Król Maciuś Pierwszy. Janusz Korczak
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Król Maciuś Pierwszy - Janusz Korczak страница 11

Название: Król Maciuś Pierwszy

Автор: Janusz Korczak

Издательство: Public Domain

Жанр: Повести

Серия:

isbn:

isbn:

СКАЧАТЬ naprawdę pociąg dość szybko ruszył. Bo tak się jakoś dziwnie składało, że ile razy kto powiedział, że pociąg stać będzie długo, pociąg ruszał nagle – i żołnierze wskakiwali w biegu, a niejeden nie zdążył i zostawał w drodze.

      – Uczą nas tak w drodze, żeby się nie gapić – domyślał się któryś.

      Zajechali na większą stację. I naprawdę się okazało, że przejeżdżać będzie jakaś wielka figura. Flagi – warta honorowa, jakieś damy biało ubrane i dwoje dzieci z pięknymi bukietami.

      – Królewskim pociągiem jedzie na front sam minister wojny.

      Znów postawili pociąg na sąsiedniej linii, gdzie stali całą noc, którą Maciuś przespał kamiennym snem. Głodny, zmęczony i smutny – spał Maciuś i nic mu się nie śniło.

      Od świtu czyszczono i myto wagony – porucznik biegał i sam wszystkiego doglądał.

      – Trzeba was schować, chłopcy, bo będzie krewa37 – powiedział kapral.

      I Felek z Maciusiem zostali przyjęci do ubogiej izdebki zwrotniczego. Poczciwa żona zajęła się wojakami. Ciekawa też była, myśląc, że od małych więcej się czego dowie.

      – Oj, dzieci, dzieci – biadała – i po co wam to było. Nie lepiej chodzić do szkoły. Dawno wojujecie? Gdzie byliście – dokąd jedziecie?

      – Dobra pani gospodyni – chmurnie odpowiedział Felek. – Ojciec nasz jest plutonowy. I tak nam na odjezdnym powiedział: dobry żołnierz nogi ma do marszów, ręce do karabina38, oczy do patrzenia, uszy do słuchania, a język na to, żeby go trzymać za zębami, dopóki ich łyżka nie otworzy z zupą żołnierską. Żołnierz jednym karabinem jednej broni głowy. A jednym głupim językiem zgubić może nie tylko własną głowę, ale – całego oddziału. – Skąd i dokąd jedziemy – to tajemnica wojenna. Nic nie wiemy i nic nie powiemy.

      Aż usta otworzyła szeroko dobra zwrotniczowa39:

      – Kto by się to spodziewał. Malec, a gada jak stary. Macie rację: dużo bo szpiegów między wojskiem się włóczy. Ubierze40 taki siaki mundur żołnierski i wypyta, wywie się o wszystkim, a potem hajda do nieprzyjaciela.

      I z wielkiego szacunku nie tylko napoiła ich herbatą, ale i kiełbasy dała.

      Smakowało Maciusiowi śniadanie, tym bardziej, że i umył się jak należy.

      – Pociąg królewski, pociąg królewski – rozległo się wołanie.

      Felek wlazł z Maciusiem na drabinę, która stała przy obórce zwrotniczego i patrzyli.

      – Jedzie.

      Piękny pociąg osobowy z dużymi oknami wjeżdża na stację. Orkiestra gra hymn narodowy. W oknie stoi dobrze Maciusiowi znany minister wojny.

      Oczy ministra spotkały się na chwilę z oczami Maciusia.

      Maciuś drgnął i szybko się pochylił: coby to było, gdyby go poznał minister.

      Minister nie mógł poznać Maciusia, po pierwsze dlatego, że myśl jego była zajęta bardzo ważnymi sprawami, a po drugie dlatego, że już po ucieczce Maciusia, którą prezes ministrów ukrył przed wszystkimi, o czym później się powie – Maciuś podrobiony żegnał go na drogę w stolicy.

      Minister spraw zagranicznych kazał mu się przygotować do wojny z jednym, a bić się trzeba aż z trzema królami.

      Minister wojny miał teraz o czym myśleć: – Łatwo powiedzieć – idź i bij się, kiedy aż trzech na ciebie idzie. Co z tego, że pobije jednego albo dwóch nawet, jeżeli go trzeci położy.

