Sex/Love. B.B. Easton
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Sex/Love - B.B. Easton страница 8

Название: Sex/Love

Автор: B.B. Easton

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788380324237

isbn:

СКАЧАТЬ właśnie coś w rodzaju porodu na opak, trudno byłoby mi wymyślić coś przyjemniejszego. Czcił mnie sam szatan – i marzyłam o tym, by nigdy nie przestał.

      Na szczęście moja tortura skończyła się raczej szybko, a to dzięki uprzedniej długotrwałej abstynencji Knighta. Gdy już było po wszystkim, wyciągnął z mojej okaleczonej pochwy to, co wydawało mi się piłą łańcuchową, po czym objął mnie i ukrył twarz między moim policzkiem a poduszką. Nie wiedziałam, czy chce mnie przeprosić za to, co mi zrobił, czy próbuje mnie pocieszyć, ale jego ramiona były jak ogromny plaster. Chciałam przesunąć palcami po mechatej głowie, ale kiedy spróbowałam się poruszyć, napotkałam opór i usłyszałam brzęk metalu trącego o drewno.

      Na ten dźwięk Knight poderwał głowę, a kiedy zorientował się, skąd dobiega, twarz skurczyła mu się z niepokoju zmieszanego z wyrzutami sumienia.

      – O cholera, BB! Twoje nadgarstki!

      Zeskoczył z łóżka i chwycił leżący na stoliku pęk kluczy, przystając tylko na chwilę, by ściągnąć kondom i wrzucić go do stojącego w rogu śmietnika, z którego nikt go zapewne nie wyjmie przez kolejną dekadę albo dwie. Oswobodziwszy mi ręce, wziął mnie na kolana, objął i spojrzał uważnie na moje zaczerwienione nadgarstki, na zmianę masując je i całując, i ani na chwilę nie przestając mnie przepraszać.

      – Sorki, mała, naprawdę, okropnie mi przykro. Nie chciałem cię skrzywdzić. Znaczy wiedziałem, że coś tam siłą rzeczy będzie boleć, ale kurde, starałem się, żeby ci było dobrze. W porządku? Proszę, powiedz, że wszystko w porządku. Chyba bym, kurwa, umarł, jakby się okazało, że skrzywdziłem jedyną istotę, jaką zdarzyło mi się kiedykolwiek pokochać.

      Między pocałunkami uważnie badał moją twarz spod nastroszonych brwi. Właśnie przysporzył mi trzech minut rozdzierającego bólu, a mimo to czułam się silna i promienna, nowo narodzona jak feniks wstający z popiołów rozszarpanej błony dziewiczej. To, co mnie nie zabiło, naprawdę mnie wzmocniło. Wystarczająco, bym czuła się na siłach karmić jedynego skina w trójhrabstwie z ręki. I nie tylko z ręki.

      Och, było znacznie lepiej niż „w porządku”. Było zajebiście.

      – Zróbmy to jeszcze raz.

      6

      Wchodzi diabelska doktor

      Sekretny Dziennik BB

      Drogi Dzienniczku,

      istnieje ryzyko, że niedługo zniknę, więc chciałabym, żebyś wiedział, co się ze mną stało, gdyby federalni zaczęli węszyć.

      Mogłabym streścić ci całą tę smakowitą historię, ale właściwie opisałam ją w liście do swojej przyjaciółki, więc po prostu przekleję ci tekst dla zaoszczędzenia czasu i na dowód, że to nie ja wpadłam na ten pomysł.

      Dr Sara Snow to diabeł wcielony, Dzienniczku. Wiem, że nie powinnam jej słuchać, ale nie umiem się pohamować. Jestem wobec niej bezbronna. Kiedyś w środku nocy zgodziła się podwieźć trzech autostopowiczów w kostiumach trzmieli i jednemu z nich kazała usiąść mi na kolanach, bo tylko tak zmieściliśmy się wszyscy do jej mikroskopijnego volkswagena. To przez nią wyproszono nas z nocnego klubu w Nowym Orleanie, konkretnie za gwizdanie na striptizerki. Uparła się wtedy, że nie wyjdzie, póki nie wypije puszki Natural Ice za trzy dolary, którą kazali jej kupić na wejściu. To ona określiła jako startrekową głowę pewnego dziecka, którego ewaluację miała kiedyś przeprowadzić. Takich jak ona nazywa się złym towarzystwem.

