Syreny. Anna Langner
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Syreny - Anna Langner страница 18

Название: Syreny

Автор: Anna Langner

Издательство: OSDW Azymut

Жанр: Остросюжетные любовные романы

Серия:

isbn: 978-83-66611-85-6

isbn:

СКАЧАТЬ Nieprawda, było moje. Jezu, co cię dziś ugryzło? – wtrąca swoje trzy grosze Filip, ale on nie odpowiada. Wygląda na bardzo zainteresowanego ścianą.

      Impreza się rozkręca, towarzystwo jest coraz bardziej pijane, a mnie bardzo dobrze rozmawia się z Igorem. Na tyle dobrze, że przestaję zwracać uwagę na Damiana i klejącą się do niego Wiolkę.

      Po dwóch kolejnych drinkach postanawiam wyjść na zewnątrz i trochę ochłonąć. Uciekam z boksu pod pretekstem wyjścia do toalety. Nie ukrywam, dzisiejszy wieczór bardzo mi się podoba, ale natura introwertyczki i chęć pobycia chwilę z dala od tego całego zgiełku dają o sobie znać.

      Gdy otwieram ciężkie metalowe drzwi klubu, w moją twarz uderza gorące powietrze. Wieczór jest idealny – czuć zapach lata, w tle rozbrzmiewa muzyka i gwar imprezowiczów. Ta okolica tętni życiem, a jednak jest w tym wszystkim jakiś leniwy wakacyjny spokój.

      Stoję tak, oparta plecami o budynek, i obserwuję spacerujących turystów. Jest już późno, więc moim oczom ukazują się głównie grupki pijanych nastolatków albo zakochane pary. Raz po raz przemknie jakaś rodzina z roześmianymi dziećmi, które najwyraźniej nie chcą jeszcze iść spać.

      – Chodź.

      Nagle czyjaś silna dłoń chwyta mój nadgarstek i prowadzi mnie w stronę bocznego skrzydła klubu. Jestem tak zaskoczona, że nie krzyczę ani nie protestuję. Zaczynam się szarpać, dopiero gdy znajdujemy się z boku budynku, w ustronnym miejscu. Nie dociera tu światło latarni, a dźwięki dobiegające z lokalu są przytłumione.

       Gdybym zaczęła wołać o pomoc, nikt pewnie by nie usłyszał…

      – Nie było cię w toalecie ani przy barze – stwierdza oskarżycielskim tonem Damian i w końcu mnie puszcza.

      Ciemna koszulka jest przyklejona do jego torsu, podobnie zresztą jak sukienka do mojego ciała. Mimo późnej pory temperatura nadal jest koszmarnie wysoka.

      – I co w związku z tym? Nadal bawisz się w moją niańkę, by zdobyć bonusowe punkty u dziewczyn? – Sapię, bo brakuje mi tchu, gdy góruje nade mną w ciasnej przestrzeni między ścianą budynku a płotem.

      – Dobra, zachowałem się jak ostatni frajer. – Patrzy na mnie ze skruchą i biorąc pod uwagę jego dumę, to coś nowego i zaskakującego. – Nie chciałem mówić ci tych wszystkich niemiłych rzeczy. Po prostu mam wrażenie, że nie pasujesz do swoich przyjaciółek. Przyszłaś tutaj z nimi, ubrałaś się tak samo wyzywająco jak one, ale jesteś gdzieś obok. Zupełnie jakbyś miała w tym wszystkim inny cel.

      Zamieram. Jest sprytniejszy, niż sądziłam, i z całą pewnością jest też dobrym obserwatorem. To niemożliwe, by czegokolwiek się domyślał, a jednak podejrzewa, że coś jest nie tak. Muszę być ostrożniejsza i bardziej zaangażowana w spędzanie czasu z dziewczynami. Artykuł ma pozostać tajemnicą, a już na pewno nie może się o nim dowiedzieć ktoś tak wyrachowany jak Damian. Jestem przekonana, że wykorzystałby tę wiedzę, by mi dopiec.

      – Ale nie przyszedłem tu, żeby cię przepraszać. – Jego usta wyginają się w ironicznym uśmiechu.

       Ach, a więc dałam się nabrać.

      Skruszony, miły Damian to tylko złudzenie. Nadal jest zadufanym w sobie dupkiem, który za nic ma uczucia innych.

      – Skoro w końcu jesteśmy sami, wyjaśnijmy sobie coś – mówi, zbliżając twarz do mojej. – Ze mną się nie pogrywa. A jeśli już będziemy grać, to na moich zasadach, jasne?

