Spowiedź Hitlera 3. Szczera rozmowa o zaginionych skarbach. Christopher Macht
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Spowiedź Hitlera 3. Szczera rozmowa o zaginionych skarbach - Christopher Macht страница 5

Название: Spowiedź Hitlera 3. Szczera rozmowa o zaginionych skarbach

Автор: Christopher Macht

Издательство: PDW

Жанр: Биографии и Мемуары

Серия:

isbn: 9788311159259

isbn:

СКАЧАТЬ oka Hitlera prosto na policzek spływała skromna łza. Zaraz za nią kolejna, by chwilę później z obojga oczu łzy płynęły coraz obficiej. Nieco peszy to wodza, szczególnie gdy dostrzega, że ten drobny szczegół nie umknął mojej uwadze. Chcę coś powiedzieć, ale on podnosi palec i pokazuje, bym milczał. Po czym sam zaczyna:

      – Proszę tego nie opisywać. Nie chcę, by świat zapamiętał mnie jako człowieka, który płacze niczym baba.

      Przed samobójstwem w bunkrze pod Kancelarią Rzeszy Hitler – a może jego sobowtór? – podyktował sekretarce dwa testamenty: polityczny (na fotografii) i prywatny.

      – A może wręcz odwrotnie? W końcu pojawił się u pana ludzki element…

      – Co pan mówi? – w jego głosie słychać nadzieję.

      – Ależ oczywiście! Jak widać, z nikogo nie da się kompletnie wykorzenić emocji i pierwiastka człowieczeństwa.

      – Dobrze, niech pan pisze, że płakałem. Może tylko niech pan nie podaje, że tych łez było sporo. Lepiej zabrzmi, że uroniłem jedną łezkę, jak na starego sentymentalnego pryka przystało…

      Lekko kiwnąłem głową. Nie chciałem mu dawać słowa honoru. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że napiszę to, co będą mi podpowiadały serce i rozum.

      – …a wracając do tego, że zawsze otaczałem się lojalnymi ludźmi. Co pan o tym sądzi?

      – Nie chciałbym pana wybielać, bo i tak osądzi pana historia. Może pańskie zamiłowanie do plebejuszy wynika z tego, że nie założył pan typowej rodziny i chciał sobie to jakoś zrekompensować?

      – Wie pan co, doktorze? Czuję się, jakbym był na kozetce u psychiatry. Co więcej – dobrze mi z tym. Poza tym nie omijam prawdy, bo już mam naprawdę niewiele do stracenia… Ech… Powiem panu – tak między nami – że dbałem o swoich ludzi. Wypytywałem najbliższych współpracowników o ich osobiste problemy, znałem ich rodziny. Pamiętam jak dziś, że kazałem nawet swojemu sobowtórowi, by w trakcie dyktowania testamentu mojej sekretarce, Traudl Junge, zapytał ją o zdrowie bliskich. Nierzadko tak robiłem, dlatego chciałem, by tamtego dnia wszystko było tak jak zwykle.

      – Właśnie! Wróćmy do pańskiej upozorowanej śmierci. Mówi pan, że razem z sobowtórem obiad zjedli najbliżsi współpracownicy. A co z pańską żoną Ewą Braun… O przepraszam, wtedy już Ewą Hitler?

      – Ewy1 nie było wtedy na obiedzie. Krzątała się gdzieś po bunkrze, wybierając swoją garderobę. Sam pan rozumie: jak to kobieta, nie mogła się zdecydować, w czym popełnić samobójstwo. Kobieta potrzebuje wiele czasu, by wybrać kreację na wieczorne wyjście, a co dopiero wtedy, kiedy musi się zdecydować na strój, w którym ludzie zobaczą ją po raz ostatni.

      – Przypuszczam jednak, że to również nie była pańska prawdziwa żona, tylko…

      – …sobowtór. Dobrze pan myśli, doktorze! Choć to był pomysł samej Ewy, by sobowtórka przed popełnieniem „samobójstwa” oddała jej ciuszki pokojówkom i innym współpracownicom. To od sobowtórki Ewy jedna z sekretarek dostała przepiękne futro z lisa. W ogóle sobie teraz myślę, że nie byłem złym szefem. Troszczyłem się o towarzyszących mi ludzi, wypytywałem i odbywałem z nimi szczere rozmowy.

      Haczyk połknięty? Brytyjski dziennik „Daily News”, podobnie jak gazety na całym świecie, 2 maja 1945 roku donosił na pierwszej stronie, że Adolf Hitler nie żyje

      – Chce się pan teraz wybielić?

