Kroniki Nicci. Terry Goodkind
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kroniki Nicci - Terry Goodkind страница 28

Название: Kroniki Nicci

Автор: Terry Goodkind

Издательство: PDW

Жанр: Детективная фантастика

Серия: Fantasy

isbn: 9788381887175

isbn:

СКАЧАТЬ oranżem.

      – Nicci i Nathan mogli przez nieuwagę zostawić tu coś, co będziemy mogły wykorzystać przeciwko nim – powiedziała Ava.

      Jej bliźniaczka się uśmiechnęła.

      – Tak, nie byli ostrożni. Nie zdają sobie sprawy, jaka moc drzemie w każdej ich drobinie. Ale my to wiemy.

      Zanim wysłannicy się zjawili, czarodziejki zajęły się sobą: zgoliły nożami brwi, ogoliły głowy, ręce i nogi, każdy skrawek skóry, usuwając najmniejszy włosek, i spaliły w koksownikach. Potem obcięły paznokcie i skrawki wrzuciły w ogień. Upewniły się, że wróg nie znajdzie najdrobniejszego strzępka ich ciał.

      Lecz Nicci z Nathanem byli nieostrożni.

      Ava i Ruva pedantycznie przeszukały każde miejsce, gdzie stali i stąpali czarodziej i czarodziejka. Pełzały, oglądając chodnik na podłodze, krawędź drzwi, każde miejsce, którego dotknęli goście. Utros nie pytał po co. Czegoś szukały.

      Ava przesunęła palcami po szorstkim drewnie framugi, mrużąc oczy w poblasku węgli. Aż z triumfalnym okrzykiem pokazała złocisty włos zaczepiony o zadzior w drewnie. Czarodziejki, zachwycone i podekscytowane, oglądały delikatną nitkę bez wątpienia należącą do Nicci.

      – Mamy to, co nam potrzebne. – Oczy Ruvy pałały.

      – Nicci może być potężną przeciwniczką z ogromnym darem – powiedziała Ava. – Lecz głupio postąpiła, zostawiając nam taką broń. My nigdy byśmy takiego błędu nie popełniły.

      Ruva zaniosła włos do koksownika, tak że zalśnił w czerwonawym blasku. Wyglądał delikatnie i ulotnie jak nitka pajęczyny. Potrząsnęła nim nad żarzącymi się węglami; jej siostra się pochyliła i obie wpatrywały się chciwie w pojedynczy włos.

      Utros wyczuwał narastającą pomiędzy nimi magię. Sam nie miał daru, ale już widział, jak bliźniaczki dla niego czarowały. Nie zawiodą go.

      Ava wysoko uniosła włos.

      – Potrzebujemy dnia lub dwóch na przygotowania, lecz z tym złotym włosem możemy rzucić potężne zaklęcie. I wziąć na cel Nicci.

      ROZDZIAŁ 16

      Nathan zrozumiał – kiedy tylko spojrzał generałowi Utrosowi w oczy – że pradawny wódz nigdy nie odstąpi od oblężenia. W oczach legendarnego generała zobaczył determinację i upór. Utros stracił wszystko, pozostało mu tylko oblężenie Ildakaru.

      Kiedy miasto zamknie bramy i znowu szczelnie się odgrodzi, członkowie dumy przez wiele dni będą omawiać sprawozdanie jego i Nicci. Nathan w głębi duszy wiedział, że miasto potrzebuje innych metod, żeby odeprzeć zagrożenie. W bezpośrednim starciu nie pokona się tak gigantycznej armii.

      – Musimy znaleźć inny sposób wyrwania się z tego oblężenia, moja droga – powiedział do Elsy następnego dnia. – Mając na uwadze sławę Ildakaru, jestem przekonany, że jego mający dar obywatele wymyślą jakieś nieoczekiwane czary. Może nie będzie to kolejne zaklęcie petryfikujące, ale z pewnością coś zaproponują.

      – O, tak.

      Elsa była ładną kobietą o gładkiej twarzy, odrobinę zbyt szerokiej, żeby nazwać ją subtelną. Jej ciepłe brązowe oczy wyrażały inteligencję, poczucie humoru i cierpliwość; z całą pewnością okazywała cierpliwość Nathanowi, zwłaszcza wtedy, kiedy nie mógł wykorzystywać daru. Pomogła mu wrócić do zdrowia po tym, jak Andre wszczepił mu serce umierającego głównego tresera Ivana. Nathan poczuł ukłucie w piersi, płomień bólu wzdłuż blizny. Bum, bum. Bum, bum. Nowe serce było silne, odzyskał dar i znowu był czarodziejem.

