Słowik. Kristin Hannah
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Słowik - Kristin Hannah страница 5

Название: Słowik

Автор: Kristin Hannah

Издательство: PDW

Жанр: Контркультура

Серия:

isbn: 9788380313729

isbn:

СКАЧАТЬ Znowu.

      Vianne żartobliwie wygoniła córkę z kuchni. Na piętrze w pokoju Sophie przysiadła na szerokim łóżku i słuchała paplaniny małej, która przebierała się w piżamę i szykowała do snu.

      Matka nachyliła się i pocałowała córkę na dobranoc.

      – Boję się – wyznała Sophie. – Czy będzie wojna?

      – Nie martw się tym – odparła Vianne. – Tata nas obroni. – Mówiąc to, przypomniała sobie inną chwilę, kiedy matka tak samo ją zapewniała, że nie ma się czego obawiać.

      To było wtedy, kiedy jej ojciec wyruszył na wojnę.

      Sophie nie wydawała się przekonana.

      – Ale…

      – Żadne ale. Wszystko będzie w porządku. A teraz śpij.

      Ponownie ucałowała córkę w policzek.

      Zeszła na parter, stamtąd zaś do ogrodu. Wieczór był ciepły, powietrze przesycał słodki zapach jaśminu. Antoine siedział w niewygodnej pozycji na ogrodowym krześle z kutego żelaza, wyciągnąwszy przed siebie długie nogi.

      Stanęła za nim i położyła mu dłoń na ramieniu. Wypuścił kłąb dymu i zaraz znów zaciągnął się głęboko papierosem. Potem podniósł na nią wzrok. W nikłym świetle księżyca jego twarz wydawała się blada i mizerna. Niemal obca. Sięgnął do kieszonki kamizelki i wyjął z niej złożoną we czworo kartkę papieru.

      – Zostałem zmobilizowany, Vianne. Jak większość mężczyzn w wieku od osiemnastu do trzydziestu pięciu lat.

      – Zmobilizowany? Ale… jak to? Przecież nie ma wojny. Nie rozumiem…

      – We wtorek mam się stawić w jednostce.

      – Ale… ale… jesteś listonoszem… – zaprotestowała bezradnie.

      Przytrzymał ją wzrokiem i nagle zabrakło jej tchu.

      – Jak się okazuje, teraz jestem żołnierzem.

      3

      Wojna nie była Vianne całkiem obca. Nie znała, rzecz jasna, bitewnego zgiełku, jęków rannych, dymu i krwi, ale jej następstwa – tak. Chociaż przyszła na świat w czasach pokoju, to jej najwcześniejsze wspomnienia dotyczyły właśnie wojny. Pamiętała, że mama płakała, żegnając się z tatą. Pamiętała ciągłe uczucie głodu i zimna. Niemniej najbardziej zapamiętała to, jak odmieniony wydał jej się ojciec po powrocie do domu, jak utykał, wzdychał i niewiele mówił. Zaczął wtedy pić i trzymać się na uboczu, niemal całkiem ignorując rodzinę. Później doszły jeszcze gwałtownie zatrzaskiwane drzwi, zażarte kłótnie przechodzące w niezręczne milczenie, śpiący w osobnych pokojach rodzice.

      Ojciec, który wyruszył na wojnę, nie był tym, który z niej powrócił. Starała się mu przypodobać, aby nadal ją kochał, co więcej, starała się nadal kochać jego, lecz na próżno. Odkąd wywiózł ją do Carriveau, zajęła się własnym życiem. Wysyłała ojcu pocztówki na Boże Narodzenie i urodziny, lecz nigdy nie otrzymała od niego nic w zamian, rzadko też rozmawiali ze sobą. Zresztą, co niby mieliby sobie powiedzieć? W przeciwieństwie do Isabelle, która ciągle tęskniła, Vianne szybko zrozumiała – i zaakceptowała – że wraz ze śmiercią mamy jej rodzina rozpadła się bezpowrotnie. Ojciec nie zamierzał dłużej pełnić obowiązków rodzicielskich wobec córek.

