Fjällbacka. Camilla Lackberg
Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Fjällbacka - Camilla Lackberg страница 24

Название: Fjällbacka

Автор: Camilla Lackberg

Издательство: PDW

Жанр: Современные детективы

Серия: Saga o Fjallbace

isbn: 9788380156296

isbn:

СКАЧАТЬ satysfakcją powiedział:

      – Wyjechał.

      – Co to znaczy? Dokąd wyjechał?

      – Wcześnie rano dostał depeszę, że ma się stawić na lotnisku. Dwie godziny temu zabrali go łodzią.

      Dagmar nie mogła złapać tchu.

      – Kłamiesz! – Miała ochotę wyrżnąć pięścią w tę wyszczerzoną gębę.

      – Nie chcesz, to nie wierz – powiedział, odwracając się. – Tak czy inaczej, nie ma go.

      Spojrzała na morze, tam, dokąd odpłynął Hermann, i przysięgła sobie, że go odnajdzie. Będzie jej, choćby miała długo szukać. Tak ma być, i już.

      Erika czuła się winna, chociaż nie tyle okłamała Patrika, ile nie powiedziała całej prawdy. Wieczorem miała mu opowiedzieć o swoich planach, ale nie było okazji. Zresztą Patrik był w jakimś dziwnym nastroju. Spytała, czy coś się stało w pracy, ale ją zbył i wieczór spędzili w milczeniu, przed telewizorem.

      Dodała gazu i przesunęła ster w lewo. W myślach podziękowała ojcu, który nalegał, żeby córki nauczyły się sterować motorówką. Mówił, że jeśli się mieszka nad morzem, trzeba umieć sterować łódką. Radziła sobie lepiej niż Patrik, ale dla świętego spokoju nie przypominała o tym. Mężczyźni mają kruche ego.

      Pomachała załodze kutra Ratownictwa Morskiego zmierzającej do Fjällbacki. Chyba wracali z Valö. Ciekawe, co tam robili, pomyślała, ale szybko skupiła się na przybijaniu do pomostu. Wyszło całkiem elegancko. Ku własnemu zdziwieniu poczuła, że jest spięta. Tyle się naczytała o tej historii, że aż dziwnie jej się zrobiło na myśl, że za chwilę spotka jedną z głównych postaci. Chwyciła torebkę i wyskoczyła na brzeg.

      Dawno nie była na Valö. Podobnie jak innym mieszkańcom Fjällbacki wyspa kojarzyła się jej z letnimi obozami i wycieczkami szkolnymi. Idąc między drzewami, miała jeszcze w nozdrzach zapach kiełbasek i chleba pieczonego na patyku.

      Zbliżała się już do domu, gdy nagle przystanęła ze zdumieniem. Zauważyła jakiś gorączkowy ruch, na schodkach zobaczyła żywo gestykulującą znajomą postać. Ruszyła przed siebie szybko, prawie biegiem.

      – Cześć, Torbjörn! – Pomachała do niego. Wreszcie na nią spojrzał. – Co wy tu robicie?

      Zdziwił się.

      – Erika? Mógłbym spytać o to samo. Patrik wie, że tu jesteś?

      – Raczej nie. Ale powiedz, co tu robicie.

      Torbjörn musiał się zastanowić.

      – Właściciele dokonali wczoraj pewnego odkrycia. Podczas remontu – powiedział w końcu.

      – Jakiego odkrycia? Odnaleźli zaginioną rodzinę? Gdzie?

      Torbjörn pokręcił głową.

      – Niestety nie mogę ci powiedzieć.

      – Mogę wejść i popatrzeć? – Erika stanęła na schodku.

      – Co to, to nie. Nikomu nie wolno wchodzić. Pracujemy, nikt postronny nie może tu biegać. – Uśmiechnął się. – Domyślam się, że szukasz właścicieli. Są za domem.

      Erika się cofnęła.

      – Okej – powiedziała, nie kryjąc rozczarowania.

      Przeszła wzdłuż frontu i skręciła za rogiem. Zobaczyła mężczyznę i kobietę, mniej więcej w tym samym wieku co ona. W milczeniu, z zaciętymi minami patrzyli na dom.

      Zawahała się. W pośpiechu nawet się nie zastanowiła, jak uzasadnić swoją wizytę. Ale wątpliwości szybko zniknęły. Przecież wtykanie nosa w nie swoje sprawy, grzebanie się w cudzych tajemnicach i tragediach to jej praca. Już dawno nauczyła się radzić sobie z obiekcjami. Poza tym wiedziała, że jej książki podobają się bliskim osób, o których pisała. No i łatwiej jest zajmować się przeszłością, gdy rany już zdążyły się zagoić, a tragiczne przeżycia przeszły do historii.

      – Dzień dobry! – zawołała. Spojrzeli na nią oboje, kobieta po chwili się uśmiechnęła.

      – Poznałam cię. Jesteś Erika Falck. Czytałam wszystkie twoje książki, uwielbiam je – powiedziała i umilkła, jakby się zawstydziła tej spontaniczności.

      – Cześć, ty pewnie jesteś Ebba. – Erika potrząsnęła jej ręką. Mimo wyraźnych odcisków od pracy przy remoncie wydała jej się delikatna. – Dziękuję.

      Onieśmielona Ebba przedstawiła męża.

      – Nieźle się wstrzeliłaś. – Usiadła i czekała, że Erika zrobi to samo.

      – W jakim sensie?

      – Pewnie chcesz napisać o zaginięciu mojej rodziny, prawda? W takim razie zjawiłaś się w samą porę.

      – Właśnie. Słyszałam, że znaleźliście coś w domu.

      – Tak, podczas zrywania podłogi – włączył się Mårten. – Nie wiedzieliśmy, co to jest, ale pomyśleliśmy, że może krew. Była policja, popatrzyli i zdecydowali, że trzeba to zbadać. Dlatego tyle tu ludzi.

      Erika zrozumiała, dlaczego Patrik nie był skory do rozmowy, gdy go wczoraj spytała, czy coś się stało. Była ciekawa, co on o tym myśli, czy zakłada, że rodzina zginęła w jadalni, a potem ciała wyniesiono. Już miała spytać, czy znaleźli jeszcze coś, ale się powstrzymała.

      – To musi być nieprzyjemne. Nie przeczę, ta historia zawsze mnie ciekawiła, ale dla ciebie to bardzo osobista sprawa – powiedziała, zwracając się do Ebby.

      Ebba potrząsnęła głową.

      – Byłam taka mała, że nie pamiętam swojej rodziny, więc nie mogę po nich płakać. To zupełnie co innego niż… – Urwała i odwróciła wzrok.

      – Wśród policjantów, którzy do was przyjechali, musiał być mój mąż, Patrik Hedström. Zresztą w sobotę też tu był. Zaszło coś paskudnego, tak?

      – Można to tak nazwać. Bez wątpienia paskudnego, ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego ktoś miałby nastawać na nasze życie. – Mårten rozłożył ręce.

      – Patrik przypuszcza, że może się to wiązać z tym, co się stało w 1974 roku – odparła Erika bez zastanowienia. Zaklęła w duchu. Patrik będzie wściekły, jeśli się dowie, że ujawniła coś, co może mieć wpływ na dochodzenie.

      – Niby jak? Przecież to było tak dawno. – Ebba spojrzała na dom. Z miejsca, w którym siedzieli, nic nie było widać, ale słyszeli, jak technicy wyłamują deski z podłogi.

      – Jeśli nie masz nic przeciwko temu, chciałabym z tobą porozmawiać o tamtym СКАЧАТЬ