      – Niekoniecznie. Uważam, że nie muszę już tego robić. Sam, na głos, staram się sobie wytłumaczyć, dlaczego tłumy tak mnie kochały. Strach przed represjami to zapewne jedna przyczyna. Druga to typowe dla Niemców szacunek i posłuszeństwo wobec przywódcy narodu, najwyższej władzy. Trzecia zaś to wiara we mnie i w mój program polityczny, który konsekwentnie realizowałem. Ale to nie koniec. No bo przecież relacje o tym, że byłem przemiłym szefem, traktującym swoich współpracowników z ojcowską troską, skądś się wzięły? Jesteśmy grubo po drugiej wojnie światowej i sam czytałem co najmniej kilka ich wypowiedzi na mój temat. Opowiadali z nutą sentymentu, a przy tym bardzo serdecznie.

      – Rzeczywiście. Były miliony Niemców, które pana kochały. Ba, tysiące niemieckich kobiet chciało dla pana rodzić dzieci! Pytanie, czy był to efekt tak dobrej propagandy? A może jednak zyskiwał pan przy bliższym poznaniu?

      – Kiedyś ktoś z otoczenia Winstona Churchilla doniósł mi, że w Anglii jestem nazywany fighterem. Być może ktoś, kto stoi z boku, może mnie tak nazywać. Ale w rzeczywistości nie zawsze taki jestem. Każdy musi mieć jakąś oazę spokoju. Widocznie niezbyt świadomie uznałem, że takim azylem będzie miejsce, do którego ciągle wracam. Człowiek z natury nie jest stworzony do tego, by z każdym walczyć. Z ludźmi jest jak z wojną. Trzeba walczyć, ale również zawierać sojusze. Stare powiedzenie mówi bowiem, że wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi. I tego trzeba się trzymać. Jak widać, nie tylko w polityce, ale i w życiu.

      Ludzie, którzy widzieli przyszłość

      Prawdziwa twarz Adolfa Hitlera jest zupełnie odmienna od tej, którą przyszło nam poznać. Co więcej, wizerunek kreowany przez nazistowską propagandę również nie miał wiele wspólnego z rzeczywistością. Führer, kanclerz Rzeszy, był zupełnie inną postacią niż w oficjalnych przekazach, ale o tym mogło się przekonać niewiele osób. Dlatego ta książka jest wyjątkowa. Zapewniam, że przedstawia ona mało znaną twarz Hitlera, a do tego wyjawia sekrety, o których nie śniło się nikomu z nas.

      Datownik w zeszycie wskazywał, że przenosimy się do momentu, w którym druga wojna światowa trwa w najlepsze, a Sowieci są coraz bliżej oblężenia Berlina. Jednak nie przeszkadza to Hitlerowi, by być myślami zupełnie gdzie indziej. Lekko spóźniony pospiesznym krokiem wszedłem do wskazanego pomieszczenia. Na środku stał stół. Niezbyt ekskluzywny. Lekko polakierowane drewno nadawało mu chropowatą powierzchnię. Hitler na mój widok wstał i wskazał mi drugie krzesło przy przeciwległym rogu stołu. Kazał mi usiąść, co też uczyniłem. Starałem się unikać jego spojrzenia. Jednak co rusz widziałem, jak pod jego charakterystycznym wąsikiem pojawiał się uśmiech. Akurat mnie zbytnio to nie bawiło. Wkrótce bunkier mógł wpaść w ręce dyszących żądzą zemsty Rosjan, a Hitlerowi w to graj!

      Chwilę później kanclerz Rzeszy otworzył usta. Już wiedziałem, że będę musiał wysłuchać monologu wodza. Jak zwykle, gdy już zaczynał mówić, to paplał jak opętany.

      – No proszę. Panie doktorze, doskonale rozumiem, że punktualność nie jest moją mocną stroną, ale nie miałem pojęcia, że pan pozwoli sobie na spóźnienie!

      – Tylko pięć minut. Drobnostka – odpowiadam poirytowany.

      – No nie taka drobnostka. Gdyby przyszło nam robić interesy, to raczej nie opuściłby mi pan pięciu procent z ceny, prawda? Chyba że się mylę, to proszę jak СКАЧАТЬ



<p>1</p>

Więcej o Ewie Braun można przeczytać w książce Spowiedź Ewy Braun. W cieniu Hitlera, Bellona, 2018.