      Żołnierzy by może starczyło, ale ani karabinów nie ma, ile potrzeba, ani armat, ani odzieży. Toteż minister taki plan obmyślił:

      – Rzuci się znienacka, rozbije pierwszego nieprzyjaciela – zabierze mu wszystko, co on przygotował do wojny – i dopiero weźmie się do drugiego.

      Przykro było trochę Maciusiowi, gdy patrzał, jak wojsko stało na baczność, jak ministrowi dawano kwiaty i orkiestra bez przerwy grała.

      – Mnie się to wszystko należy – pomyślał.

      Ale że był sprawiedliwy, więc zaraz sam sobie wszystko wytłomaczył41:

      – Tak, łatwo chodzić i salutować, słuchać muzyki i brać bukiety. Ale powiedz no, mój Maciusiu, czy wiedziałbyś, dokąd posyłać wojsko, kiedy nie umiesz jeszcze geografii.

      Bo co wie Maciuś? – Zna trochę rzek i gór, i wysp, wie, że ziemia jest okrągła i obraca się dokoła osi, ale taki minister musi znać wszystkie fortece, wszystkie drogi, musi znać każdą ścieżkę w lesie. Pra-pra-dziadek Maciusia wygrał wielką bitwę, bo kiedy nieprzyjaciel prowadził na niego wojska, on schował się w lesie, przeczekał aż nieprzyjaciel wejdzie głęboko w las, a sam gęstymi ścieżkami zaszedł od tyłu i rozbił go na głowę. Nieprzyjaciel myślał, że spotka wojsko pra-dziadka z przodu, a on uderzył niespodzianie z tyłu i jeszcze go wepchnął w bagna.

      A Maciuś czy zna swoje lasy i błota?

      Pozna je teraz. Gdyby siedział w stolicy, znałby tylko swój ogród królewski. A tak – zobaczy całe swoje państwo.

      Mieli słuszność żołnierze, że śmieli się z Maciusia. Maciuś jest bardzo jeszcze małym i mało uczonym królem. Może i źle się stało, że wojna tak od razu wybuchła. Żeby choć za dwa lata, albo za rok jakiś.

      Teraz muszę opowiedzieć, co działo się w pałacu, kiedy spostrzeżono, że nie ma króla.

      Wchodzi rano do sypialni najstarszy lokaj i oczom nie wierzy: okno otwarte, łóżko rozrzucone, a Maciusia ani śladu.

      Mądry był królewski lokaj: zamknął na klucz sypialnię, pobiegł do mistrza ceremonii, który spał jeszcze – obudził go i do ucha powiedział:

      – Jaśnie wielmożny mistrzu ceremonii, król zginął.

      Mistrz ceremonii w największej tajemnicy zatelefonował do prezesa ministrów.

      Nie upłynęło dziesięć minut, gdy w szalonym pędzie zajechały trzy samochody:

      prezesa ministrów

      ministra spraw wewnętrznych

      prefekta policji.

      – Ukradli króla.

      To przecież jasne. Nieprzyjacielowi musiało bardzo na tym zależeć, żeby ukraść króla. Wojsko się dowie, że nie ma króla, więc bić się nie zechce – i bez boju nieprzyjaciel zawładnie stolicą.

      – Kto wie, że nie ma króla?

      – Nikt nie wie.

      – To dobrze.

      – Musimy СКАЧАТЬ



<p>37</p>

krewa (daw. pot.) – nieszczęście, klęska, niepowodzenie. [przypis edytorski]

<p>38</p>

karabina – dziś popr. forma D. lp: karabinu. [przypis edytorski]

<p>39</p>

zwrotniczowa – żona zwrotniczego, pracownika kolei obsługującego zwrotnicę, która pozwala kierować pociągi na właściwy tor w miejscu, gdzie droga się rozwidla. [przypis edytorski]

<p>40</p>

ubrać mundur (reg.) – założyć mundur, ubrać się w mundur. [przypis edytorski]

<p>41</p>

wytłomaczyć – dziś popr.: wytłumaczyć. [przypis edytorski]