Posłuszna żona. Kerry Fisher
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Posłuszna żona - Kerry Fisher страница 9

Название: Posłuszna żona

Автор: Kerry Fisher

Издательство: PDW

Жанр: Современная зарубежная литература

Серия:

isbn: 9788308066836

isbn:

СКАЧАТЬ zmarszczyła brwi.

      – Nie wplątuj się w konkurs „Kogo Nico kochał bardziej?”, Mags. Wiem, że on cię kocha. Na koniec było mu ciężko. Jak wszystkim. Ona była taka młoda. Ale Nico miał duże oparcie w bracie. Massimo zawsze tu wpadał, żeby go odciążyć. Aż się poczułam winna, że nie masz rodzeństwa, bo co to będzie, kiedy ja odejdę.

      – O Boże, mamo, nawet nie zaczynajmy tego tematu!

      Przerwałam tę rozmowę, wsadzając głowę do lodówki w poszukiwaniu warzyw na zupę. Szybko wpadłyśmy w kojący rytm obierania i krojenia, a Sam co jakiś czas wbiegał do kuchni, opowiadając babci, że jest bramkarzem w szkolnej drużynie piłkarskiej, że Nico zabierze go na prawdziwy mecz i fajnie się chodzi do szkoły na piechotę, bo teraz mieszkamy bliżej.

      Kiedy zupa bulgotała na ogniu, nakryłam do stołu, zastanawiając się, czy Anna by zemdlała, gdybym położyła papierowe serwetki zamiast materiałowych. Mama smarowała bułeczki masłem, a Sam z detalami opisywał jej samochody, jakie miał Sandro na swoim torze wyścigowym Scaletrix.

      – Najbardziej podoba mi się ferrari, to jest włoski samochód. Bo ja teraz jestem pół-Włochem, prawda?

      Pocałowałam go w głowę.

      – To nie do końca tak działa. Ale to miło, że Lara pozwala ci przychodzić i bawić się tymi samochodzikami.

      Chociaż wydawało mi się, że bratowa Nico zadziera nosa, określając dokładnie czas wizyty mojego syna: „Może Sam chciałby wpaść o wpół do czwartej? Do piątej?”. Na naszym osiedlu dzieciaki odwiedzały się nawzajem, aż rodzice wołali je na przykład dopiero na podwieczorek.

      – Lubi, jak przychodzę, bo Sandro jeszcze nie bardzo załapał, jak się bawić Scaletrixem, który mu kupił Massimo. Samochodziki za każdym razem wyskakują mu na zakręcie z toru, a ja mu pomagam to ogarnąć. Ale powiedziała, że nie mogę przychodzić, jak Massimo jest w domu.

      – Dlaczego? – zapytała moja mama.

      Sam wzruszył ramionami.

      – Nie wiem. Chyba jego zdaniem za bardzo hałasuję.

      – Na pewno nie! Taka cicha myszka jak ty? – oburzyła się babcia. – Chociaż, patrząc na ich synka, to może się wydawać, że każdy robi prawdziwy harmider. Nigdy nie widziałam tak cichego dziecka.

      Właśnie miałam zapytać, co wie o Larze, kiedy usłyszałyśmy szczęk klucza w zamku drzwi frontowych. Wytarłam ręce w ścierkę.

      – Coś szybko poszło – szepnęłam do mamy.

      Nie wydało mi się stosowne, żeby wylecieć na korytarz z radosnym pytaniem: „Jak tam się udało?”, jakby wyszli sobie na herbatę i babeczki, więc czekałam w kuchni.

      Usłyszałam stukot kroków na górze, a potem do kuchni wszedł Nico. Policzki miał zaczerwienione od zimna, a twarz ściągniętą i znużoną.

      – Wszystko w porządku? Gdzie reszta?

      – Jeszcze zostali. Francesca kompletnie się załamała przy wejściu na cmentarz, zaczęła deptać róże i płakać. – Westchnął. – Po prostu nie potrafi pogodzić się z tym, że Caitlin nie wróci. Myślałem, że pójście na grób jej pomoże, ale może jest jeszcze za wcześnie.