      Jeszcze trzy lata temu pracowałyśmy obie w tym samym okręgu szkolnym – choć stawała na głowie, żeby nas obie wywalili – i było super. Tyle że potem musiała się zwolnić i straszliwie podniosła poprzeczkę, przyjmując posadę wykładowcy w jakimś topowym instytucie badawczym na drugim końcu kraju. Jest tak piekielnie inteligentna, że wynalazłaby lek na raka, gdyby tylko nie była wariatką przez duże W.

      Nie oceniaj mnie, Dzienniczku, zbyt surowo za to, co za chwilę przeczytasz. Wzoruj się na mnie: całą winę zrzuć na doktor Sarę Snow.

      Od: BB Easton

      Do: Sara Snow

      Data: czwartek, 29 sierpnia, 21:36

      Temat: JESTEM W DUPIE

      Jakby to powiedzieć… Ken przeczytał mój cholerny dziennik.

      Rozwodzę się.

      Albo zostanę otruta.

      Tak sobie pomyślałam, że powinnaś wiedzieć.

      Od: Sara Snow

      Do: BB Easton

      Data: czwartek, 29 sierpnia, 21:41

      Temat: Re: JESTEM W DUPIE

      Chyba żartujesz. To w ogóle nie w jego stylu. Skąd wiesz?

      dr Sara Snow

      Wydział Psychologii (nazwa uniwersytetu skasowana)

      Od: BB Easton

      Do: Sara Snow

      Data: czwartek, 29 sierpnia, 21:47

      Temat: Re: JESTEM W DUPIE

      Dziewczyno, wiem, bo parę dni temu, gdy położyłam dzieci spać i właśnie schodziłam na dół, usłyszałam, jak zatrzaskuje mojego laptopa. Stąd wiem. Gdy zeszłam na parter do salonu, to właśnie go od siebie odsuwał, a wyglądał jak pies przyłapany w jatce.

      Sara, mówię ci, przeczytał ten cholerny dziennik. Pojęcia nie masz, co tam nawypisywałam. Raczej niewiele miejsca zostawiłam wyobraźni. Po lekturze bez pudła wskazałabyś Knighta po chuju, choćby go ustawili w rzędzie identycznych gołych kolesi z workami na głowach. Od trzech dni oka nie zmrużyłam, bo wiem, że jak zasnę, to Ken udusi mnie poduszką.

      Co mam zrobić?!

      Od: Sara Snow

      Do: BB Easton

      Data: czwartek, 29 sierpnia, 22:01

      Temat: Re: JESTEM W DUPIE

      Na początek sprawdź historię wyszukiwania. Jeśli ten dziennik faktycznie cię obciąża, to pewnie Ken od razu zaczął szukać dla siebie bezpiecznej kryjówki. Zachowam tego maila na wypadek, gdybyś nagle zniknęła.

      PS Czemu, do cholery, nie zahasłowałaś pliku?

      dr Sara Snow

      Wydział Psychologii (nazwa uniwersytetu skasowana)

      Od: BB Easton

      Do: Sara Snow

      Data: czwartek, 29 sierpnia, 22:13

      Temat: Re: JESTEM W DUPIE

      Wiem! Jestem kretynką! Naprawdę nie przyszło mi do głowy, że powinnam. Ken nigdy nie zwracał uwagi, nad czym pracuję. Chyba nawet nie wie, że wszystkie zdjęcia i obrazy wiszące w naszym domu są mojego autorstwa. Gość próbuje СКАЧАТЬ