Название: Sex/Love
Автор: B.B. Easton
Издательство: PDW
Жанр: Эротика, Секс
isbn: 9788380324237
isbn:
Cały czas uważałam, że kruszę otaczające go mury, tymczasem to on robił podkop pod moimi. Stworzył mi iluzję bezpieczeństwa. Pozwolił mi odczuć moją wyjątkowość.
I wreszcie zaatakował.
4
Rekwizyty
Sekretny Dziennik BB
25 sierpnia
Drogi Dzienniczku,
pewnego zaskakująco ciepłego grudniowego popołudnia toczyłam w domu Peggy szczególnie brutalną bitwę na łaskotki z Knightem. No dobra, sama zaczęłam, lecz gdy tylko udawało mi się uciec, Knight dopadał mnie jak jakiś ninja. Ześliznęłam się z kanapy na podłogę, przeczołgałam na drugą stronę stolika i wdrapałam na fotel, z którego zleciałam na podłogę pod przedpotopowym telewizorem w drewnianej obudowie. Za każdym razem wyswobadzałam się z uścisku Knighta coraz gwałtowniej, coraz bardziej wystraszona. Z początku broniłam się łaskotkami, potem zaczęłam się wyrywać, wreszcie odpychać go i uciekać na czworakach, co chyba jeszcze bardziej go podniecało.
Kiedy wreszcie rozpłaszczył mnie na plecach, stało się jasne, że z początku zalotna i zabawna pogoń przerodziła się w starcie full contact. Teraz walka dobiegła końca. Jeśli nie liczyć falującej piersi i walącego opętańczo serca, zostałam unieruchomiona, usidlona lodowatym spojrzeniem i niewiarygodnie silnymi rękoma pulsującymi w obcisłych rękawach koszulki. I właśnie w tym momencie uzmysłowiłam sobie, jaka byłam głupia.
Nie byliśmy przyjaciółmi, tylko drapieżnikiem i ofiarą. Polował na mnie od roku, a ja beztrosko wpadłam w jego sidła.
Nie rozluźniając uchwytu, nie odrywając ode mnie wzroku, powoli się na mnie opuścił, jasno komunikując swój zamiar. Poddałam się. Oszołomiona adrenaliną, przygotowałam się na brutalny i potencjalnie krwawy rozwój wypadków. Świadomość, pozostawiając ciało własnemu losowi, uniosła się pod chropawy sufit, żółty od dymu, by obserwować sytuację zza rozcapierzonych palców.
Ale Knight, zamiast mnie pożreć, złożył na moich wargach jeden jedyny przeciągły pocałunek. Jego czułość wstrząsnęła mną tak bardzo, że świadomość wróciła do ciała jak nagle puszczona gumka i raptem moje zmysły zapłonęły: silny zapach wody kolońskiej i płynu do prania, ciepłe usta na moich wargach, twarda klata na moich piersiach, napięte ramiona przyciskające mi do boków chude ręce, zapach gumy Winterfresh przebijający się jakimś cudem zza woni piwa i papierosów.
Kiedy wreszcie przerwał łagodny pocałunek, czego wcale się nie spodziewałam, oparł swoje czoło na moim i wypuścił powietrze z płuc. Wraz z tym długim bolesnym wydechem zwolnił uchwyt na moich rękach. Szorstkie dłonie zsunęły się do moich zaciśniętych pięści i bez żadnego oporu z mojej strony założył mi je za głowę. Ruchy miał tak spokojne, a oddech tak miarowy, jakby sięgał do ostatnich rezerw samokontroli, by powstrzymać się od rozerwania mnie na strzępy.
Zdecydowanie byliśmy drapieżnikiem i ofiarą.
Byłam pewna, że czuje wibracje pulsu bijące ode mnie jak fale dźwiękowe od bębna. Leżałam pod nim, zdławiona podniecającym lękiem. Odzyskawszy panowanie nad sobą, pocałował mnie jeszcze raz.
Nie mogłam się ruszyć ani nabrać tchu. Cała krew odpłynęła mi do mózgu, który usilnie próbował sformułować jakąś spójną myśl. Język Knighta rozpoczął niespieszny hipnotyczny taniec z moim.