      Ponieważ moja matka patrzyła na mnie w sposób sugerujący, że powinnam odprawić jakieś małżeńskie czary, żeby Nico poczuł się lepiej, przytuliłam go. Kiedy przywarł do mojego ramienia, zastanowiło mnie, czy kiedykolwiek przestanę być tą, która pojawiła się „potem”, czy zbitka imion „Nico i Maggie” będzie przechodzić ludziom przez usta z taką samą łatwością, jak wcześniej „Nico i Caitlin”.

      – Mam iść na górę do Franceski? – spytała mama. Jeśli ktokolwiek potrafił rozmawiać z rozhisteryzowanym dzieckiem, to właśnie ona.

      Nico skinął głową z wdzięcznością, jakby był bezsilny wobec zaistniałej sytuacji. Kiedy mama wyszła z kuchni, powiedział:

      – Co za beznadzieja. Nie wiem, co robić. Czuję, że ona utknęła jakby na ziemi niczyjej. Caitlin wiedziałaby, jak sobie z tym poradzić; była w tym znacznie lepsza.

      Znów poczułam ucisk w żołądku, jakby pochwała pod adresem zmarłej żony równała się krytyce mojej osoby. W głębi duszy wiedziałam, że Nico po prostu był sfrustrowany, bo nie potrafił pomóc córce. Ale kiedy wyobrażałam sobie nasze wspólne życie, widziałam siebie jako przyjaciółkę, kogoś, komu Francesca będzie się zwierzać, kto będzie pomostem między nią a jej tatą, że pomogę Nico zrozumieć sposób myślenia nastolatki. A tymczasem byłam wrogiem, którego Francesca chciała usunąć z drogi; pragnęła zatrzasnąć siebie i Nico w pułapce wiecznego hołdu dla Caitlin.

      Nico też zniknął na górze. Wyobraziłam sobie, jak czai się przy drzwiach do pokoju córki, chcąc sprawdzić, czy mamie udały się czary.

      Przed wpadnięciem w jeszcze bardziej ponure przygnębienie uratowało mnie przybycie pozostałych Farinellich.

      Pierwszy do kuchni wmaszerował Massimo, rozcierając dłonie. Podszedł do mnie, objął ramieniem i zapytał półgłosem:

      – Z Francescą w porządku?

      Skrzywiłam się.

      – Mama i Nico właśnie są z nią na górze.

      Pokiwał głową.

      – Będzie lepiej, mówię ci.

      Miałam cholerną nadzieję, że ma rację.

      Wciągnął nosem powietrze.

      – Ładnie pachnie. Zupa jarzynowa? Ekstra. Jesteśmy gotowi na coś gorącego. Trochę zmarzliśmy na cmentarzu.

      Byłam wdzięczna Massimowi za potwierdzenie, że mam jakiś wkład w tę imprezę.

      – Zaraz będzie. Siadajcie, a ja zrobię herbaty – powiedziałam skrępowana, jakbym nie miała prawa witać gości w domu Nico.

      – Wiesz co, wyskoczę do nas i przyniosę wino. Chyba każdemu przyda się kieliszeczek – odparł Massimo.

      Zakrzątnęłam się niespokojnie przy czajniku, nie chcąc zignorować jego propozycji, ale jednocześnie bojąc się, że zbytni entuzjazm sprawi, iż wyjdę na chciwą, niegościnną babę. Stojak na wino w dużym pokoju był pełny, ale nie wiedziałabym, czy otwieram jakiś cenny rocznik, czy butelkę sikacza przeznaczonego do potrawki z wołowiny, i jeszcze Massimo się na mnie obrazi.

      – Może zaczekaj chwileczkę, Nico ma mnóstwo wina, coś wam zaproponuje, jak zejdzie na dół.

      Massimo posłał mi uśmiech podobny do uśmiechu swojego brata, ale bez tej odrobiny rezerwy.

      – Nie ma sprawy, zachowajcie swoje na inną okazję. Ja jestem nieźle zaopatrzony. Lubisz picpoul?

      Nie byłam СКАЧАТЬ