Sex/Love. B.B. Easton
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Sex/Love - B.B. Easton страница 7

Название: Sex/Love

Автор: B.B. Easton

Издательство: PDW

Жанр: Эротика, Секс

Серия:

isbn: 9788380324237

isbn:

СКАЧАТЬ niespieszne pieszczoty, Knight odegrał preludium tego, co miało nadejść: chwycił fioletowe majteczki z obu stron i zerwał mi je jednym szarpnięciem. Westchnęłam zaskoczona i natychmiast jęknęłam znacznie głośniej, bo podniósł moje porwane figi do ust i przesunął językiem po żenująco wilgotnej plamie.

      Nie spuszczając mnie z oka, delektował się świadectwem pożądania, do którego sama nie chciałam się przyznać, po czym znów zawładnął moimi ustami, tylko że tym razem smakował cipką. Odkryłam zaskoczona, że mnie to jara na maksa.

      Wciąż jeszcze ubrany, posadził mnie na krawędzi łóżka Coltona. Patrzyłam zdezorientowana, jak wyjmuje z kieszeni i kładzie na zakurzonym stoliku zapalniczkę, paczkę papierosów, klucze, opakowanie gumy do żucia… Z tylnej kieszeni wyjął portfel i kajdanki, a potem… jeszcze jedne kajdanki.

      Pociemniało mi w oczach.

      Kiedy druga para stalowych bransoletek wylądowała na blacie, jeszcze raz sięgnął ręką za plecy (ciasne levisy musiały być wrotami do jakichś grzesznych wymiarów!) i wyciągnął zza paska przezroczystego plastikowego misia wypełnionego miodem.

      I nie wiem, czy na myśl o wykorzystaniu tych akcesoriów, czy na widok wstrząsu malującego się na mojej twarzy, ale pierwszy raz, odkąd się poznaliśmy, Knight szczerze się uśmiechnął. Jasne, zdarzało mu się unieść kąciki ust, ale te zawsze układały się w grymas pogardy, szyderstwa lub agresji. To było coś niesamowitego. Kąciki lodowatych oczu zmarszczyły się przyjaźnie, a usta rozchyliły, odsłaniając zęby tak idealne, że Knight mógłby być ambasadorem Winterfresh (szczególnie zważywszy na to, ile gumy codziennie żuł). Ten uśmiech w połączeniu z piegami pozwolił mi zajrzeć pod pancerz, gdzie krył się siedemnastoletni Knight. I był naprawdę rozkoszny.

      I kiedy tak kontemplowałam swoje przedziwne zauroczenie kimś, kogo uważałam dotychczas nie za chłopaka, lecz za porywacza, Knight z lamparcim wdziękiem ściągnął levisy i białą koszulkę. Bez niej uwidoczniła się jak na dłoni żołądź jego potężnie wzwiedzionego członka, którego co najmniej pięć centymetrów wystawało zza szerokiej gumki bokserek; napięta do granic, z trudem utrzymywała arsenał Knighta przy jego brzuchu.

      Całe moje krótkie, nieciekawe życie przeleciało mi przed oczami. A więc tak to się skończy: zatłuczona członkiem skinheada w dziecięcej sypialni byłego chłopaka. A nawet nie zdążyłam poznać Billy’ego Idola.

      Wybrawszy sobie broń – kajdanki ze stali nierdzewnej – Knight popchnął mnie lekko, układając na plecach na środku łóżka. Wprawnie rozłożył mi nogi i nakrył mnie swoim twardym ciałem. Uśmiech i beztroska ustąpiły drapieżnej przewrotności. Nie spuszczał ze mnie przenikliwego spojrzenia, aż nasze spuchnięte wargi znowu się spotkały. Odruchowo dotknęłam jego mechatej głowy, podczas gdy jego druga głowa zaczęła przesuwać się między całkiem innymi wargami.

      Czułam, że przestaje się kontrolować. Pogładził moje króciutkie platynowe włosy (niedawno ścięte i rozjaśnione w kolejnej bezowocnej próbie uwiedzenia Lance’a Hightowera) i brutalnie szarpnął. Moje ciało wygięło się w łuk i napotkało jego nieustępliwą pierś (ktoś tu mówił o Hightowerze?).

      Knight przytulił twarz do mojego obojczyka i syknął:

      – Boże, chcę cię mieć.

      Ja też go chciałam. Wolałabym nie pokazywać się w jego towarzystwie i się do niego nie przyznawać, ale w tym zapomnianym przez Boga i ludzi pokoiku na przedmieściach mogłam udawać, że inni i ich opinie zwyczajnie nie istnieją. Knight zaś czuł się dość bezpiecznie, by zdjąć pancerz i pozwolić sobie na bycie wrażliwym, czułym (choć trochę zboczonym) chłopakiem z włosami na jeża, którego nie znał nikt oprócz mnie. Chłopakiem, który przyjemnie pachniał, przyjemnie smakował i sprawiał mi… mhmm… przyjemność. Należało spojrzeć prawdzie w oczy: byłam tu z własnej woli.

