Название: Hrabina Cosel
Автор: Józef Ignacy Kraszewski
Издательство: Public Domain
Жанр: Зарубежная классика
isbn:
isbn:
– Widzę że pan nie możesz się tak prędko zdecydować, co sobie obierasz, pokój czy wojnę, daję więc czas do namysłu. Przypominam tylko wam, że wojna ze mną i królem może być cokolwiek niebezpieczną: masz do wyboru albo wzrost lub upadek.
I wyszła nie czekając już odpowiedzi.
Hoym latał ciągle rwąc na sobie odzież, siadał, wstawał, rozpaczał i byłby tak przetrwał nie wiem jak długo, gdyby go nadchodzący Vitzthum nie rozbudził z tych szałów.
– Co ci jest Hoym? – zawołał – co ci się stało?
– Co się stało? a! wy to lepiéj z pewnością wiecie odemnie, kochani przyjaciele, coście mi tę miłą zgotowali niespodziankę. Anna mnie rzuca! królowi jeszcze i téj potrzeba było. Po cóż szła za mnie? dla czego mi dała tych kilka lat szczęścia, ażeby niegodnie zdradzić, zesromocić w oczach ludzi i wystawić na szyderstwo…
Vitzthum dał mu się wyburzyć.
– Słuchaj Hoymie – rzekł – bardzo pojmuję że ci pięknéj Anny żal być może, ale nigdy nie miałeś jéj serca, a bałamuciłeś się tak, iż wątpię żebyś i ty ją tak bardzo ubóstwiał. Jest to sprawa miłości własnéj. O honor nie idzie, bo żona cię porzuca. Mówmy rozsądnie, ja przychodzę tu z poleceniem od króla.
Hoym namarszczył się, odskoczył i zamilkł.
– Cóż N. Pan każe? – mruknął ironicznie.
– Żąda abyś dozwolił na rozwód z żoną, za co ci łaskę i wdzięczność swą przyrzeka, – dodał Vitzthum. – W przeciwnym razie, mój kochany Hoym, bardzo mi cię żal, ale muszę ci oznajmić, iż się narażasz na najgroźniejsze następstwa. Masz wybór, z królem do walki stanąć nie możesz. Najmniejsza przykrość wyrządzona hrabinie, uważaną będzie za obrazę majestatu.
– Ale po cóż chcecie mojego zezwolenia? – wybuchnął Hoym – wszakże król i bez niego uczynić może co mu się podoba. Konsystorz jemu nie mnie będzie posłusznym. Ja tu nic nie znaczę… Zabiera mi com miał najdroższego, niech bierze, ale niech nie żąda abym jeszcze za to mu dziękował.
Vitzthum się uśmiechnął.
– Jest to dowód łaski króla że chce na to przyzwolenia twego, co i bez niego mieć może. Widzieć w tém powinieneś chęć zatrzymania cię na stanowisku.
– Bom mu potrzebny! – mruknął Hoym.
Vitzthum usiadł na kanapie.
– Kochany hrabio, namyśl się – rzekł – gdy wyjdę ztąd będzie po czasie.
Hoym znowu biegał i co spotkał wywracał, w końcu śmiać się począł, ale bolesnym śmiechem pełnym goryczy i padł w krzesło…
– Hoym, król czeka na odpowiedź? – zapytał Vitzthum.
– Wszakże nie mogła być wątpliwą – odparł minister – szyderstwem jest pytać odartego z sukni o pozwolenie zatrzymania jéj, grożąc mu pałką nad głową. A więc naturalnie kochany szwagrze, zaniesiesz odpowiedź N. Panu, że jestem mu nadzwyczaj wdzięczen, iż raczył mnie od ciężaru téj kobiéty uwolnić, że zgadzam się na wszystko, żem rad, szczęśliwy, wesół i całuję pańską rękę jego. Przecież to honor niepospolity ofiarować N. Panu od ust nadgryziony owoc… cha! cha!
– Gdybyś wypił szklankę zimnéj wody – szepnął Vitzthum biorąc za kapelusz, – hę?
Ze współczuciem podał rękę Hoymowi.
– Wierz mi, – rzekł cicho – ty jeszcze lepiéj na tém z łaski żony wychodzisz niż inni. Powiem królowi że się zgadzasz… ochłoniesz i odbolejesz.
Vitzthum przypomnieć sobie zapewne musiał mówiąc to własną swą przygodę z siostrą Hoyma, która krótką chwilę szczyciła się łaską N. Pana.
Na odpowiedź męża oczekiwał sam król w zamku, lecz zniecierpliwiony w końcu kazał się zanieść do pałacu Hoyma i wszedł do pokojów Anny… Vitzthum miał się udać na zamek, gdy mu oznajmiono iż król o trzy kroki nań czeka. Z postawy i uśmiechu ulubieńca, August poznał zaraz iż Hoym się upierać nie będzie. Piękna Anna niespokojnie biegła do posła.
– Byłeś hrabia szczęśliwszym niż ja?
– Szczęśliwszym nad panią nikt być nie może, – odparł kłaniając się Vitzthum – ale byłem cierpliwszym. Dałem się wyburzyć Hoymowi i na wszystko się zgodził.
Radość błysnęła w czarnych oczach Anny, o mało nie rzuciła się na szyję Vitzthumowi.
– A! przynosisz mi pan swobodę i szczęście, – zawołała – nie umiem ci odwdzięczyć.
Na stoliku złote stało pudełeczko, chwyciła je i podała Vitzthumowi.
Król pobiegł je zobaczyć i wyrwał mu z rąk gwałtownie.
W pudełku była miniatura Anny, przed kilką laty zrobiona.
– A! – zawołał król – przepraszam, to za nadto dla ciebie Vitzthum; prawem królewskiém konfiskuję, w zamian daję ci 20,000 talarów: tego wizerunku nikt prócz mnie mieć nie może i nie będzie.
Anna rzuciła się królowi na szyję.
Nazajutrz w konsystorzu oboje, hrabia Hoym i hrabina podali się o rozwód, stając przed nim w osobach swych umocowanych; królewski rozkaz przyspieszył ogłoszenie wyroku, który trzeciego dnia został przybity na wszystkich placach, po gmachach i publicznych miejscach, bo tak Anna żądała.
Tegoż dnia hrabina wyniosła się z pałacu męża do przygotowanego dla niéj domu w blizkości zamku, który naprędce połączono w kilkanaście godzin przybudowaną galeryą krytą.
Wieść o tym wypadku piorunem pierwszéj chwili rozeszła się po mieście. Pani Hoym rzuciła zarazem nazwisko męża i od majętności swéj rodziny w Holsztynie kazała się zwać panią Cosel. August poprzysiągł jéj że u cesarza Józefa wyrobi tytuł hrabiowski, a zamiast domu, który czasowo zajmowała, przyrzekł w kilka miesięcy wznieść pałac czarów i tysiąca nocy.
Nigdy od dawna żadna z ulubienic króla tak jego umysłu, serca i namiętności nie opanowała. Całe dnie prawie spędzał u niéj, stał się niewidzialnym… zapomniał o całym świecie.
W pierwszéj chwili zaraz ks. Teschen, z którą król z wyszukaną czułością i zręcznością do ostatniéj chwili się obchodził, dowiedziała się o wszystkiém. Rozwód Hoymowéj, jéj przeniesienie się pod zamek nie zostawiały najmniejszéj wątpliwości o tém iż panowanie jéj było skończone. Ze strony króla ustały wprawdzie nadskakiwania i odwiedziny, СКАЧАТЬ