      – Wiem, jak bardzo wojna cię przeraża – powiedział Antoine.

      – Linia Maginota wytrzyma – odparła, starając się nadać głosowi przekonujący ton. – Na święta będziesz już z powrotem w domu. – Linię Maginota stanowił ciągnący się przez wiele kilometrów system betonowych bunkrów, zapór i przeszkód, zbudowany wzdłuż granicy francusko-niemieckiej po Wielkiej Wojnie dla obrony granic kraju. Niemcy nie mieli szans go sforsować.

      Antoine wziął ją w ramiona. Woń jaśminu upajała i Vianne w nagłym przebłysku pojęła, że odtąd jego zapach już zawsze będzie jej się kojarzył z tym pożegnaniem.

      – Kocham cię, Antoine. Oczekuję, że wrócisz do mnie i do domu.

      Później nie mogła sobie przypomnieć, jak wrócili do budynku, wspięli się po schodach na górę i rzucili na łóżko, nawzajem pomagając sobie w rozbieraniu. Pamiętała jedynie, że leżała naga w jego objęciach, przygnieciona jego słodkim ciężarem, kiedy kochał się z nią tak jak nigdy dotąd, pokrywając jej twarz i szyję krótkimi, gorączkowymi pocałunkami i ucząc się dłońmi na pamięć jej ciała.

      – Jesteś silniejsza, niż ci się wydaje, Vianne – powiedział potem, kiedy leżeli zdyszani, obejmując się.

      – Nie jestem – wyszeptała zbyt cicho, by ją usłyszał.

      Rano Vianne chciała zatrzymać Antoine’a w łóżku przez cały dzień, a może nawet przekonać go, że powinni spakować walizki i nocą uciec jak złodzieje.

      Tylko dokąd? Wojna zawisła nad całą Europą.

      Kiedy po skończonym śniadaniu wzięła się do zmywania, poczuła narastający w głębi czaszki ból.

      – Wyglądasz smutno, mamo – zauważyła Sophie.

      – Jak mogę być smutna w piękny, letni poranek, kiedy idziemy odwiedzić naszych najlepszych przyjaciół? – Vianne uśmiechnęła się nieco zbyt ostentacyjnie.

      Dopiero po wyjściu z domu, gdy przystanęła na chwilę w cieniu jabłoni, zorientowała się, że jest boso.

      – Mamo – rzuciła niecierpliwie Sophie.

      – Już idę – zawołała i pobiegła za córką, mijając po drodze przerobiony na szopę na narzędzia ogrodnicze stary gołębnik i pustą stodołę. Sophie otworzyła tylną furtkę, wbiegła na sąsiednie, dobrze utrzymane podwórze i ruszyła w kierunku niedużej kamiennej chaty z niebieskimi okiennicami.

      Zastukała raz i nie czekając na odpowiedź, wpadła do środka.

      – Sophie! – krzyknęła Vianne ostro, ale córka nawet się nie obejrzała. Dobre maniery nie były konieczne w domu najlepszych przyjaciół, a ona przyjaźniła się z Rachel de Champlain od piętnastu lat. Poznały się miesiąc po tym, jak ojciec Vianne porzucił córki w Le Jardin.

      Stanowiły wówczas niezłą parę: Vianne drobna, nerwowa i blada, a Rachel wysoka jak chłopak, z gęstymi brwiami i tubalnym głosem. Zanim się poznały, obie były odludkami. W szkole stały się nierozłączne i od tamtej pory się przyjaźniły. Razem poszły na uniwersytet, a potem zostały nauczycielkami. W jednym czasie zaszły w ciążę. Obecnie uczyły w sąsiednich klasach w miejscowej szkole.

      W otwartych drzwiach ukazała się Rachel z nowo narodzonym synem Arielem na rękach.

      Wymieniły spojrzenia, w których СКАЧАТЬ