Spowiedź Hitlera 3. Szczera rozmowa o zaginionych skarbach. Christopher Macht
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Spowiedź Hitlera 3. Szczera rozmowa o zaginionych skarbach - Christopher Macht страница 9

Название: Spowiedź Hitlera 3. Szczera rozmowa o zaginionych skarbach

Автор: Christopher Macht

Издательство: PDW

Жанр: Биографии и Мемуары

Серия:

isbn: 9788311159259

isbn:

СКАЧАТЬ inteligentny człowiek, poznawszy tę legendę, musiał zadać sobie proste pytanie: ile złota mogło się zmieścić na jednej małej bryczce? Wiedzieliśmy, że prędzej czy później poszukiwacze skarbów wpadną na trop jeziora Toplitz i zaczną wokół niego węszyć. Gdyby nawet znaleźli kilka sztabek złota w jeziorze, powinni uznać, że to wszystko, co ukryliśmy, i odpuścić. Reszta skarbów miała spoczywać w spokoju, czekając, aż po nie wrócimy.

      – Trochę to skomplikowane. W takim razie, co w tej historii jest prawdą, a co kłamstwem?

      – Miejsce się zgadza, ale nic poza tym. Prawda jest taka, że ciężarówki wypełnione beczkami z kosztownościami dotarły w środku nocy nad brzeg jeziora Toplitz. Tam żołnierze wypakowali je z samochodów i przeładowali na przygotowane łódki.

      – Ile było tych beczek?

      – Mnóstwo. Ile dokładnie? To dobre pytanie. Meldowali mi o tym, ale zapomniałem. W każdym razie żołnierze wsiedli w łódki i wypłynęli na określoną pozycję, gdzie zrzucili beczki do wody.

      – Co w nich było?

      – Łatwiej byłoby zapytać, czego tam nie było!

      – Ma pan jakieś informacje o tym, czy ktoś odnalazł ten skarb?

      – Jak pan wie, przebywam z dala od moich ukochanych Niemiec3 i jestem skazany na banicję informacyjną. Ale wiadomości do mnie docierają, choć z opóźnieniem, często nawet kilkutygodniowym.

      – Wracając do pytania… Ktoś już odnalazł skarb zatopiony w jeziorze Toplitz?

      – Prób było kilka. Pierwsza z nich miała miejsce niedługo po zakończeniu wojny, w 1945 roku. Wówczas Amerykanie trochę sobie popływali po Toplitz… I jak pan myśli, co znaleźli?

      Zaczęliśmy powoli wprowadzać te podróbki do obiegu, płacąc nimi chociażby naszym szpiegom w Anglii… Banknot pięciofuntowy podrobiony na rozkaz SS przez więźniów przetrzymywanych w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen

      – Figę z makiem?!

      – Otóż to! Bez odpowiedniej wiedzy o tym, gdzie dokładnie został ukryty skarb, można się co najwyżej pluskać w jeziorze Toplitz. Co prawda, ten zbiornik nie jest duży, ma raptem prawie 2 km długości i 400 m szerokości. Jednak nawet tak małe jezioro jest trudne do spenetrowania, jeśli nie da się odpowiednich wskazówek.

      – Skoro Amerykanie o tym wiedzieli, to zgaduję, że poszukiwaczy skarbów w tym regionie nie brakowało.

      – Otóż to! Kilkanaście lat później tygodnik „Stern” postanowił odnaleźć nasz skarb. Myśleli, że jak wynajmą najlepszych płetwonurków, to dokonają cudu i wszystko odnajdą. Tak się jednak nie stało. Co prawda, wyłowili 20 skrzyń, w których ukryto sto milionów… fałszywych funtów brytyjskich – inni twierdzą, że kilka razy więcej – ale to i tak nic w porównaniu z tym, co tam schowaliśmy.

      – Zaraz, zaraz. Sto milionów funtów brytyjskich to kupa pieniędzy. Po co wam było tyle fałszywek?

      – Plan był prosty. Chcieliśmy je podrzucić Anglikom, by zdewastować ich gospodarkę. Ale to akurat się nie udało. A szkoda.

      – Dlaczego wzięliście na cel Brytyjczyków?

