Название: Kryminał
Автор: Zygmunt Zeydler-Zborowski
Издательство: PDW
Жанр: Исторические приключения
Серия: Kryminał
isbn: 9788375653700
isbn:
– Wszystkiego mogłabym się spodziewać – uśmiechnęła się Iga – tylko nie tego, że cię lekarz oczaruje. Tak go wychwalasz, że będę chyba musiała wymyślić sobie jakiegoś nieszkodliwego szmergla i pójść do niego w charakterze pacjentki.
– Jestem pewna, że by ci się spodobał.
Iga spojrzała na zegarek.
– No… moja droga, ja tak tu sobie z tobą gadu, gadu, a tam Tomek na pewno dostaje szału. Miałam być u niego półtorej godziny temu. Myślę, że już najwyższy czas, żebym go pocieszyła, bo wreszcie on gotów się pocieszyć jakimś kociakiem.
– Przypuszczasz, że Tomek cię zdradza?
Wzruszyła ramionami.
– Bo ja wiem. Nie zastanawiałam się nad tym. Nie lubię tracić czasu na nieproduktywne rozważania. Powiedz mi, co z twoim Karolem.
– Bez zmian.
– Ciągle jest w tobie tak beznadziejnie zakochany?
– Przynajmniej tak twierdzi.
– Masz zamiar wyjść za niego?
– Nie wiem. Nic nie wiem.
– Mówiłaś mi kiedyś, że ci się podoba.
– No tak… właściwie tak, ale… Bo ja wiem.
Iga zapłaciła za kawę i energicznym ruchem wciągnęła rękawiczki.
– Wydaje mi się, moja kochana, że sama nie wiesz czego chcesz. Masz takiego chłopaka na medal i jeszcze grymasisz. No co mu można zarzucić? Przystojny, dobrze wychowany, delikatny, pochodzi z dobrej rodziny, a najważniejsze, że dba o ciebie, troszczy się. Dzisiejsi mężczyźni zupełnie nie mają tych opiekuńczych instynktów, chcą, żeby się nimi zajmować, dbać o ich zdrowie i ich wygodę. Mówię ci, że taki chłopak jak Karol to prawdziwy skarb. Uważaj, żebyś go do siebie nie zraziła. No, chodźmy, bo naprawdę Tomek mi się urwie.
Padał deszcz. Mokry asfalt błyszczał w świetle latarni.
– Jedziesz do domu?
– Tak. Wsiądę w pięćdziesiąt pięć.
– No to cześć. Jutro się zobaczymy.
Na przystanku trolejbusowym stało dużo ludzi. Wszyscy zmoknięci, zniecierpliwieni i zdenerwowani. Niektórzy, mniej odporni na niesprzyjające warunki atmosferyczne, schronili się w pobliskiej bramie.
Nadszedł wreszcie upragniony trolejbus, ale był tak przepełniony, że o dostaniu się do niego nie było mowy. Tylko dwaj młodzieńcy z małpią zręcznością uczepili się jadących. Rozległy się przekleństwa i złorzeczenia pod adresem miejskiej komunikacji.
Hanka zrezygnowała z dalszego oczekiwania. Postanowiła dojść do przystanku sto siedemnaście.
Niedaleko Kruczej posłyszała za sobą szybkie kroki. Obejrzała się i w tej chwili poczuła, jak krew gorącą falą uderza jej do głowy. Poznała tego człowieka, który od jakiegoś czasu ją śledził. Poczęła biec. Zadyszana dopadła do przystanku. Kiedy znalazła się w grupce ludzi oczekujących na autobus, poczuła się bezpieczna. Rozejrzała się dokoła. Tym razem jednak nigdzie nie dostrzegła tajemniczego mężczyzny. Odetchnęła z ulgą. Ale zaraz pojawiło się przerażenie. A może w ogóle go nie było? Może to jej się zdawało? Może znowu jakieś halucynacje?
Nadjechał autobus. Wsiadła wepchnięta przez tłum ludzi. W głowie czuła nieznośny ucisk, w uszach jej szumiało. Była na wpół przytomna. „Jednak doktor Zelman ma rację – myślała. – Jestem wariatką. Muszę iść do szpitala dla umysłowo chorych”.
Nie pamiętała kiedy wysiadła przy Alei Niepodległości. Jak pijana szła w kierunku domu. W bramie posłyszała swoje imię.
– Hanka.
Odwróciła się gwałtownie.
– Karol, to ty? Przestraszyłeś mnie.
Zaśmiał się.
– A któż by tu mógł wyczekiwać na ciebie? Byłem na górze. Myślałem, że już wróciłaś. Coś taka zdenerwowana?
– Nic, nic. Chodź.
Ruchem pełnym serdeczności wziął ją pod rękę.
– Haneczko, co ci jest? Powiedz.
– Znowu go widziałam.
– Kogo?
– No tego typa, który za mną łazi.
Przyciągnął ją ku sobie.
– Dajże spokój. Po co ty sobie urajasz takie historie. Przecież to nie ma sensu. Nikt za tobą nie łazi. A zresztą tylu ludzi zna się z widzenia, że czasem może się zdarzyć, że zobaczysz jakąś znajomą twarz, ale to wcale nie dowodzi, że ktoś za tobą łazi.
– Wpadniesz do mnie na chwilę? – spytała, uwalniając się z jego uścisku.
– Jeśli mnie zaprosisz…
– No chodź, napijesz się herbaty. Mam parę jajek. Usmażę jajecznicę na boczku.
Kawalerka СКАЧАТЬ