczywiście wszystkiego w miarę upływu lat.
Leto usłyszał głos Moneo za drzwiami, potem kroki eskorty rybomównych, wreszcie wyraźne i ostrożne kroki nowego gholi.
– Tędy – powiedział marszałek. – W środku będzie ciemno. Zamkniemy za tobą drzwi. Stój i czekaj, aż Pan Leto przemówi.
– Dlaczego będzie ciemno? – Głos Duncana był agresywny i pełen obaw.
– On to wyjaśni.
Idaho został wepchnięty do sali, a skrzydło drzwi zamknęło się za nim.
Leto wiedział, co widzi ghola: tylko cienie wśród cieni i czerń, w której nie można zlokalizować nawet źródła dźwięku. Jak zwykle Leto użył głosu Paula Muad’Diba.
– Miło cię znowu widzieć, Duncanie!
– Ja ciebie nie widzę!
Idaho był wojownikiem, a wojownik atakuje. To upewniło Leto, że ghola jest wiernym odwzorowaniem oryginału. Gra moralności, dzięki której Tleilaxanie budzili przedśmiertne wspomnienia gholi, zawsze pozostawiała w ich umysłach niepewność. Niektórzy byli przekonani, że grozili prawdziwemu Paulowi Muad’Dibowi. Ten również miał takie wrażenie.
– Słyszę głos Paula, ale go nie widzę – powiedział Idaho. Nie próbował ukryć zawodu.
„Dlaczego Atryda bawi się w tę głupią grę? Paul od dawna nie żyje, a to jest Leto, nosiciel wskrzeszonych wspomnień Paula… i wspomnień wielu innych! Jeśli, rzecz jasna, można wierzyć Tleilaxanom”.
– Powiedziano ci, że jesteś tylko ostatnim z długiego szeregu duplikatów.
– Nie mam po nich żadnych wspomnień!
Leto rozpoznał w głosie Duncana histerię ledwie zamaskowaną wojacką brawurą. Przeklęta praktyka odtwarzania osobowości po opuszczeniu przez gholę kadzi wywołała jak zwykle mentalny chaos. Ten Duncan przybył w stanie bliskim szoku, podejrzewając, że jest obłąkany. Leto wiedział, że potrzebne będą najsubtelniejsze działania, by uspokoić biedaka. Dla nich obu będzie to wyczerpujące emocjonalnie.
– Zaszło wiele zmian, Duncanie – rzekł – ale jedno się nie zmieniło. Nadal jestem Atrydą.
– Powiedzieli mi, że twoje ciało…
– Tak, to się zmieniło.
– Przeklęci Tleilaxanie! Usiłowali mnie zmusić do zabicia kogoś… cóż, wyglądał jak ty. Przypomniałem sobie właśnie, kim byłem, a tam był… Czy to mógł być ghola Muad’Diba?
– Maskaradnik, zapewniam cię.
– Wyglądał i mówił tak podobnie… Jesteś pewny?
– Aktor, nic więcej. Czy przeżył?
– Oczywiście! Tak właśnie obudzili moje wspomnienia. Wyjaśnili mi całe to diabelstwo. Czy to prawda?
– Prawda, Duncanie. Nie cierpię tego, ale pozwalam na to, by mieć przyjemność z twego towarzystwa.
„Potencjalne ofiary zawsze przeżywają – myślał Leto. – Przynajmniej spotkanie z tymi Duncanami, których oglądam. Zdarzały się wpadki, fałszywy Paul został zabity, a Duncan spisany na straty. Zawsze jednak istnieją kolejne komórki oryginału”.
– A co z twoim ciałem? – zapytał Idaho.
Można już było odprawić Muad’Diba i Leto wrócił do własnego głosu.
– Zgodziłem się na drugą skórę z piaskowych troci i od tamtej pory one mnie zmieniają.
– Dlaczego?
– Wyjaśnię ci to w stosownym czasie.
– Tleilaxanie mówili, że wyglądasz jak czerw pustyni.
– A co mówią moje rybomówne?
– Że jesteś Bogiem. Dlaczego nazywasz je rybomównymi?
– To stary koncept. Pierwsze kapłanki rozmawiały w snach z rybami. Dowiedziały się dzięki temu wielu cennych rzeczy.
– Skąd to wiesz?
– Ja jestem tymi kobietami… i wszystkim, co było przed nimi i po nich.
Leto usłyszał, jak Idaho przełyka ślinę wyschniętym gardłem.
– Już wiem, po co ta ciemność. Dajesz mi czas na oswojenie się.
– Zawsze szybko pojmowałeś, Duncanie.
„Z wyjątkiem tych przypadków, kiedy pojmowałeś wolno”.
– Od jak dawna się zmieniasz?
– Od ponad trzech i pół tysiąca lat.
– Więc Tleilaxanie mówili prawdę!
– Rzadko teraz ośmielają się kłamać.
– To długo.
– Bardzo długo.
– A Tleilaxanie… kopiowali mnie wiele razy?
– Wiele.
„Czas, żebyś zapytał, ile razy”.
– Ilu mnie już było?
– Pozwolę ci zajrzeć do akt.
„I tak to się zaczyna” – pomyślał Leto.
Taka rozmowa najwyraźniej zadowalała Duncanów, ale nigdy nie udało się uniknąć pytania: „Ilu mnie już było?”.
Duncanowie nie różnili się od siebie, choć nie dzielili nowych wspomnień.
– Pamiętam swoją śmierć – powiedział Idaho. – Harkonneńskie ostrza, całe ich mnóstwo, godzące w ciebie i w Jessikę.
Leto СКАЧАТЬ