Название: Król Maciuś Pierwszy
Автор: Janusz Korczak
Издательство: Public Domain
Жанр: Повести
isbn:
isbn:
Król Maciuś krokiem stanowczym zagłębił się dalej, gdzie go nikt nie widział, i gorącą modlitwę skierował do Boga:
– Jestem małym chłopcem – modlił się Maciuś – bez twojej, Boże, pomocy, nie dam rady. Z twojej woli otrzymałem koronę królewską, więc pomóż mi, bo w wielkim jestem frasunku.
Długo prosił Maciuś Boga o pomoc i łzy gorące spływały mu po twarzy. Ale przed Bogiem nawet królowi nie wstyd płakać. Modlił się król Maciuś na przemian i płakał.
Aż zasnął, wsparłszy się o pień ściętej brzozy.
I śniło mu się, że ojciec jego siedział na tronie; a przed nim stali wyprostowani wszyscy ministrowie. Nagle wielki zegar sali tronowej, ostatni raz nakręcony czterysta lat temu – zadzwonił tak, jak dzwon kościelny. Mistrz ceremonii wszedł do sali, a za nim 20 lokajów wniosło złotą trumnę. Wtedy król ojciec zszedł z tronu i położył się do tej trumny, mistrz ceremonii zdjął koronę z głowy ojca i włożył ją na głowę Maciusia. Maciuś chciał usiąść na tronie: ale patrzy – tam znów siedzi jego ojciec, ale już bez korony i taki jakoś dziwny, jakby cień tylko. I ojciec powiedział:
– Maciusiu, mistrz ceremonii oddał ci moją koronę, a ja ci daję – mój rozum.
I cień króla wziął w ręce głowę – i Maciusiowi aż serce zabiło, co to teraz będzie.
Ale ktoś szarpnął Maciusia – i Maciuś się obudził.
– Wasza kr. mości, godzina czwarta się zbliża.
Podniósł się Maciuś z trawy, na której spał przed chwilą – i jakoś przyjemniej mu było, niż kiedy wstawał z łóżka. Nie wiedział Maciuś, że niejedną noc spędzi tak pod niebem na trawie, że na długo pożegna się ze swym królewskim łóżkiem.
I tak jak mu się śniło, mistrz ceremonii podał Maciusiowi koronę. I punkt o czwartej w sali posiedzeń zadzwonił król Maciuś i powiedział:
– Panowie, zaczynamy obrady.
– Proszę o głos – odezwał się prezes ministrów.
I zaczął długą przemowę o tym, że nie może dłużej pracować, że przykro mu zostawić króla samego w tak ciężkiej chwili, że jednak musi odejść, że jest chory.
To samo powiedziało czterech innych ministrów.
Maciuś ani trochę się nie przestraszył, tylko odpowiedział:
– Wszystko to bardzo piękne, ale teraz jest wojna – i nie ma czasu na choroby i zmęczenia. Pan, panie prezydencie ministrów, zna wszystkie sprawy, więc musi pan zostać. Jak wygram wojnę, to pomówimy jeszcze.
– Ależ w gazetach pisali, że ja ustępuję.
– A teraz napiszą, że pan zostaje, bo taką26 jest moja – prośba.
Król Maciuś chciał powiedzieć:
– Taki mój rozkaz.
Ale widocznie cień ojca poradził mu w tak ważnej chwili zamienić wyraz: rozkaz na: prośba.
– Panowie, musimy bronić ojczyzny, musimy bronić naszego honoru.
– Więc wasza kr. mość będzie się biła z trzema państwami? – spytał minister wojny.
– A cóż pan chcesz27, panie ministrze, żebym ich prosił o pokój? Jestem prawnukiem Juliana Zwycięzcy28. Bóg nam dopomoże.
Spodobała się ministrom taka przemowa, a prezes zadowolony był, że go król prosi. Jeszcze się trochę na niby upierał, ale się zgodził zostać.
Długo trwała narada, a gdy się skończyła, chłopcy na ulicach krzyczeli:
– Dodatek nadzwyczajny. Konflikt zażegnany.
Co znaczy, że ministrowie się już pogodzili.
Maciuś był trochę zdziwiony, że w naradach nic o tym nie wspominano, że on Maciuś ma mieć przemowę do ludu, że na białym koniu jechać będzie na czele dzielnego wojska. Mówili o kolejach, pieniądzach, sucharach, butach dla wojska, o sianie, owsie, wołach i świniach, jakby nie o wojnę szło, a o jakieś całkiem inne rzeczy.
Bo Maciuś słyszał wiele o dawnych wojnach, ale nie znał wcale wojny współczesnej. Miał ją dopiero poznać, miał niezadługo zrozumieć, po co są te suchary i buty i co one z wojną mają wspólnego.
Niepokój Maciusia wzrósł, gdy nazajutrz o zwykłej porze zjawił się jego zagraniczny guwerner na lekcję.
Zaledwo jednak połowa lekcji przeszła, gdy odwołano Maciusia do sali tronowej.
– To wyjeżdżają posłowie29 państw, które wypowiedziały nam wojnę.
– A dokąd oni jadą?
– Do siebie.
Dziwne się Maciusiowi zdawało, że im tak wolno spokojnie wyjechać, wolał to jednakże, niż gdyby ich wbito na pal albo poddano torturom.
– A po co oni przyszli?
– Pożegnać się z waszą królewską mością.
– Czy ja mam być obrażony? – zapytał się cicho, żeby lokaje nie słyszeli, boby stracili dla niego szacunek.
– Nie, wasza królewska mość pożegna się z nimi uprzejmie. Zresztą już oni to sami zrobią.
Posłowie nie byli ani związani, ani nie mieli łańcuchów na nogach i rękach.
– Przyszliśmy pożegnać waszą królewską mość. Jest nam bardzo przykro, że wojna być musi. Robiliśmy wszystko, aby nie dopuścić do wojny. Trudno, nie udało się. Zmuszeni jesteśmy zwrócić waszej kr. mości otrzymane ordery, bo nie wypada nam nosić orderów państwa, z którym nasze rządy prowadzą wojnę.
Mistrz ceremonii odebrał od nich ordery.
– Dziękujemy waszej królewskiej mości za gościnę w jego pięknej stolicy, skąd wynosimy najmilsze wspomnienia. I nie wątpimy, że drobny zatarg prędko się skończy – i dawna serdeczna przyjaźń znów sprzymierzy nasze rządy.
Maciuś wstał i głosem spokojnym odpowiedział:
– Powiedzcie waszym rządom, że rad jestem szczerze, że wojna wybuchła. Postaram się możliwie prędko was zwyciężyć – a warunki pokoju postawię łagodne. Tak czynili moi przodkowie.
Uśmiechnął się z lekka jeden z posłów, nastąpił głęboki ukłon – mistrz ceremonii uderzył trzy razy w podłogę СКАЧАТЬ
26
27
28
29