Fjällbacka. Camilla Lackberg
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Fjällbacka - Camilla Lackberg страница 20

Название: Fjällbacka

Автор: Camilla Lackberg

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия: Saga o Fjallbace

isbn: 9788380156296

isbn:

СКАЧАТЬ trwała w najlepsze. Wreszcie dał jej znak, na który tak czekała. Chwiał się trochę na nogach, jasne włosy miał potargane, oczy szkliste, ale nie był na tyle pijany, żeby nie mógł jej ukradkiem wsunąć do ręki klucza. Musnął jej rękę i jej serce zaczęło bić szybciej. Nie patrząc na niego, włożyła klucz do kieszeni fartuszka. Nikt nie zauważy, że jej nie ma. Zarówno gospodarze, jak i goście byli zbyt pijani, żeby zwracać uwagę na coś innego niż pełne kieliszki, a służby było wystarczająco dużo.

      Ale zanim otworzyła drzwi do największego pokoju gościnnego, rozejrzała się uważnie. Kiedy weszła do środka, oparła się o drzwi i odetchnęła głęboko. Na sam widok pięknie posłanego łóżka z odwiniętą kołdrą przeszył ją dreszcz. Pomyślała, że on zaraz przyjdzie, i pobiegła do małej łazienki. Szybko przyczesała włosy, zdjęła uniform i umyła się pod pachami. Zagryzła wargi i poszczypała policzki, żeby sobie dodać kolorów. Taka moda wśród dziewczyn z miasta.

      Usłyszała, że ktoś chwyta za klamkę, i pośpiesznie wróciła do pokoju. Usiadła na łóżku, w samej koszuli. Rozrzucone na ramionach włosy mieniły się w łagodnym świetle letniej nocy.

      Nie zawiodła się. Na jej widok aż wytrzeszczył oczy i szybko zamknął za sobą drzwi. Chwilę jej się przyglądał, potem podszedł do łóżka, chwycił ją za podbródek i podniósł jej twarz. Pochylił się, ich wargi spotkały się w pocałunku. Delikatnie, jakby się z nią droczył, wsunął jej do ust czubek języka.

      Namiętnie odpowiadała na jego pocałunki. Jeszcze nigdy nie przeżyła czegoś podobnego. Czuła, że ten mężczyzna został jej zesłany przez jakąś wyższą siłę, żeby ją uzdrowić, jednocząc się z nią. Pociemniało jej w oczach, pod powiekami miała obrazy z przeszłości. Dzieci wkładane do balii, przygniatane jakimś ciężarem, dopóki nie przestały się ruszać. Policjanci, którzy wtargnęli do domu i zabrali ojca i matkę. Małe trupki odkopane w piwnicy. Jędza i przybrany ojciec. Leżący na niej mężczyźni, stękający, śmierdzący wódką i papierosami. Wszyscy, którzy ją wykorzystali i którzy nią pomiatali – teraz będą musieli się jej kłaniać i prosić o wybaczenie. Widząc ją u boku jasnowłosego bohatera, będą żałować każdego złego słowa, które wyszeptali za jej plecami.

      Powoli podciągnął jej koszulę. Uniosła ręce, żeby mu to ułatwić. Niczego tak nie pragnęła jak tego, by poczuć jego ciało. Rozpięła mu koszulę, guzik za guzikiem. Całe jego ubranie znalazło się na podłodze. Wtedy położył się na niej. Już ich nic nie dzieliło.

      W chwili gdy ich ciała się zjednoczyły, zamknęła oczy. Przestała być córką fabrykantki aniołków. Stała się kobietą, którą los wreszcie pobłogosławił.

      Kjell przygotowywał się do tego wywiadu od wielu tygodni. John Holm mieszkał w Sztokholmie i nie udzielał wywiadów, ale kiedy przyjechał na urlop do Fjällbacki, dał mu się przekonać. Zgodził się na godzinną rozmowę, która miała posłużyć do nakreślenia jego sylwetki na łamach „Bohusläningen”.

      Wiedział, że Holm, szef Przyjaciół Szwecji, słyszał o jego ojcu, Fransie Ringholmie, jednym z założycieli partii. Między innymi z powodu nazistowskich sympatii ojca odciął się od niego. Krótko przed śmiercią Fransa doszło do czegoś w rodzaju pojednania, ale nigdy nie zaakceptował poglądów ojca. Tak jak nie akceptował Przyjaciół Szwecji i jak nie mógł się pogodzić z tym, że odnieśli znaczący sukces w wyborach.