      – Nie wiem, o czym mówisz, ale rozbierany poker nie wchodzi w grę. Przegrałbyś, a ja nie mam ochoty oglądać cię nago – odparowuję i zaczynam się niespokojnie wiercić, bo jego wzrok dokładnie mnie skanuje. Odruchowo się cofam, aż w końcu natrafiam plecami na metalowy płot.

      – Kłamliwa wiejska dziewuszka. Twoje ciało mówi coś zupełnie innego. – Jeden kącik jego ust podjeżdża wysoko do góry. Patrzy na moje piersi, a konkretnie na sterczące sutki widoczne pod cienkim materiałem sukienki.

      Damian ma rację – mogę zgrywać zimną jak lód, ale moje ciało i tak mnie zdradza. Przeklinam je w myślach. Przeklinam też decyzję, by nie zakładać stanika.

      Jego kciuk niespodziewanie ląduje na mojej wardze, a ja zamiast panikować, nabieram ochoty, by go possać.

      Powietrze dookoła nas jest tak gorące i ciężkie, że aż z trudem oddycham. Mam ochotę przywrzeć do jego ust i zabrać mu trochę tlenu. Mam ochotę sprawdzić, czy jęknie, gdy nasze wargi się zetkną. Chcę, by w końcu okazał jakąś słabość, by się ugiął. Chcę choć przez chwilę mieć nad nim władzę…

      – Nie udawaj, że nie wiesz, o co chodzi. Nie zgrywaj niewiniątka – mruczy jak dziki kot. Jego palec powoli gładzi moje usta, w tę i z powrotem.

      Odwracam głowę, by uwolnić się od jego pieszczoty, choć skłamałabym, mówiąc, że mi się nie podobała.

      – Oświeć mnie, z czym tym razem masz problem, bo chcę już wracać do środka – mówię drżącym głosem i przesuwam się w bok, by zyskać trochę przestrzeni.

      Zgrywam opanowaną, ale to tylko pozory. Jego palec znów ląduje na moich ustach i zostawia na nich palący ślad. Damian zachowuje się bezczelnie, przekracza wszelkie granice, a jednak nie protestuję. W końcu przestaję uciekać przed jego spojrzeniem. To i tak na nic.

      Podnoszę głowę i patrzę wprost na niego. Mam wrażenie, że ten moment trwa całe wieki. Mam czas, by policzyć plamki w jego zielonych tęczówkach i zapomnieć o tym, jak się oddycha.

      Nagle zabiera palec z moich rozchylonych ust. Mrugam szybko, jakbym dopiero co wybudziła się ze snu. Przestaje mnie dotykać, ale nadal stoi bardzo blisko. Góruje nade mną, jest wysoki i wielki, a ja czuję się przy nim mała i bezbronna.

      – Piłaś piwo.

      Zamurowuje mnie na moment. Dialogi z nim ciągle mnie zaskakują.

      – Jezu, nie bądź śmieszny! Dla twojej wiadomości: jestem dorosła i tak, zdarza mi się pić piwo. Ty też przecież piłeś – odparowuję, zgrywając pewną siebie, ale ciągle się od niego odsuwam, choć nie mam za bardzo dokąd uciec. Metalowe pręty płotu boleśnie wbijają się w moje plecy.

      – Ja piłem tylko bezalkoholowe. I nie odwracaj kota ogonem. Dobrze wiesz, że nie chodzi o to, czy piłaś, ale JAK je piłaś. Nie zgrywaj idiotki. Robiłaś to tak, żebym… Kurwa, na samo wspomnienie tego, co twoje usta wyprawiały z tą butelką, mam ciasno w spodniach! – Damian wznosi oczy ku niebu i wygląda na naprawdę zdesperowanego. Chce mi się śmiać i z trudem się powstrzymuję.

      – Okeeej, wkraczamy na niebezpieczne tematy. Przykro mi, że miewasz wzwody, gdy ktoś w twojej obecności konsumuje alkohol, ale…

      Jego obecność niesamowicie na mnie działa i ledwo oddycham, gdy stoi tak blisko mnie. Choć działamy sobie na nerwy, intuicja podpowiada mi, że mogłabym czuć się dobrze w jego towarzystwie.

      – Nie obracaj wszystkiego w żart, do jasnej cholery! – warczy, a potem robi krok naprzód i przyciska mnie swoim ciałem do płotu.

      Czuję СКАЧАТЬ