Syreny. Anna Langner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Syreny - Anna Langner страница 15

Название: Syreny

Автор: Anna Langner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-66611-85-6

isbn:

СКАЧАТЬ jakby wiedział, że o nim plotkujemy. Patrzy wprost na mnie. Mam wrażenie, że widzę, jak jego źrenice się rozszerzają, choć przecież znajdujemy się daleko od siebie. Potem zerka na moje koleżanki, ale po krótkiej chwili znów wbija swoje spojrzenie we mnie.

      – Jezu, zobaczył nas! Majka, chyba mu się spodobałaś – szepcze podekscytowana Julka.

      Właściwie to jest podekscytowana, odkąd tu przyszłyśmy. Jeszcze kilka godzin tych jej pisków, szeptów i sapnięć, a zejdzie nam tutaj na zawał.

      – Taaa… gdybyś tylko wiedziała – mamroczę sarkastycznie. – Może wyjdziemy na świeże powietrze? Strasznie tu duszno.

      – Dopiero co przyszłyśmy, gorący towar patrzy prosto na nas, a poza tym jest tutaj klimatyzacja – wymienia Wiolka, gapiąc się na źródło mojej frustracji. – O co chodzi, Majka? Znów chcesz sabotować nasze plany?

      – Nie, ja… ja po prostu pójdę do łazienki i zaraz wracam. – Nie czekając na reakcję dziewczyn, ruszam w stronę toalet.

      Zamykam się w kabinie i dopiero wtedy oddycham z ulgą. Opieram czoło o chłodne kafelki i rozmyślam nad tym, ile bakterii się na nich znajduje, a jednocześnie uświadamiam sobie, że jestem straszną panikarą.

      Przecież to tylko Przystojny Dupek. Nawet jeśli zacznie działać mi na nerwy i mówić głupoty, potrafię się odgryźć. Poza tym muszę mieć na oku dziewczyny. No i jest jeszcze praca zaliczeniowa. Nie mogę zbierać materiałów do artykułu, wiecznie unikając jakiegoś nadętego frajera.

      Wychodzę z kabiny i postanawiam być silna. Szoruję ręce, a potem biorę głęboki oddech i opuszczam łazienkę. I nim zdążę podnieść głowę, wpadam na coś twardego i ciepłego.

      – Strasznie długo ci zeszło, wiejska dziewuszko. – Głęboki pomruk wibruje przy moim uchu, a ja odskakuję przerażona. Uderzam plecami o drzwi łazienki, które gwałtownie się otwierają, więc chcąc nie chcąc, wpadam do niej z powrotem. Damian rozgląda się na boki, a potem wchodzi za mną do środka.

      – To damska toaleta – warczę, bo nie mam pojęcia, co tutaj robi i dlaczego czekał na mnie na zewnątrz.

      – Taa, ale jesteśmy tutaj tylko my dwoje.

      Klubowe toalety zawsze są pełne plotkujących i poprawiających makijaż dziewczyn, ale akurat teraz oczywiście musimy być tutaj sami!

       Mówiłam już coś o tym, że wszechświat to dziwka?

      – Prześladujesz mnie? – Zakładam ręce na piersi i staram się wyglądać groźnie. Niech nie myśli, że jego obecność mnie cieszy.

      – Ciebie? – Parska śmiechem, jakbym powiedziała coś zabawnego. – Poznaliśmy twoje przyjaciółki, a ty nagle zniknęłaś. Obiecałem im, że sprawdzę, czy wszystko z tobą w porządku.

      – Skąd ta nagła troska?

      – Nie myśl, że się o ciebie martwiłem. Po prostu chciałem zapunktować u twoich gorących koleżanek.

      Oddycham głęboko, bo nie chcę dać się sprowokować.

      – Och, mogłam się domyślić. Przecież nie robisz nic bezinteresownie. Ale wiesz co? Nic mi nie jest. Po prostu zawsze robi mi się niedobrze na widok facetów z wielkim ego.

      Słyszę jego głośny śmiech, który działa mi na nerwy, a jednocześnie sprawia, że moje podbrzusze wypełnia dziwne łaskotanie.