      Spotkanie miało się odbyć w należącej do Johna szopie na łodzie. Ze względu na panujący latem duży ruch z Uddevalli do Fjällbacki jechał prawie godzinę. Przyjechał spóźniony o dziesięć minut. Miał nadzieję, że Holm nie odliczy ich od umówionej godziny.

      Wysiadając z samochodu, powiedział do kolegi:

      – Mógłbyś zrobić kilka zdjęć, kiedy będziemy rozmawiać, na wypadek gdyby potem zabrakło czasu.

      Wiedział, że nie będzie z tym problemu. Stefan, najbardziej doświadczony fotoreporter dziennika „Bohusläningen”, odnajdywał się w każdych okolicznościach.

      – Witam! – powiedział Holm, wychodząc im naprzeciw.

      – Dzień dobry – odparł Kjell. Musiał się przemóc, żeby uścisnąć wyciągniętą rękę. Mierziły go jego poglądy, a do tego uważał, że Holm jest jednym z najbardziej niebezpiecznych ludzi w Szwecji.

      Holm poszedł przodem, poprowadził ich przez dawną szopę aż na pomost.

      – Nie znałem pańskiego ojca, ale wiem, że był szanowanym człowiekiem.

      – No cóż, kilkuletni pobyt w więzieniu może przynieść i taki skutek.

      – Dorastanie w takich warunkach musiało być niełatwe – zauważył Holm, siadając na krześle pod płotkiem, który stanowił osłonę przed wiatrem.

      Kjell poczuł ukłucie zazdrości. To niesprawiedliwe, że ktoś taki jak John Holm ma coś tak pięknego, z widokiem na port i archipelag. Usiadł naprzeciwko niego i zajął się magnetofonem, żeby ukryć niechęć. Oczywiście wiedział, że życie jest niesprawiedliwe. A poza tym, jak wynikało z dokumentacji, którą zebrał przed spotkaniem, Holm urodził się w czepku.

      Włączył magnetofon. Wyglądało na to, że działa. Można zaczynać.

      – Jak pan sądzi, jak to się stało, że zasiadacie w Riksdagu9?

      Zawsze lepiej zacząć ostrożnie. Miał szczęście, zastając Holma samego. W Sztokholmie na pewno towarzyszyłby mu szef biura prasowego i jeszcze kilka osób. Tu byli sami. Liczył również na to, że na urlopie, w dodatku na własnym terenie, szef partii się rozluźni.

      – Wydaje mi się, że my, Szwedzi, dojrzeliśmy jako naród. Świadomie oceniamy otaczający świat i jego wpływ na nas. Długo byliśmy aż nazbyt naiwni, ale się przebudziliśmy. Zaszczytną rolę w tym przebudzeniu, rolę głosu rozsądku, odegrali Przyjaciele Szwecji – odparł Holm z uśmiechem.

      Kjell domyślał się, że wyborcom Holm musi się wydawać pociągający. Miał swoisty urok i był pewny siebie. Naprawdę budził zaufanie. Ale Kjell był zbyt doświadczony, żeby się na to nabrać. Poza tym nie podobało mu się, że kiedy Holm mówi o narodzie szwedzkim, używa liczby mnogiej. Jego zdaniem John Holm nie miał prawa uważać się za reprezentanta narodu szwedzkiego. Naród szwedzki jest od niego nieskończenie lepszy.

      Zadał jeszcze kilka niewinnych pytań: co czuł, gdy wszedł do Riksdagu, jak go tam przyjęto i jak ocenia pracę polityków w Sztokholmie. Stefan cały czas krążył wokół nich z aparatem. Kjell już miał przed oczami zdjęcia: John Holm na swoim pomoście, w tle migocze morze. To zupełnie co innego niż publikowane w prasie zdjęcia Holma z marsową miną, w garniturze i pod krawatem.

      Zerknął na zegarek. Upłynęło już dwadzieścia minut. Rozmawiali w miłej, jeśli nie serdecznej atmosferze. Pora przejść do właściwych pytań. W ciągu kilku tygodni, które upłynęły od czasu, kiedy Holm zgodził się na wywiad, przeczytał całe mnóstwo artykułów o nim i obejrzał nagrania dyskusji telewizyjnych z jego udziałem. Najczęściej dziennikarze byli nieprzygotowani. Skrobali tylko СКАЧАТЬ



<p>9</p>

W 2010 roku w wyborach parlamentarnych skrajnie prawicowa partia Szwedzkich Demokratów po raz pierwszy pokonała próg wyborczy i wprowadziła swoich posłów do Riksdagu.