      Gdy zaczęłam dyszeć, przypiął mi nadgarstki do zagłówka kajdankami, o których zdążyłam zapomnieć. Nie skrępował mi patykowatych nóg, ale grindersy z okutymi noskami odebrały mi swobodę ruchu równie skutecznie jak stalowe bransolety na nadgarstkach. Resztę mojego chłopięcego piętnastoletniego ciała rozłożył i wyeksponował jak składaną w ofierze dziewicę. Którą przecież byłam. Chociaż już niedługo.

      Za kilka minut to młode ciało pozwoli sobie wydrzeć niewinność w potoku bólu, miodu i krwi. Przed upływem kilku tygodni doświadczy fali hormonalnych zmian wywołanych pigułkami, o które poprosi lekarza. Nie minie kilka miesięcy, a wszystkie strefy erogenne będzie miało przebite ozdobnymi kółkami i ćwiekami. Stałam na progu gwałtownej przemiany z dziewczynki w boginię. Tyle że jeszcze o tym nie wiedziałam.

      Wiedziałam natomiast, że jestem wreszcie gotowa przyjąć Knighta do swojego życia i w głąb własnego ciała. Takiego, jakim był. Z jakiegoś powodu jego obolała dusza wybrała do kochania właśnie mnie, a on się nie uląkł, choć przecież powinien się obawiać, że odrzucę go jak rodzice i reszta świata. Nie do wiary, że zdołał się otworzyć, a przecież zrobił to, mój dzielny Knight. Dostrzegł we mnie coś godnego miłości i zaufania, i byłam pewna, że będzie walczył o to do końca. Poza tym niedawno wkręcił się w serwowanie mi orgazmicznych doznań, co mu się liczyło na plus.

      Jasne, był gniewnym socjopatą, brutalnym i onieśmielającym, ale w tym momencie spryskiwał mi piersi, brzuch i łechtaczkę miodem i pożerał mnie, jakbym miała być jego ostatnim posiłkiem w życiu. Do cholery z tym gadaniem o przemocy. Drań był prawdziwym kochankiem.

      Zanim zsunął się ustami ku mojemu świeżo ogolonemu wzgórkowi (zrobiło mi się głupio i ogoliłam się na zero po tym, jak po raz pierwszy zafundował mi tę przyjemność), miotałam się już w kajdanach jak zwierzę. Marzyłam o tym, by chwycić go za uszy i posunąć się jego twarzą, on tymczasem dalej się ze mną drażnił, a ja byłam całkiem bezradna. Wysysał i zlizywał płynny cukier z mojej rozpalonej łechtaczki, od czasu do czasu leciutko na nią dmuchając lub trącając ją czubkiem języka. Wyraźnie dobrze się bawił, a może nawet czerpał przyjemność z tego, że w reakcji na jego pieszczoty kajdankami przerabiam Coltonowi tralki zagłówka na wykałaczki.

      Wreszcie się nade mną zlitował. Rozsunął mi wargi i wsunął język głęboko w wilgotny tunel między nimi, nosem zakreślając kółeczka wokół łechtaczki. Kilka sekund później rozpadłam się na mozaikę wirujących w ciemnościach jęków, przekleństw i spazmów. Szarpnęłam się bezwiednie w kajdanach, próbując podciągnąć kolana do piersi, by powstrzymać falę czystej zmysłowości, która wycisnęła mi powietrze z płuc.

      Gdy w skupieniu próbowałam wyciszyć przyjemność pulsującą mi między nogami, Knight ukradkiem zsunął bokserki, wyłuskał z portfela prezerwatywę i naciągnął ją niemal do pęknięcia na niedopieszczonego chuja rozgniewanego do czerwoności. Kiedy już mogłam rozłożyć nogi, ustawił go na wprost mojego tętniącego wejścia.

      Po zwierzęcym orgazmie, jaki na mnie ściągnął, powinien promienieć zadowoleniem, tymczasem twarz miał poważną, wręcz niespokojną.

      – Gotowa?

      Malujący się w jego oczach lęk był bardzo wymowny. Mój nieustraszony Knight się bał – bał się siebie widzianego moimi oczami. Nadszedł czas przyznać, że w pokoju jest słoń… albo zbliżony do niego rozmiarami kutas. Już za chwilę Knight miał zranić mnie tak, jak nikt mnie dotąd nie zranił. I to niejednokrotnie.

      Dopiero gdy z powagą skinęłam СКАЧАТЬ