Название: Krew to włóczęga
Автор: James Ellroy
Издательство: OSDW Azymut
Жанр: Полицейские детективы
Серия: Underworld USA
isbn: 978-83-8110-914-7
isbn:
Gliniarz za kierownicą skręcił w boczną ulicę. Zniknęła głównouliczna akcja. Małe piętrowe domki, całe ciemne i śpiące.
Mesplède wyłączył radio. Gliniarz za kierownicą zjechał na bok i stanął. Crutch widział poszczególne przedmioty zdwojone i strojone. Mesplède wysiadł i gestem nakazał Crutchowi zrobić to samo. Crutch wysiadł i wypróbował chodnik. Zdwojenia i strojenia się ujedniły. Chodnik podparł jego rozluźnione członki.
Podążył za Mesplède’em. Podeszli do drzwi zatęchłej chałupki. Mesplède sforsował zamek. Crutch podziwiał jego biegłość – dwa obroty wytrychem nr 4.
Weszli do środka. Było całkiem ciemno. Hałas wiatraka zagłuszał ich kroki. Crutch ruszył prosto do KOBIET w swojej głowie.
Podążył za Mesplède’em. Szum wiatraka przybrał na sile. Doszli do korytarza i ruszyli nim. Przystanęli w progu. Mesplède pstryknął włącznik. Światło padło na dwóch Latynosów śpiących w wąskich łóżkach.
Pokręcili się trochę. Jeden zagderał.
– Komuniści i zdrajcy Kuby – powiedział Mesplède. – Zabij ich, proszę, dla mnie.
Wybuchła skrzypliwa muzyka. Wybuchły i zgasły kolory. Crutch poczuł w dłoni coś zimnego. Crutch zobaczył, jak Latynosi rozsnuwają się w dwoistości i troistości.
Drugi Latynos zagderał. Obaj Latynosi otworzyli oczy i spojrzeli na wejście. Obaj Latynosi rzucili się do nocnych stolików.
Crutch podniósł broń i wymierzył. Pojedyncze obrazy się zespoiły. Wystrzelił z zamkniętymi oczami. Uderzenie poderwało automat. Zasypał łóżko. Słyszał huki tłumika. Czuł krew z zamkniętymi oczami. Otworzył oczy i zobaczył dwóch mężczyzn bez twarzy próbujących krzyczeć.
24
(Chicago, 27.08.1968)
W areszcie miejsca były tylko stojące. Radykałowie i świry tłoczyli się w ciasnej ciupie. W więzieniu zwykle siedzieli sami czarni. Zamieszki spowodowały odwrócenie kwot rasowych.
Strażnik zaprowadził Dwighta przejściem. Wzbudził wiele zaciśniętych pieści i krzyków „Świnie precz!”. Do pokoju widzeń prowadziły drugie drzwi prostopadłego korytarza. Marshall Bowen na niego czekał.
Nieźle. Wysportowany, grzeczny z wyglądu. Dobry pseudopodżegacz.
Strażnik zostawił ich samych. Dwight rzucił na stół paczkę papierosów. Bowen pokręcił głową i odsunął trochę krzesło.
Dwight odwrócił wolne krzesło i siadł na nim okrakiem. Poza odniosła odwrotny skutek. Bowen przysunął swoje krzesło bliżej.
– Nie jesteś prawnikiem. Jesteś policjantem.
Dwight zapalił papierosa.
– Jedno i drugie.
– FBI?
– Zgadza się. Nazywam się Dwight Holly, tak swoją drogą.
Bowen pochylił się niby uniżenie.
– Jesteś z biura w Chicago?
– Nie. Jestem krajowym agentem operacyjnym.
– I przejmujesz się, że policjant z Los Angeles został dotkliwie pobity bez powodu?
Dwight się uśmiechnął.
– Nie widzę żadnych obrażeń. „Dotkliwie” to przesada i wiesz o tym. Wiesz też, że nie możesz pozwać policji z Chicago i wygrać, a jeśli pozwiesz, to zniszczysz sobie reputację w policji Los Angeles.
Bowen się uśmiechnął.
– Oficer dyżurny widział moją odznakę. Gdyby nie to całe szaleństwo, już bym wyszedł.
Dwight rzucił na stół torebeczkę zioła.
– A czy oficer dyżurny widział to?
Bowen zacisnął pięści. Bowen uśmiechnął się wzgardliwie pod tytułem „Kumam”. Reakcja zeszła kilka poziomów niżej.
– To groźba. To oznacza, że padnie oferta.
Dwight wyciągnął papierosa.
– Clyde Duber pozdrawia.
– A więc to robota przy infiltracji?
Dwight pokręcił głową.
– Odpowiedz na kilka pytań.
– Dobra.
– Powiedz mi, co sądzisz o całym tym szaleństwie.
– Przysparza mi kłopotu. Osobiście jestem politycznie urażony.
– A krzywda, której zaznali w tym kraju czarni? Możesz opisać swoje stanowisko na ten temat?
– Nie myślę za dużo o czarnych. A pan?
– Chyba myślę o nich więcej, niż powinienem.
Bowen się roześmiał.
– A dlaczego?
Dwight pokręcił głową.
– Czarne bojówki. Musisz mieć jakieś zdanie.
Bowen wzruszył ramionami.
– Zrozumiałe. Usprawiedliwione historycznie, nawet jeśli nie prawnie, dwuznacznie chwalebne, mogą być wykorzystywane przez szemranych teoretyków i zbrodniczych przedsiębiorców.
Dwight kiwnął głową.
– Dlaczego zostałeś policjantem?
– Dla podniecenia.
– I odpowiada ci służba patrolowa na Wilshire?
– Jestem trochę znudzony.
– A kogo nienawidzisz bardziej? Brutalnych gliniarzy jak ja czy bezwartościowych czarnuchów, którzy omamiają masę waszych ludzi i którzy zawsze ci się wydawali tacy, kurwa, lepsi?
– To żadna różnica.
Dwight chwycił dwie listwy krzesła i wyrwał je. Bowen nie mrugnął okiem.
– Chcę cię przygotować do służby, spreparować. Przygotuję scenariusz, że wydalają cię ze służby, i umieszczę cię w Sojuszu Czarnego Plemienia albo we Froncie Wyzwolenia Mau Mau, albo i tu, i tu, żeby wywołać konflikty polityczne i przestępcze. Musiałbyś wykonywać СКАЧАТЬ