Название: Kryminał
Автор: Zygmunt Zeydler-Zborowski
Издательство: PDW
Жанр: Исторические приключения
Серия: Kryminał
isbn: 9788375653700
isbn:
– Wychodzisz? – spytał Orłowski.
– Tak. Jestem już po obiedzie, ale chętnie chwilę z tobą pogadam.
Usiedli w małej salce i Orłowski uśmiechnął się do sympatycznej kelnerki, która podała mu kartę.
– Polecam panu wspaniały szaszłyk – powiedziała uprzejmie.
Skinął głową na znak zgody.
Kiedy zostali sami, Orłowski uważnie przyjrzał się przyjacielowi.
– Mizernie wyglądasz, Kaziu. Co ci jest? Chorujesz?
Szulc uśmiechnął się blado.
– Nie. Nic mi nie jest. Może jestem trochę przemęczony. Słyszałem, ze bierzesz udział w organizowaniu zjazdu.
– No cóż… robię co mogę.
Szulc umilkł i z melancholijną zadumą wpatrywał się w talerz, który właśnie w tej chwili kelnerka postawiła na stoliku.
– Może byś sobie zamówił szaszłyczek? – zaproponował Orłowski. – Jest naprawdę świetny.
– Nie. Dziękuję ci. Nie jestem głodny.
Orłowski jadł z apetytem. Kiedy skończył, wystrugał z zapałki wykałaczkę i powiedział:
– Diabelnie jesteś przegrany. No gadaj, co ci jest?
Szulc rzeczywiście robił wrażenie człowieka bardzo przygnębionego. Jego potężna, zwalista postać wyrażała smutek i rezygnację. Wielkie, muskularne dłonie zwisały bezładnie po obu stronach krzesła. Szeroka, zwykle uśmiechnięta twarz, była teraz pełna melancholijnej zadumy.
– Podobno Weinbaum przyjeżdża – powiedział cicho.
– A, o to ci chodzi. Daj spokój. Nie przejmuj się. Nie warto. Jakoś się to przecież ułoży. Weinbaum to bardzo porządny chłop. Nie sądzę, żeby chciał cię wykończyć.
– Po co ja to zrobiłem? – jęknął Szulc.
Orłowski poklepał go po ramieniu.
– Nie zadręczaj się. Jestem pewien, że dojdziesz z Weinbaumem do porozumienia. Zresztą… ja z nim pogadam. Pomogę ci. To przecież takie dawne czasy.
– Byłem pewny, że on nie żyje. W przeciwnym razie nigdy bym nie ryzykował.
– Wszyscy myśleliśmy, że Weinbaum nie żyje. Tyle lat siedział wśród tych dzikusów.
Szulc spojrzał ponuro na przyjaciela.
– Nie powinno się życzyć nikomu śmierci, ale… gdyby tak…
Orłowski zmarszczył brwi.
– No, no, przestań się wygłupiać. Nie zapominaj o tym, że tutaj czeka jego córka. Wyobrażasz sobie, co to będzie za radość?
– Dziwię się trochę, że ona do tej pory nie pojechała do ojca.
– Miała jechać. Mówił mi Zelman, że załatwili już wszystkie formalności. Niespodziewanie wyniknęła sprawa tego zjazdu. Zaczeka na ojca. Pewnie będzie chciała odwiedzić z nim razem rodzinne strony, a potem pojadą do Londynu, a może do Montrealu. O ile mi wiadomo, Weinbaum otworzył tam niedawno fabrykę środków farmaceutycznych.
– Zrobił facet forsę – mruknął Szulc.
– Ba. To milioner.
Szulc pochylił się nad stolikiem.
– Słuchaj, Stachu, czy Zelman wie coś o mojej sprawie?
– Ale skądże – zaprzeczył żywo Orłowski. – O tej sprawie, poza mną, nikt nie wie.
– A Wasiński?
– Co do Wasińskiego, to nie jestem zupełnie pewien. Ale bardzo wątpię, żeby on się orientował. Gdyby coś wiedział, to na pewno już by zaczął rozrabiać. On lubi wyciągać takie różne skandaliki.
– No, chodźmy – powiedział Szulc i ciężko podniósł się z krzesła. – Co będzie, to będzie.
W drodze do szatni Orłowski wziął go pod rękę.
– Jeszcze raz mówię ci, Kaziu, bądź dobrej myśli. Wszystko to się pomyślnie załatwi. Nie warto się denerwować.
Pożegnali się na rogu Nowego Światu. Padał drobny śnieg z deszczem. Na chodnikach narastała warstwa błota. Zimno przenikało do szpiku kości.
Orłowski podniósł kołnierz jesionki i wolnym krokiem ruszył w kierunku Uniwersytetu. Raz i drugi niespokojnym ruchem dotknął policzka. Ząb, który zaczął ćmić go z rana, znowu dawał znać o sobie. Noc zapowiadała się niepewnie. Należało przedsięwziąć jakieś energiczne kroki.
Pani Helena mieszkała na Sewerynowie. Właśnie ostatni pacjent schodził z fotela dentystycznego, gdy w przedpokoju zadźwięczał dzwonek.
– Stachu kochany, jak się masz! Nie widziałam cię już chyba parę lat.
Orłowski krytycznym spojrzeniem obrzucił siostrę.
– Znowu przytyłaś, Helenko. To niedobrze. W naszym wieku już trzeba dbać o linię.
– No cóż, mój drogi – powiedziała z westchnieniem. – Ten siedzący, a raczej stojący tryb życia. A wiesz, że ja lubię zjeść. Właśnie dzisiaj gospodyni upiekła wspaniały СКАЧАТЬ