      Patrzę na niego spod zmarszczonych brwi i udaję pewną siebie, ale czuję się jak w potrzasku. Góruje nade mną w niewielkiej łazience i wprost bije od niego testosteron. Czuję się mała, zagrożona i… podniecona. To ostatnie niezbyt mnie bawi.

      – Dlaczego się tak na mnie gapisz, co? – pytam, bo choć twierdzi, że ma mnie gdzieś, to ciągle na mnie zerka.

      – Wyglądasz inaczej, wiejska dziewuszko. – Nagle robi się poważny i podchodzi do mnie. Wiem, że ma na myśli mój makijaż i ciuchy.

      Stoi tak blisko, że słyszę jego oddech. Do mojego nosa dociera zapach męskich perfum i muszę przymknąć oczy, by nie dać się hipnotyzować zielonym oczom. Jestem wściekła – działa na mnie, choć tak bardzo się przed tym bronię.

      – Podoba mi się ta sukienka. Ten wzór w kwiatki… jest bardzo interesujący – mówi powoli, a gdy uchylam powieki, widzę, że bezpardonowo gapi się na mój dekolt.

      – Daruj sobie. Dobrze wiem, co tobie i twoim kumplom chodzi po głowie! Jeśli moim przyjaciółkom coś się stanie, to…

      – Są dorosłe. Jeśli będą chciały iść z nami na całość, to nie będziemy się bronić. Odpuść. – Damian gwałtownie się odsuwa i patrzy na mnie chłodnym jak lód wzrokiem. Zupełnie inaczej niż przed chwilą, gdy stał blisko. – Jak cię dziś z nimi zobaczyłem, inaczej ubraną, pomyślałem, że w końcu wyluzowałaś i chcesz się zabawić. Ale widzę, że nadal jesteś tylko wiejską dziewuszką, która lubi prawić innym morały.

      – Wal się.

      – Bardzo chętnie, tylko powiedz z którą, bo nie mogę się zdecydować. Z Wiolką czy z Julką? Wiolka jest seksowna, ale cycki Julii…

      Gwałtownie unoszę dłoń, by wymierzyć mu policzek. On jest jednak szybszy – chwyta mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie. Moje szpilki zgrzytają o wyłożoną kafelkami podłogę. Wpadam na jego twardy tors i chcę użyć paznokci, ale chwyta także moją drugą rękę. Jestem uwięziona, a on przygląda mi się z satysfakcją, jak lew, który upolował antylopę.

      – Rozumiem twoją złość, wiejska dziewuszko. Tobą nikt się nie interesuje, więc nie chcesz, by twoje koleżanki miały powodzenie.

      Zaczynam przeklinać pod nosem. Nic o mnie nie wie, a bawi się w psychoanalizę i w dodatku mnie przy tym obraża. Usiłuję mu się wyrwać, ale wtedy przytrzymuje moje obie ręce jeszcze mocniej. Jego wielka dłoń bez trudu obejmuje moje nadgarstki i zaciska się na nich jak obręcz. Druga natomiast gładzi mnie po policzku.

      – Ciii… – Damian szepcze złowrogo tuż przy moim uchu. – Może gdy twoje przyjaciółki zrobią, co do nich należy, i mi się znudzą, przyjdę do ciebie. Jesteś ostatnia w kolejce, ale wierz mi… warto na mnie czekać. – Mruga do mnie, a ja nie wytrzymuję: gryzę go w rękę tak mocno, jak tylko potrafię.

      Krzyczy z bólu, przeklina głośno i w końcu mnie puszcza. Odsuwam się w najdalszy kąt łazienki i z satysfakcją patrzę na ślad po moich zębach na jego nadgarstku i strużkę krwi. A potem spoglądam na niego i zamieram. Wygląda jak wypuszczone z klatki dzikie zwierzę. Chcę uciec, ale moje mięśnie tężeją i nie potrafię się ruszyć.

      W jego oczach nie ma już ani krzty rozbawienia sprzed chwili. Tylko czyste wkurwienie.

      – Zostaw mnie w spokoju. Możesz flirtować z moimi przyjaciółkami, a nawet zaprosić je do swojego łóżka. Ale ja będę cię obserwować i nie pozwolę, by którejś z nich coś się stało, rozumiesz? – mówię powoli, by dotarło do niego każde moje słowo.

      – A więc tak СКАЧАТЬ