Название: Oczy wilka
Автор: Alicja Sinicka
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Остросюжетные любовные романы
isbn: 978-83-66611-83-2
isbn:
Pokręcił przecząco głową.
– Nigdzie nie idziesz. Pójdziemy razem.
Byłam pewna, że zaraz wszystko wyjdzie na jaw. Co prawda zawsze mogłam udawać, że nic nie widziałam. Tylko czy dałabym radę? Nie wyglądał na człowieka, którego da się łatwo oszukać. Żaden szczegół mojego zachowania nie uszedł do tej pory jego uwadze, a ja nie umiałam zbyt dobrze kłamać. Zdjęcie leżało pod fotelem. Moja bransoletka znajdowała się w odległości dwóch, może trzech centymetrów od niego. Artur widział, jak po nią sięgam. Gdy tylko wróciłam na miejsce, od razu zaczął coś podejrzewać, analizować. Nie miał pojęcia, o co chodzi, więc jego myśli zapewne tylko błądziły, nie mogąc trafić na właściwy tor.
Wyszli z gabinetu. Obaj mieli zadowolone miny, a podejrzany mężczyzna zamykał teczkę. To była ostatnia chwila, żeby coś wymyślić. Spojrzałam na Artura. Patrzył w ich kierunku. Z kieszeni marynarki wystawała mu karta chipowa. Istniała szansa, że otwierała również drzwi na dole. W mojej głowie pojawił się plan. Jeden szybki ruch po kartę – na pewno zdążę ją wyciągnąć – i ucieczka ile sił w nogach. Nie mogłam popełnić ani jednego błędu. Obejrzałam się za siebie. Zauważyłam, że pierwsze drzwi od sali VIP były uchylone. Zostawały tylko te na dole. Szybkim ruchem wyciągnęłam kartę z kieszeni Artura, o włos mijając się z jego dłonią, która próbowała mi przeszkodzić. Krzyknął tylko:
– Co ty wyprawiasz?!
Odwróciłam się błyskawicznie i zaczęłam biec, myśląc jedynie o tym, żeby karta pasowała do czytnika na dole. Po chwili przykładałam ją do niego, słysząc za sobą wzburzone głosy Waldiego i Artura. Na szczęście drzwi się otworzyły. Wpadłam do klubu i ruszyłam w stronę wyjścia. Wleciałam na ciemną salę z błyskającymi ekranami i zobaczyłam ochroniarza, który trzymał krótkofalówkę przy uchu, najwyraźniej odbierając jakąś informację. Gdy mnie zobaczył, zaczął krzyczeć do słuchawki:
– To chyba ona, mam ją!
Odwróciłam się na pięcie i wbiegłam z powrotem na główną salę. Wmieszałam się w tłum, myśląc, co jeszcze mogę zrobić. Zobaczyłam, jak Waldi, Artur i typ od zdjęcia wychodzą przez główne drzwi sali VIP. Rozejrzeli się po klubie, po czym ruszyli w kierunku wyjścia.
Nagle ujrzałam Kornela z dziwnym, świecącym kapeluszem na głowie. Był już nieźle wstawiony.
– Lenka, wow! Gdzie ty zniknęłaś?!
Złapał mnie pod ramię i pociągnął na parkiet. Nie byłam w stanie mu się wyrwać.
– Twoi koledzy chyba mnie nie zabiją, co? Jak myślisz? – bełkotał, chwiejąc się na nogach.
– Kornel, odejdź! – krzyknęłam.
Jego nakrycie głowy skutecznie przyciągało uwagę. Trzymał mnie mocno spoconymi dłońmi i tylko dzięki temu, że były mokre, zdołałam mu się po chwili wyślizgnąć. Nagle ujrzałam Waldiego. Był kilka metrów ode mnie i taksował wzrokiem parkiet. Ugięłam kolana, żeby mnie nie zauważył. Co teraz? – pomyślałam. Co, jeżeli tu jest tylko jedno wyjście? Okna na sali nie miały klamek. Zobaczyłam Jolkę i Krzyśka tańczących na środku parkietu i w tym samym momencie wpadłam na szatański plan. Podeszłam do nich skulona i pociągnęłam Jolkę za rękę.
– O, Lenka!
– Jola, chodź ze mną! – krzyknęłam jej do ucha.
– Ale dokąd?!
– Do łazienki, proszę, szybko.
Nie wiedziałam, ile mam czasu. Domyślałam się, że ścigający mnie mężczyźni mogą tam zaraz trafić. Jolka zaczęła się śmiać, ale poszła ze mną.
Wpadłam do jednej z kabin, wciągając za sobą przyjaciółkę.
– O, tak jak kiedyś, będziemy przy sobie siusiać! – bełkotała.
– Nie, Jolka, ściągaj kieckę – nakazałam.
– Lenka, co ty? – Patrzyła na mnie błędnym wzrokiem.
– Proszę, później ci wszystko wytłumaczę, teraz nie ma na to czasu.
– Okej, okej – odparła, po czym zaczęła podwijać sukienkę.
Ja w tym czasie zdjęłam moją i rzuciłam ją na Jolkę.
– Zamieniamy się? – zapytała.
– Tak.
– Okej, mogę być w tej – mamrotała. – W sumie nie chciałam nic mówić, ale od początku bardziej mi się podobała.
– To dobrze się składa – odparłam, wciągając na siebie fioletową bombkę.
Przyjaciółka w tym czasie włożyła moją sukienkę w groszki. Wyszłyśmy z kabiny.
W łazience pojawiło się tymczasem kilka dziewczyn.
– Jola, wracaj na salę – nakazałam.
– A ty? – zapytała.
– Ja zaraz przyjdę – odparłam, chcąc, żeby jak najszybciej zostawiła mnie samą. Nie miałam zamiaru w żaden sposób jej narażać.
– Dobrze, ale – pogroziła palcem – potem mi się wytłumaczysz.
– Tak, jasne. – Kiwnęłam potakująco głową.
– Z tego Mangano też.
– Jasne, Jola, proszę, idź już! – krzyknęłam błagalnie.
Odwróciła się i wyszła. Podeszłam do lustra i ściągnęłam z włosów czerwoną bandankę. Następnie wyciągnęłam z torebki gumkę i złapałam włosy wysoko w koński ogon.
Wtem z toalety wyszła niska dziewczyna z dużymi, żółtymi lenonkami na nosie. Ile bym dała, żeby je mieć... Podeszła do lustra i uśmiechnęła się do mnie.
– Przepraszam? – zapytałam.
– Tak? – odparła.
– Masz świetne okulary. Zamienisz się ze mną? – Machnęłam jej przed oczami bandanką.
– Raczej nie – odpowiedziała, myjąc ręce.
– Proszę cię, to dla mnie bardzo ważne – odparłam, wlepiając w nią rozpaczliwe spojrzenie.
Zmrużyła oczy.
– Dorzuć jeszcze kolczyki – stwierdziła rzeczowo, patrząc na różowe serca zwisające z moich uszu.
– W porządku – powiedziałam, natychmiast je ściągając.
Podałam jej kolczyki i chustkę, dała mi okulary. Od razu je założyłam.
Nagle СКАЧАТЬ