      – Wydawali się najmniej odpornym na ciosy przeciwnikiem Rzeszy. Chcieliśmy ich rzucić na kolana, a potem skupić się na wojnie na Wschodzie.

      – Zapytam nieśmiało: skąd mieliście tyle podrobionych pieniędzy?

      – Jak to skąd? Sami je wyprodukowaliśmy, a dokładniej mówiąc, zrobili to więźniowie obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. To była operacja Bernhard. Pan o niej nie słyszał?

      – Nie bardzo. Czym była ta operacja Be…? Jak ona się nazywała?

      – Bernhard!

      – O, to, to!

      – Polegała na wyprodukowaniu sfałszowanych banknotów o nominałach: 5, 10, 20 i 50 funtów, i wprowadzeniu ich do obiegu. Plan wymyślił SS-Sturmbannführer Bernhard Krüger, dlatego operacja została nazwana na jego cześć. Zrekrutował zespół liczący ponad sto osób. Wśród nich byli: drukarze, grawerzy, spece od zdjęć, plastycy. Sporo profesji. Później trzeba było jeszcze rozpracować te wszystkie znaki wodne, zorganizować odpowiedni papier i rozkodować schemat numerowania banknotów, tak by zrobić idealne fałszywki. Później, kiedy wszystko udało się uruchomić, zaczęliśmy powoli wprowadzać te podróbki do obiegu, płacąc nimi chociażby naszym szpiegom w Anglii.

      – A co z resztą podróbek? Dlaczego nie udało się wam wprowadzić ich do obiegu? Zabrakło czasu?

      – Chcieliśmy załadować paczki z pieniędzmi na samoloty i zrzucić je nad Wielką Brytanią. Z pomocą szczęśliwych znalazców weszłyby do obiegu i wywołały wielkie zamieszanie na rynku. Niestety dla nas, a stety dla Anglików – nie zdążyliśmy. Zanim wyprodukowaliśmy wystarczająco dużo banknotów, by wcielić plan w życie, wojna przybrała bardzo niekorzystny obrót dla Rzeszy i miałem na głowie ważniejsze sprawy.

      – Rozumiem, że pańscy podwładni ukryli te banknoty w jeziorze Toplitz. Co w takim razie stało się z tymi fałszerzami z Sachsenhausen? Mówił pan o ponad stu osobach…

      – Trzeba było ich zgładzić. W końcu Brytyjczycy mogliby ich dopaść i dowiedzieć się o naszym procederze. A na tym nam nie zależało.

      – Czyli właśnie powiedział pan, że ludzie, którzy pod przymusem pracowali w obozie Sachsenhausen, zostali zgładzeni tylko dlatego, iż wykonywali wasze polecenia?

      – Nieprawda, panie Bloch. Ja nie powiedziałem, że zostali zgładzeni. Powiedziałem, że trzeba było ich zgładzić. A to jest różnica. I to duża!

      – Mówi pan tak pokrętnie, że już nic z tego nie rozumiem. W końcu fałszerze zostali zgładzeni czy nie?

      – Nie zostali. Rozkaz wydany tuż przed końcem wojny był taki, by wyeliminować ich wszystkich, by nie został po nich ślad. Ale nic z tego nie wyszło, bo jakiś zdrajca z komendantury Sachsenhausen spaprał robotę i sprawił, że fałszerze wymieszali się z innymi więźniami obozu i przeżyli.

      – Co stało się z pomysłodawcą całej akcji, Krügerem?

      – Krüger wpadł w ręce Anglików. Ci zaś potrzymali go trochę w jakiejś izolatce, by w samotności wszystko sobie przemyślał, po czym podrzucili to kukułcze jajo Francuzom. Co się działo z nim dalej, nie mam pojęcia.

      – Wszystkie sfałszowane pieniądze ukryliście w jeziorze?

      – Matko Święta, zaraz oszaleję! Przecież już doktorowi odpowiadałem na to pytanie. Powtórzę jeszcze raz. I teraz СКАЧАТЬ



<p>3</p>

Adolf Hitler o swoich losach po drugiej wojnie światowej szczegółowo opowiedział w książce Spowiedź Hitlera 2. Szczera rozmowa 20 lat po wojnie.