Kiedy rozluźnił ucisk na moich nadgarstkach i ostatni raz z uznaniem zassał moją dolną wargę, wszystkie myśli, dotąd bardzo mgliste, przyszły mi do głowy jednocześnie. Nie wiedziałam, od czego zacząć. W ciągu piętnastu lat życia na tej planecie całowałam się tylko z dwoma chłopakami, Coltonem i Brianem, ale nigdy, przenigdy w taki sposób. To było podniecające. To było…
Jasna cholera, co to było?
I kiedy tak leżałam rozciągnięta pod rozchwianym emocjonalnie muskularnym skinem, z chaosu w mojej głowie wyłoniły się wreszcie dwie konkretne myśli. Pierwsza: Ronald Knight jest we mnie zakochany. Druga: nigdy nie zdołam uciec.
Zachwyciła mnie własna wyjątkowość wyczytana w jego oczach, jego namiętność, a w pewnej mierze nawet władczość i podniecające onieśmielenie, które we mnie budził. Strach był jednak silniejszy. Niczego nie pragnęłam mocniej niż puścić cały ten incydent w niepamięć.
Knight nigdy mnie nie skrzywdził, ale wielokrotnie widziałam, jak krzywdzi innych, czasem bez powodu. Co by zrobił, gdybym odmówiła? Nie chciałam skończyć w studni z Milczenia owiec, wykopanej pod domem Peggy. Nie, odmowa nie wchodziła w grę.
Nie mogłam pokazywać się z nim publicznie w charakterze jego dziewczyny. Jasne, wiedziałam, że nie jest upiornym faszystą czy rasistą, za jakiego uchodził na własne życzenie, ale byłam z tą wiedzą sama. Co pomyśleliby moi kumple? Na litość boską, przecież moja najlepsza przyjaciółka Juliet była Mulatką japońskiego pochodzenia!
Co za kanał. To nie może wyjść na jaw. Nie ma takiej opcji.
Tajemnica przetrwała trzy dni. Jak się okazało, Knight niczego nie pragnął bardziej niż rozgłosić ją całemu światu. Odprowadzał mnie, gdzie się dało, całował na pożegnanie przed każdymi zajęciami, obejmował podczas lunchu i sztyletował spojrzeniem każdego faceta, który śmiał choćby na mnie spojrzeć.
Ja pierdolę. Jakimś cudem zostałam dziewczyną Szkieletora, naszego nadwornego grzechotnika.
Co lekcję pisał miłosne niecenzuralnie ilustrowane liściki, co rano przynosił drobne prezenty: torebkę ciastek, zerwany w drodze do szkoły kwiatek, odciętą głowę.
Jak na faceta, który zbudował swój wizerunek na wyobrażeniu o własnej nieprzystępności i potencjalnie morderczych skłonnościach, był zdumiewająco niespeszony uwagą, którą na siebie ściągał. Miał w dupie, kto mu się przygląda, gdy zrywając kwiatki i bazgroląc płonące serca na marginesach zeszytów, robił z siebie głupka. Na ostatniej lekcji przycupnęłam w tylnej ławce, żeby dyskretnie odpakować i odczytać kolejny finezyjnie złożony liścik, gdy nagle z psychotycznej bazgraniny porywacza żądającego okupu wyskoczyły trzy słowa. Knight naskrobał coś w ten deseń:
DROGA BB,
NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ DZISIEJSZEGO POPOŁUDNIA. ZAPLANOWAŁEM COŚ, O CZYM MYŚLAŁEM, ODKĄD CIĘ ZOBACZYŁEM. NIE DENERWUJ SIĘ. WIEM, ŻE PEWNIE MYŚLISZ, ŻE CHCĘ CIĘ TYLKO WYKORZYSTAĆ, ALE TO NIEPRAWDA.
KOCHAM CIĘ.
KNIGHT
Mój dziewiczy piętnastoletni umysł wychwycił tylko trzy słowa: „denerwuj”, „wykorzystać”, „kocham”.
Rany boskie.
Żeby nie spaść z krzesła, musiałam się przytrzymać blatu.
Knight chciał się kochać. Ze mną. Za kilka godzin. I jeśli wskazówką miał być ludzik nagryzmolony na odwrocie, to mogłam się spodziewać rekwizytów.
5
СКАЧАТЬ