      – Kiedy Utros pojawił się tu ze swoją armią, czarodzieje próbowali rozmaitych czarów – odezwała się Elsa. – Nie obawiali się skutków działania swojej mocy i raczej nie przejmowali się konsekwencjami. Chcieli ochronić Ildakar bez względu na cenę.

      Szli skrajem urwiska opadającego niemal pionowo ku rzece. Nierówna skalna ściana była upstrzona pomostami i kładkami prowadzącymi do tuneli, którymi z dołu przenoszono towary. Elsa wskazała ku bagniskom na południu.

      – Spójrz tam, pradawni czarodzieje zatopili dolinę i zamienili ją w zdradliwe moczary.

      Była w purpurowej jedwabnej szacie, raczej wygodnej niż eleganckiej. Nawet jako członkini dumy nie dbała o przepych i wspaniałość przynależne jej pozycji. Zawsze była taktowna, starała się umacniać społeczność Ildakaru i chciała, żeby inni byli zadowoleni. Miała niewolników do prac domowych, lecz dobrze ich traktowała. Kupowała nawet dodatkowych służących, których nie potrzebowała, tylko po to, żeby ich ocalić przed areną lub innymi uwłaczającymi zajęciami.

      Po rebelii Lustrzanej Maski Elsa przemówiła do swoich niewolników, także wzburzonych ogarniającymi Ildakar nastrojami. Tamtej nocy i ona była pokryta kurzem, popiołem i krwią po walce u boku Nathana i Nicci z okrutną władczynią Thorą. Powiedziała służącym, że mogą iść, dokąd chcą, ale że ma nadzieję, iż zostaną w jej domu. Większość została.

      Nathan, znając dar Elsy, zapytał:

      – Czy możemy w jakiś sposób wykorzystać do obrony twoją transferentną magię? Albo do zaatakowania generała Utrosa?

      – Pewnie tak. – Pogładziła podbródek, nieświadomie naśladując gest Nathana, który uznał, że to rozczulające. – Mogłabym umieścić w Ildakarze kotwiczącą runę, ale żeby transferentna magia zadziałała, symbol komplementarny musiałby znajdować się w punkcie docelowym. Mogłabym na przykład nakreślić runę przy ogniu w mojej willi, potem przenieść żar i sprawić, że generał Utros buchnie płomieniem. – Umilkła. – Ale ktoś musiałby nakreślić taką samą runę na jego piersi. Nie sądzę, żeby na to pozwolił.

      – Ja też w to wątpię. No ale wykorzystajmy wyobraźnię, wykroczmy poza zwyczajne możliwości. Może jest coś jeszcze.

      Patrzyli, jak z góry rzeki nadpływa barka, pełna skrzyń, koszów i worków – zapasy żywności, której Ildakar będzie potrzebować z powodu wznowionego oblężenia. Robotnicy zeszli kładkami i chwiejnymi pomostami na nabrzeże. Wydawali się maleńcy u podnóża urwiska, kiedy wyładowywali towary. Inni z wysiłkiem ciągnęli liny, kręcili korbami i wciągali ciężkie pakunki w górę klifu, na podesty i do odpowiednich tuneli.

      – Poślemy wieści w górę i w dół rzeki – powiedziała Elsa. – Ildakar potrzebuje wszelkich towarów, jakie mogą dostarczyć inne miasta, i drogo za nie zapłacimy.

      – Miasto może przez dłuższy czas wytrzymać oblężenie – rzekł Nathan. – Przez stulecia pod całunem byliście samowystarczalni.

      Elsa potaknęła.

      – Lecz jak sam powiedziałeś, podstawy magii się zmieniły. Czar petryfikacji zanikł. Świat dopiero zaczyna odczuwać skutki zmian wywołanych przez przesunięcie gwiazdy.

      Nowe serce Nathana drgnęło na te słowa.

      – Przynajmniej zostało zapieczętowane rozdarcie w zasłonie zaświatów i nie musimy się już lękać Opiekuna czy armii nieumarłych.

      – Mamy СКАЧАТЬ